Korekta rynkom, a w szczególności amerykańskiemu, się po prostu należy. Od grudniowego dołka S&P500 urósł 20% w zaledwie 3 miesiące. Argumenty zawsze się znajdą. Najczęściej podawany jest ten o obawie przed recesją w globalnej gospodarce. Skoro Fed w ciągu 3 miesięcy złagodniał, jak baranek, to coś musi być na rzeczy. Tak przynajmniej uważają niedźwiedzie.
Faktycznie środowy komunikat Fed narobił sporo zamieszania w głowach inwestorów. W czwartek S&P500 ustanowił nowy tegoroczny szczyt, po czym runął w piątek. Wizja zakończenia podwyższania stóp i QT może być bowiem odbierana niejednoznacznie. Dla niedźwiedzi to potwierdzenie, że może skończyć się nie na spowolnieniu gospodarczym, którego doświadczamy w ostatnich miesiącach. Taki scenariusz potwierdzałoby zachowanie amerykańskich obligacji. Rentowność 10-latek spadła w piątek poniżej 2,5%. Co więcej, w całym I kwartale instrumenty te wysyłały o wiele mniej optymistyczne sygnały niż akcje, które odbiły się z dużą lekkością i znaczącą siłą.
"Doktor miedź” też zaczyna wskazywać, że coś może być na rzeczy. Odbicie od grudniowego dołka było umiarkowane, a w piątek doszło do ponad 2% przeceny.
Czy do większej korekty musi dojść? Oczywiście nie. Już jedną próbę widzieliśmy na początku marca, po czym S&P500 szybko wspiął się na wyższy poziom. Ale prawdopodobieństwo wystąpienia korekty po bardzo udanym I kwartale jest dość wysokie.
Gdzie się chronić? Jednym z kierunków może być złoto, które w lutym skorygowało się o ponad 50 dolarów za uncję.
Czy korekta na amerykańskim rynku akcji może zaszkodzić polskim akcjom? Dużym spółkom pewnie tak. Co do średnich i mniejszych (SMS) jesteśmy zdecydowanie bardziej spokojni. Ewentualna korekta w tym segmencie rynku powinna być relatywnie płytka. Poziom wycen jest cały czas niski po bessie z okresu marzec 2017 – grudzień 2018.
Reasumując, po bardzo udanym I kwartale na amerykańskim rynku akcji, prawdopodobieństwo korekty jest dość wysokie. Czy skończy się na spowolnieniu w globalnej gospodarce, czy czeka nas recesja – zobaczymy. Dużo zależy od polityki. Banki centralne robią wszystko, co mogą, aby uchronić inwestorów przed negatywnym scenariuszem. Ewentualna korekta na polskich SMS powinna być płytka i traktowalibyśmy ją raczej jako okazję do uzupełnienia portfela.