Już dzisiaj po godzinie 18 poznamy kolejną decyzję dotyczącą wysokości stóp procentowych w Polsce. Zgodnie z rynkowym konsensusem Rada Polityki Pieniężnej powinna powtórzyć ruch z ostatniego posiedzenia i podnieść główną stopę procentową o 75 pb. do poziomu 6%. Oznaczałoby to, że przynajmniej tymczasowo wyprzedzimy Węgry oraz Czechy, które do tej pory były liderami regionu jeżeli chodzi o tempo podwyżek stóp procentowych. Tymczasem inflacja w Polsce nie ustępuje i bardzo prawdopodobne, że wraz z kolejnymi odczytami przekroczy już poziom 15%. W związku z tym wszystko wskazuje na to, że to nie jest ostatnie słowo RPP, a docelowo w tym roku możemy zobaczyć poziom powyżej 7,5%. Czy jednak w przypadku gdy inflacja nie odpuści, możliwe są w Polsce dwucyfrowe stopy procentowe?
Jakie narzędzia posiada NBP poza zmianą stóp procentowych?
Manipulowanie stopami procentowymi to jedno z najbardziej oczywistych narzędzi do walki z inflacją wykorzystywane przez banki centralne na całym świecie. Wraz z ich dynamicznym wzrostem w Polsce, pojawia się coraz więcej głosów mówiących o braku skuteczności samego podwyższania stóp, co uderza głównie w kredytobiorców, którzy mają coraz większe problemy ze spłatą zobowiązań. Jednym z możliwych działań wspierających jest ściąganie nadwyżki pieniędzy z rynku np. poprzez emisję obligacji skarbowych.
W tym zakresie jest spore pole manewru z uwagi na fakt, iż w czasie pandemii NBP skupił aktywa i de facto wpompował w gospodarkę ok. 150 mld zł. W wyniku tego mamy obecnie dużą nadpłynność środków, co jest jednym z czynników wspierających wzrost cen w Polsce, a dodatkowo powoduje relatywnie niskie oprocentowanie lokal, gdyż banki po prostu nie potrzebują większej liczby depozytów.
Idealną sytuacją w kontekście walki z inflacją byłoby zainicjowanie wspomnianych działań i skoordynowanie ich z polityką fiskalną rządu. Biorąc pod uwagę ostatnie zapowiedzi wakacji kredytowych oraz zmiany stawki WIBOR, na takie współdziałanie nie ma co liczyć, szczególnie że powoli wchodzimy już w okres przed wyborczy. W związku z tym jeżeli rząd w dalszym ciągu będzie osłabiał wpływ wyższych stóp procentowych na inflację, dwucyfrowe stopy procentowe w Polsce nie muszą być scenariuszem z gatunku science fiction.
Pierwsze oznaki spowolnienia gospodarczego w Polsce
Opublikowane zeszłym tygodniu dane PMI dla polskiego przemysłu dają pierwsze oznaki możliwego spowolnienia wzrostu gospodarczego w Polsce. Wskaźnik ten po raz pierwszy od niemal dwóch lat zszedł poniżej granicy 50 pkt do poziomu 48.50 pkt, który oddziela wzrost od spowolnienia.
Rysunek 1. PMI w Polsce
W kolejnych miesiącach powinno to wpłynąć na spadek dynamiki PKB, który utrzymuje się w silnym trendzie wzrostowym i z wynikiem 8,5% r/r jest trzecim najwyższym odczytem w tej dekadzie.
Rysunek 2. PKB w Polsce
Przyglądając się strukturze polskiego PKB, sytuacja nie wygląda już tak optymistycznie. Zdecydowana większość polskiego wzrostu gospodarczego jest napędzana przez zmianę zapasów oraz konsumpcję, przy minimalnych inwestycjach, co sprawia, że brak jest fundamentów do trwałego utrzymania wysokiej dynamiki. W związku z tym niewykluczone, że w kolejnych miesiącach możemy być świadkami silnego wyhamowania.
USDPLN zbliża się do wybicia z lokalnej konsolidacji
Po okresie umocnienia polskiego złotego względem dolara amerykańskiego kurs USDPLN zatrzymał się w lokalnej konsolidacji w rejonie cenowym 4,33-4,25 zł. W ramach wskazanego trendu bocznego utworzyła się formacja trójkąta, który przynajmniej teoretycznie powinien być sygnałem dla kontynuacji ruchu w kierunku południowym.
Rysunek 3. Analiza techniczna USDPLN
W przypadku realizacji wskazanego scenariusza kolejnym celem dla sprzedających jest zgrupowanie poziomów wsparcia w rejonie cenowym 4,16-4,12 zł. W przypadku gdy RPP zaskoczy i podwyższy stopy procentowe w mniejszym wymiarze, złotówka może krótkoterminowo osłabić się w stosunku do dolara co najmniej w pobliże 4,40 zł.