Jak pokazuje praktyka, jeśli ceny nie przestają rosnąć tak szybko, to może trzeba zmienić metodę liczenia. Słabe dane dolara powodują, że amerykańska waluta znów szuka dna. W tle inwestorzy znów przychylnie patrzą na Rosję, mimo jej kuriozalnych żądań.
Słabsze dane dolara
Wczoraj poznaliśmy dane na temat sprzedaży detalicznej w USA. Wypadły one wyraźnie poniżej oczekiwań – spodziewano się wzrostu o 0,6% w lutym względem stycznia, a zobaczono raptem 0,2% w górę. Mniej widoczne, ale dalej słabe były odczyty w segmencie bez samochodów. Tam wzrost wyniósł 0,3%, przy przypuszczeniach o 0,1% wyższych. Jak widać, to właśnie samochody sprzedawały się wyraźnie gorzej od prognoz, ale nie łączmy tego z polityką. Drugim ważnym sygnałem był indeks NY Empire State. Tutaj również mieliśmy wynik wyraźnie poniżej oczekiwań. W efekcie tych danych amerykańska waluta znów powróciła do spadków. Ruch, który zaczął się wczoraj, nadal trwa i wróciliśmy do sytuacji, w której kurs USD jest najsłabszy względem EUR od października. Brakuje niecałych 3 groszy, aby kurs dolara względem złotego był najniższy od 2021 roku.
Inflacja bazowa również w dół
Manipulacje przy koszyku inflacyjnym to popularna metoda poprawiania wyników. Obrońcy oczywiście wskażą na zmiany struktury konsumpcji. Częściej jednak po modyfikacjach koszyka dochodzi do spadków inflacji. Tak, jak chociażby miało to miejsce teraz. Inflacja bez cen żywności i energii rośnie obecnie o 3,7%, a nie jak prognozowano o 4%. Problem w tym, że poprzednie oczekiwania nie zakładały przekształcenia koszyka. Co wywołało tak duże zmiany? Najmocniej wzrósł udział środków transportu (czyt. samochodów), rekreacji i kultury oraz usług ambulatoryjnych i usług związanych ze zdrowiem. Natomiast spadł udział paliwa, mięsa i opału. Krytycy zwracają uwagę na zwiększenie udziału samochodów przy zmniejszeniu się udziału paliwa. Jest to jednak zgodne z trendami. W Europie mamy coraz więcej samochodów, ale ich średni przebieg roczny spada.
Rynki znów grają pod wygraną w Rosji
Rozmowa Donalda Trumpa z Putinem zapowiada się bardzo interesująco. Stawkę podbijają szczególnie bardzo wysokie oczekiwania względem jej efektów. Trump ma silną presję, by zakończyć ten konflikt. Problem w tym, że obecne propozycje są znacznie korzystniejsze na dla strony rosyjskiej, niż ukraińskiej. Jest to duża zmiana, bo jeszcze za poprzedniej administracji wspierano ofiary, a nie sprawców. Rynki już się z tym powoli pogodziły. Widać to po wzrostach m.in. na głównym indeksie moskiewskiej giełdy, który od początku roku zyskał imponujące 36%. Efekt widoczny jest też na rublu, który od początku roku poszedł w górę o 25%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 – Kanada – inflacja konsumencka,
13:30 – USA – pozwolenia na budowę domów i rozpoczęte budowy
14:15 – USA – wyniki produkcji przemysłowej.