W języku angielskim do opisania bezwartościowych kryptowalut lub takich, które zdaniem wypowiadającego opinię wartości takowej nie powinny posiadać stosuje się pejoratywnie nacechowane określenie „shitcoin”, który na język polski można przetłumaczyć jako „g*wno-moneta”. Właśnie na takie miano w jednej z ostatnich wypowiedzi prezesa giełdy BitMEX, Arthura Hayesa, zasłużył sobie Ether (ETH), kryptowaluta sieci Ethereum.
Sierpniowa prognoza kursu sprawdza się pod koniec roku
Prezes BitMEX po raz pierwszy nazywał ETH shitcoinem jeszcze w sierpniu kiedy sugerował, że jego wartość może osunąć się z trzycyfrowych do zaledwie dwucyfrowych, co zobrazuje niezadowolenie rynku z oferowanej przez kryptowalutę jakości. Chociaż opinia Hayesa spotkała się z silną krytyką ze strony wielu sympatyków Ethereum, to ten nadal utrzymuje, że ETH jest „g*wno-monetą”, a do tego wartą zdecydowanie mniej niż chcieliby tego spekulanci.
Na początku grudnia notowania Etheru na głównych giełdach kryptowalutowych osuwały się poniżej okrągłego pułapu i konsolidują nad dwucyfrową wartością 90 dolarów już szósta sesję z rzędu (stan na 11 grudnia, godzinę 09:00):
Argumentując swoją kontrowersyjną opinię Hayes stwierdza, że główną bolączką sieci jest ogromna ilość projektów finansowych przez ICO opartych właśnie wokół ETH lub technologii stojącej za Ethereum oraz funduszy venture capital, które miały przyczynić się do napompowania bańki wokół drugiej z najpopularniejszych kryptowalut.
Gracze instytucjonalni mocno inwestują w Ethereum
Chociaż prezes BitMEX twierdzi, że ETH jest bezwartościowy to rynkowe wieloryby, czyli duzi gracze instytucjonalni, posiadają obecnie 80% więcej tokenów Ethereum niż jeszcze na początku roku.
„Na ich portfelach znajduje się ponad 20 milionów Ethereum o równowartości szacowanej na około 2,2 miliarda USD. By lepiej oddać skalę zjawiska dodamy, że w przybliżeniu jest to 20% wszystkich tokenów ETH w obiegu. W styczniu 2017 roku badana grupa inwestorów posiadała „tylko” 5 milionów Ethereum” – informował portal Comparic.pl powołując się na raport zespołu Diar.