Bank Japonii utrzymał swoją politykę monetarną bez zmian, co w zasadzie było dosyć dobrze komunikowane w ostatnich tygodniach. Z drugiej strony oczekiwano, że nowy szef BoJ przyniesie powiew świeżości w dawno nie zmienianej polityce monetarnej. Oczywiście widzimy pewne zmiany w komunikacji, ale patrząc na oczekiwania BoJ, nie powinniśmy oczekiwać rewolucji. Z kolei Fed pozna kluczowe dane dzisiaj oraz w najbliższy wtorek, które mogą zadecydować o tym, że 3 maja zostanie zakończony cykl podwyżek.
BoJ nie zaskoczył. Utrzymał stopy procentowe bez zmian i utrzymał narzędzie związane z kontrolą krzywej rentowności bez żadnego dostosowania. Było to dosyć dobrze komunikowane ze strony BoJ w ostatnim czasie, dlatego trudno było oczekiwać jakiegokolwiek zaskoczenia. Z drugiej strony wiadomo było, że Ueda nie jest fanem programu sterowania krzywą, choć jednocześnie podkreślał, że na ten moment narzędzie to jest wciąż kluczowe w polityce monetarnej Japonii. Niemniej, dokonano istotnej zmiany w komunikacje, które polegało na usunięciu zdania dotyczącego tego, że stopy procentowe będą utrzymywane na bieżącym lub niższym poziomie. Może to oznaczać pewne preludium do zmian. Z drugiej strony prognozy dotyczące inflacji nie dają zbyt wiele miejsca do popisu. Owszem na ten rok prognozy zostały podwyższone powyżej 2%, ale już w roku 2024 oraz 2025 inflacja ma pozostawać poniżej celu. To generalnie determinuje utrzymanie bardzo akomodacyjnej polityki. Ueda podkreślił, że w okresie badania i rewizji polityki monetarnej z ostatnich ponad 20 lat, będzie możliwa zmiana. Wydaje się, że jeśli płace w Japonii będą rosły w zakresie 3% lub więcej, wtedy usunięcie programu sterowania krzywej i nawet jedna podwyżka w tym roku wciąż pozostaną w grze. Warto jednak zauważyć, że pomimo jakichś zmian i sugestii, że polityka będzie się zmieniać, dzisiejsza decyzja została odebrana bardzo gołębio i jen na godzinę 12:00 traci do dolara ponad 1,6%.
Z kolei Fed stoi przed ostatnimi publikacjami, które mogą potwierdzić to, że majowa podwyżka będzie ostatnią. W zasadzie trudno dyskutować nad tym, czy sama majowa podwyżka będzie miała miejsce. Większość bankierów mówiła o tym ruchu oraz ostatnie dane pokazały się raczej od strony pro-inflacyjnej. Wydaje się jednak, że coraz większe pogorszenie koniunktury gospodarczej wskazuje na to, że Fed zakończy swoje podwyżki, aby uniknąć większego problemu w sektorze bankowym i jednocześnie uniknąć recesji.
Dzisiaj obserwujemy raczej słabszego złotego. Za dolara płacimy 4,1786 zł, za euro 4,5910 zł, za funta 5,2041 zł, za franka 4,6630 zł.