Zgodnie z oczekiwaniami Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła stóp procentowych na październikowym posiedzeniu. Oczywiście nikt nie spodziewa się tego, aby w najbliższym czasie stopy procentowe miały być obniżone, w szczególności w okresie podwyższonej inflacji. Warto jednak spojrzeć na oświadczenie RPP po decyzji, która nie przejęła się znacząco podwyższoną inflacją, co wskazuje na brak zmian w nastawieniu. To z kolei daje szanse na to, że faktycznie w marcu przyszłego roku może dojść do rozpoczęcia rozważań nad obniżkami.
RPP w komunikacie zwraca uwagę na podwyższoną inflację. Inflacja CPI za wrzesień wzrosła wg wstępnych szacunków do poziomu 4,9% r/r, co jest najwyższym poziomem w tym roku. RPP podkreśla jednak, że jest ona podwyższona przez administrowany wzrost cen energii i niewielki wzrost cen żywności. RPP wskazuje, że największym problemem dla inflacji jest wciąż bardzo wysoka dynamika wzrostu płac. Choć spowalnia, tempo wzrostu wciąż jest dwucyfrowe. Kiedy inflacja oscylowała blisko celu w latach 2017-2019, tempo wzrostu płac uśredniało się blisko poziomu 7%. W tym momencie jest to jednak powyżej 11%. RPP oczekuje, że po wygaśnięciu wpływu wzrostu cen energii inflacja powinna wrócić w okolice celu inflacyjnego. To daje szanse na obniżki stóp procentowych w przyszłym roku. Jeszcze niedawno niektórzy członkowie RPP sugerowali możliwość rozpoczęcia rozmów o obniżkach w marcu przyszłego roku. Bieżąca projekcja wskazuje na szczyt inflacji na poziomie nieznacznie powyżej 6% w I kwartale przyszłego roku. Jeśli najnowsza projekcja pokaże lepsze oczekiwania, marzec będzie pierwszym możliwym terminem obniżki, choć na ten moment wydaje się to być bardzo życzeniowe.
Rynek wycenia 100 punktów bazowych cięcia w perspektywie 12 miesięcy oraz 200 punktów ciecia w perspektywie 24 miesięcy i jednoczesne zakończenie cyklu obniżek. To oznaczałoby, że docelowa stopa procentowa znajdzie się na poziomie 3,5-3,7%. Niemniej tak jak wskazuje RPP, decyzje będą uzależnione od rozwoju sytuacji gospodarczej i oczekiwań inflacyjnych. Obecnie inflacja jest niższa, niż początkowo oczekiwano, co jest związane z niskimi cenami ropy. Ta jednak pozostaje obecnie na podwyższonych poziomach ze względu na napiętą sytuację na Bliskim Wschodzie. Jeśli Izrael zdecyduje się na mocną eskalację sytuacji w stosunku do Iranu, istnieje szansa na zdecydowanie wyższe ceny ropy na koniec tego roku, choć raczej scenariusz powrotu ropy Brent do poziomu 90 USD za baryłkę jest mało prawdopodobny.
Przed godziną 10:00 za dolara płacimy 3,8933 zł, za euro 4,2963 zł, za funta 5,1242 zł, za franka 4,5671 zł.