Wczoraj, zgodnie z rynkowymi prognozami, Fed pozostawił stopy procentowe w USA bez zmian, dostrzegając równocześnie ryzyka dla wzrostu gospodarczego. Tym samym perspektywa kolejnych podwyżek stóp oddaliła się. To jednak nie musi oznaczać przeceny dolara.
W środę amerykański Fed zdecydował o utrzymaniu kosztu pieniądza na dotychczasowym poziomie, po tym jak w grudniu podwyższył go pierwszy raz od prawie dekady. Oznacza to pozostawienie stopy funduszy federalnych w przedziale 0,25-0,50%. Władze monetarne w dalszym ciągu pozytywnie oceniają perspektywy amerykańskiej gospodarki, ale też dostrzegają ryzyka globalne, które mogą jej zaszkodzić. Dlatego też z komunikatu po styczniowym posiedzeniu Fed zostało usunięte zdanie o "zbilansowanych ryzykach dla gospodarki". Fed nie jest też już tak pewny jak w grudniu ws. osiągnięcia celu inflacyjnego.
Ogólne wnioski po styczniowym posiedzeniu Fed są takie, że podwyżka stóp procentowych w marcu wciąż nie jest wykluczona, ale jej prawdopodobieństwo jest małe. Rynki finansowe "wyceniają" je zaledwie na 21%. To, że Fed już teraz całkowicie nie wykluczył marcowej podwyżki nie może dziwić. Byłoby czymś niepokojącym, gdyby tak mocno zmieniło się jego spojrzenie na gospodarkę. Pytanie tylko, czy ta korekta komunikatu to zwykła ostrożność? Czy może jednak początek dłuższego procesu łagodzenia stanowiska przez Fed, który jak pamiętamy, jeszcze przed miesiącem zakładał 4 podwyżki stóp procentowych w 2016 roku?
W czwartek dolar słabnie do szerokiej grupy głównych walut. I tak przed południem kurs EUR/USD testował poziom 1,0902, USD/CHF 1,0132, GBP/USD 1,4344, AUD/USD 0,7081, a USD/CAD 1,4067. Osłabienie to jest naturalne w kontekście złagodzenia stanowiska przez Fed. Nie musi ono jednak być wstępem do większej przeceny "zielonego". Należy pamiętać, że już przed miesiącem, gdy Fed sygnalizował 4 podwyżki stóp w 2016 roku, inwestorzy podchodzili bardzo sceptycznie do tego scenariusza. Po drugie, jeżeli sytuacja w globalnej gospodarce i na rynkach finansowych zagraża relatywnie silnej gospodarce USA, to w jeszcze większym stopniu negatywnie odbije się ona na wynikach innych słabszych gospodarek. To zaś wymusi na tamtejszych bankach centralnych dalsze łagodzenie polityki monetarnej. Wreszcie, przyjmując skrajnie pesymistyczny scenariusz kryzysu w światowej gospodarce, dolar jako jedna z tzw. bezpiecznych przystani, będzie nawet zyskiwał na wartości.
Komentarz przygotował:
Marcin Kiepas
Główny Analityk
Admiral Markets AS Oddział w Polsce