Kluczowe informacje z rynków:
USA: W wywiadzie dla Fox News prezydent Trump przyznał, że efektywne wprowadzenie nowego modelu ubezpieczeń zdrowotnych przez Kongres może zabrać więcej czasu niż sądzono i tym samym może mieć wpływ na opóźnienie procesowania ustaw podatkowych. Agencje odnotowały też wypowiedź członka FED Patricka Harkera z Filadelfii, który dał do zrozumienia, że marcowa podwyżka stóp procentowych może być na stole (Harker to od dawna zdecydowany „jastrząb”, ale z prawem głosu w FOMC w tym roku).
Chiny: Rezerwy walutowe w styczniu spadły poniżej 3 bln USD do 2.998 mld USD, co jest najniższym poziomem od 2011 r. (konsensus wynosił 3,004 bln USD)
Australia: RBA, tak jak zakładano, nie zmienił poziomu stóp procentowych (1,50 proc.). W komunikacie przyznano wprawdzie, że inflacja CPI pozostanie niska, ale są szanse na to, że jeszcze w tym roku naruszy poziom 2 proc. Jednocześnie prezes Lowe zaznaczył, że są szanse na wyraźne odbicie gospodarki w IV kwartale ub.r. Co do rynku pracy to przyznano, że nadal generuje on mieszane sygnały. RBA odniósł się też do kursu AUD stwierdzając, że jego aprecjacja może komplikować oczekiwane zmiany w gospodarce.
Nowa Zelandia: Dwuletnie oczekiwania inflacyjne liczone dla I kwartału b.r. skoczyły mocno w górę do 1,92 proc. z 1,68 proc., a roczne do 1,56 proc. z 1,29 proc. Jednocześnie dowiedzieliśmy się, że obecny szef RBNZ zrezygnuje z urzędu wraz z końcem kadencji we wrześniu – jego miejsce zajmie jego dotychczasowy zastępca Grant Spencer
Naszym zdaniem: Zwyżki amerykańskiego dolara stają się coraz wyraźniejsze, co dobrze widać po zachowaniu się koszyka BOSSA USD. Tym samym można powiedzieć, że rejon wsparcia przy 83,50 pkt., które wprawdzie zostało nieco naruszone w zeszłym tygodniu, nadal pozostaje kluczowy dla długoterminowych układów. Dolar zyskuje, chociaż trudno znaleźć ku temu jednoznaczne wytłumaczenie – ostatnie wypowiedzi Trumpa, że radykalne zmiany w Obamacare, które są teraz priorytetowe mogą zabrać nieco więcej czasu w Kongresie, co mogłoby opóźnić procedowanie ustaw podatkowych, raczej nie napawają nadmiernym optymizmem. Na rynku wskazuje się, że siła dolara powodowana jest aspektami geopolitycznymi, a konkretnie ryzykami z jakimi może zmierzyć się Europa. Z tym, że straszenie Partią Wolności w Holandii, czy też Marine Le Pen we Francji raczej nie jest czymś nowym. PVV wprawdzie dominuje w sondażach, ale przy dość rozdrobnionym parlamencie trudno będzie jej zbudować większościową koalicję. Z kolei Le Pen swoimi radykalnymi hasłami o rezygnacji z euro (padły one na otwarciu jej kampanii) raczej nie zachęci do siebie wyborców tzw. centrum, którzy chętniej zagłosują na Emmanuela Macrona. Ten teoretycznie niezależny kandydat może przebudować francuską scenę polityczną (i tu jest pewien problem, ale nie powód do histerii rynków). Analogicznie w Niemczech – Martin Schulz mimo, że ma „cięty język” to jednak jest postacią znaną i raczej nie dokona rewolucji, jako potencjalny, nowy kanclerz. Zresztą tak naprawdę warto będzie śledzić niemieckie wybory z tego powodu, że mogą one nadać nowy ton dyskusji w którą stronę podąży Unia Europejska w kolejnych latach. Ostatnie słowa Angeli Merkel z weekendu, że warto podjąć temat Europy dwóch prędkości, mogą być sygnałem, że będzie dążenie do zacieśnienia w sferze politycznej, jak i gospodarczej wokół tzw. jądra. Kluczowe pytanie brzmi tylko, czy będzie ono tożsame z obecną strefą euro, co trochę trudno sobie wyobrazić w kontekście chociażby Grecji, czy Portugalii.
