Najnowsza hossa na S&P 500 skończyła w sobotę dwa lata. Rozpoczęła się 12 października 2022 roku. Nastroje były wówczas wyjątkowo niedźwiedzie (wykres). Powszechnie obawiano się wówczas recesji spowodowanej zaostrzeniem polityki pieniężnej. Obawy te utrzymywały się do 4 października tego roku, kiedy to silniejszy niż oczekiwano raport o zatrudnieniu po raz kolejny potwierdził, że „młody byk” prawidłowo zdyskontował, że inflacja spadnie, a gospodarka pozostanie odporna. Taka była nasza prognoza od początku 2022 roku.
Od ostatniego dołka rynku niedźwiedzia, S&P 500 wzrósł o 62,6% do piątkowego zamknięcia (wykres). To norma w porównaniu z poprzednimi ośmioma przypadkami hossy. W naszym scenariuszu „Szalonych lat 2020.”, S&P 500 osiąga 8000 do końca dekady, głównie dzięki rosnącym zyskom, a nie rosnącym mnożnikom wyceny.
Wśród sceptyków rynku byka byli ci, którzy twierdzili, że był on zbyt wąsko oparty na cenach akcji grupy „Siedmiu wspaniałych”. Ostrzegali oni, że wąska hossa prawdopodobnie nie będzie trwała. Argumentowaliśmy wtedy, że hossa rozszerzy się, gdy obawy związane z recesją i inflacją osłabną, umożliwiając Fed przejście od jastrzębiego do gołębiego nastawienia monetarnego. I tak też się stało. Rzeczywiście, od 12 października 2022 r. wszystkie główne amerykańskie indeksy giełdowe wzrosły, o co najmniej 20% (tabela).
Poprosiliśmy Michaela Brusha o aktualne informacje na temat osób mających dostęp do informacji poufnych:
Poza kilkoma zakupami dokonanymi przez beneficjentów rzeczywistych (większych właścicieli, którzy posiadają 10% lub więcej), takich jak Berkshire i Steve Mnuchin, zakupy od osób mających dostęp do informacji poufnych były w zeszłym tygodniu wyjątkowo niewielkie. Było bardzo niewiele transakcji kupna, zdefiniowanych, jako duże zakupy dokonywane przez insiderów z dobrymi wynikami w formacjach zwyżkowych, takich jak zakupy klastrowe. Można to tylko częściowo wytłumaczyć blokadami w sezonie zysków. Reasumując, zakupy ze strony insiderów były niewielkie, nawet biorąc pod uwagę to ograniczenie.
Dzięki, Michael!