W wydarzeniach ubiegłego tygodnia (wysyp danych z USA, posiedzenie Fed) można było upatrywać szansy na przełamanie słabości dolara. Status quo ze strony FOMC i mieszany raport z rynku pracy, w którym centralne miejsce zajęła chimeryczna dynamika wynagrodzeń nie pozwoliły na taki obrót spraw. W rezultacie rentowność dziesięcioletnich obligacji skarbowych USA osunęła się pod 2,40 proc. i jest najniżej od tygodni.
W takim środowisku i przy właściwie absolutnym braku istotnych nowych impulsów (dziś tylko dane JOLTs o liczbie otwartych procesów rekrutacyjnych oraz chińskie rezerwy walutowe) inwestorzy „sparzeni” ubiegłotygodniowym przebiegiem notowań będą pewnie bardziej wstrzemięźliwi w odnawianiu długiej pozycji dolarowej. Największą szansą dla dolara w kolejnych dniach będzie zapewne sobotnie wystąpienie publiczne wiceprezesa Fed Stanleya Fishera. Dwóch innych głosujących w tym roku przedstawicieli FOMC (Harker i Williams) zadeklarowało w ostatnich dniach gotowość do podniesienia stóp w marcu (zaznaczając, że ostateczne decyzje nie zapadły). Obecnie podwyżka na kolejnym posiedzeniu wyceniona jest zaledwie w 24 proc. (przed tygodniem w 32 proc.). W rezultacie, po wyprzedaży dolara i skorygowaniu w dół oczekiwań, bilans ryzyk znów zaczyna przemawiać za dolarem.
Na razie miejsce polityki monetarnej USA jako motyw przewodni notowań zaczyna zajmować sytuacja polityczna w Europie. W konsekwencji wyprzedawany jest dług państw peryferyjnych – dochodowość włoskich dziesięciolatek przewyższała wczoraj rentowność analogicznych papierów Niemiec o 2 proc. po raz pierwszy od 2014 roku. Europejskie rynki akcji również znajdują się pod presją. Wystarczy powiedzieć, że wczoraj DAX spadł 1,2 proc. a Dow Jones obniżył się 0,09 proc. i tkwi w bezpośrednim zasięgu historycznych szczytów. Relatywna słabość parkietów Starego Kontynentu powinna zostać utrzymana. Wszystko to jest złą wróżbą dla euro. Eurodolar nie zdołał trwale pokonać 1,08 i w niesprzyjającym środowisku rosnącego ryzyka politycznego uwaga przenosi się na wsparcia 1,0650 i kluczowe okolice 1,0580. Dopiero ich przełamanie potwierdzi, że średnioterminowa korekta eurodolara dobiegła końca.
Coraz bardziej nerwowe zachowanie europejskich aktywów i rosnące ryzyko polityczne źle wróżą też walutom emerging markets, szczególnie tym najbardziej ryzykownym. Zejście EUR/PLN pod 4,30 postrzegamy jako przejściowe, ale więcej przestrzeni do zwyżek widzimy na innych parach. Kolejne fiasko wybicia przez USD/ZAR 13,20 skutkuje bardzo silnym odbiciem i zagraża jego dynamiczną kontynuacją. Mocna spadkowa korekta USD/TRY z ubiegłego tygodnia również stworzyła przestrzeń do kontynuacji zwyżek. Wracając do przestrzeni G-10: słabe nastroje nie pozwolą na silne odbicie USD/JPY i USD/CHF. Wzrost niepewności przekładać się będzie też na ograniczanie skrajnych pozycji. Wśród głównych walut zagrożony jest tym przede wszystkim funt, ale także dolar nowozelandzki. USD/CAD zawrócił jednak jako pierwszy i zdaje się budować bazę do zwyżek wokół 1,30.