W kontekście obserwowanego umocnienia dolara warto zadać sobie pytanie, czy aby za chwile nie pojawi się lokalna korekta. Powód? Dzisiaj o godz. 14:30 mamy publikację danych nt. deficytu handlowego za grudzień, który spodziewany jest na poziomie 45 mld USD. Zwyczajowo te dane nie budzą większych emocji, ale teraz – przynajmniej teoretycznie – mogą zostać wykorzystane przez Trumpa lub jego doradców do ewentualnych komentarzy wskazujących, że za deficyt odpowiedzialne są rządy innych krajów zaniżające kurs własnej waluty. Chociaż w kontekście zbliżającej się wizyty szefa japońskiego rządu w Waszyngtonie (w piątek) prawdopodobieństwo pojawienia się ich w najbliższych dniach nie jest duże.
Analiza techniczna koszyka BOSSA USD pokazuje, że dotarliśmy w rejon ważnej strefy oporu 84,26-84,65 pkt., której sforsowanie może okazać się trudne – pretekst do korekty?
Dolarowej hossie dzisiaj najmniej poddają się waluty Antypodów (AUD i NZD) z którymi USD zyskuje tylko nieznacznie. W przypadku „Australijczyka” znaczenie ma kontekst dzisiejszych słów prezesa Lowe po zakończonym posiedzeniu RBA wskazujący na to, że bank centralny przyjmie strategię wait&see na najbliższe miesiące (rynek nie myśli już o cięciu stóp, a próbuje wyceniać wcześniejsze podwyżki stóp). Z kolei NZD został wsparty przez zaskakująco wysokie oczekiwania inflacyjne w horyzoncie 1-2 lat, co może wskazywać na to, że RBNZ zostanie zmuszony do szybszego odwracania wcześniejszej tendencji, jaką były aż 3 cięcia stóp w ubiegłym roku. Niemniej tu warto będzie zaczekać do jutrzejszego wieczora, kiedy to poznamy komunikat po posiedzeniu RBNZ. Nie wiadomo, czy Bank nie będzie próbował studzić ewentualnych „jastrzębich” oczekiwań. Z kolei jeszcze dzisiaj po południu poznamy wyniki ostatniej aukcji wyrobów mlecznych (na poprzednim przetargu indeks cen wzrósł o 0,6 proc.).
W ujęciu technicznym AUD/USD widać, że bardziej optymistyczne słowa z RBA nie zmieniają wiele – układ zaczyna być spadkowy, po tym jak w zeszłym tygodniu odbiliśmy się od oporu przy 0,7695. Niemniej mocne wsparcie to już okolice 0,7590-0,7600. Nie można wykluczyć wyhamowania spadków w tych okolicach i próby zbudowania odbicia. To na ile ono się uda może zależeć też od rynkowych nastrojów wokół Chin – spadek rezerw walutowych Państwa Środka w styczniu nie jest nazbyt dobrym prognostykiem na przyszłość.
Technicznie mocniejszy jest NZD/USD, który w zeszłym tygodniu wybił się ponad linię spadkową trendu prowadzoną od kilku miesięcy (od szczytu z września ub.r). Teraz stanowi ona wsparcie – przy 0,7265. Układ wskaźników sugeruje jednak spadki. Może się, zatem okazać, że wyjście ponad w/w linię było fałszywym sygnałem. Niemniej z pełną oceną NZD/USD warto będzie zaczekać do sygnałów z RBNZ jutro wieczorem.
Na zakończenie zerknijmy na EUR/USD, który dzisiaj złamał wsparcie przy 1,07 schodząc do kolejnej ważnej strefy 1,0657-65. W krótkim okresie może ona zatrzymać przecenę – teraz ważny będzie test złamanych 1,07 – ale w średniej perspektywie rośnie prawdopodobieństwo zejścia z stronę mocnej strefy wsparcia 1,0525-68.