Jeszcze 2 miesiące temu, kiedy za baryłkę ropy trzeba było płacić powyżej 70 dolarów, wielu analityków rynków surowcowych przewidywało powrót poziomu 100 dolarów dla ,,czarnego złota” w 2019 czy nawet pod koniec 2018 roku. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna a ropa jest dwa razy tańsza niż tamte prognozy. Zastanówmy się więc co taki mocny spadek cen może oznaczać dla światowej gospodarki.
Co niskie ceny ropy oznaczają dla gospodarek poszczególnych krajów?
To wszystko zależy od tego czy dany kraj jest importerem czy eksporterem ropy naftowej. Jak łatwo się domyślić tańsza ropa najbardziej cieszy kraje które są importerami netto a martwi kraje które są eksporterami netto. Analitycy Capital Economics obliczyli wręcz, że każde cięcie cen ropy o 10 dolarów za baryłkę wpływa na roczny wzrost PKB czołowych importerów ropy naftowej od 0,5% do 0,7%. Taka sama obniżka wpływa na roczny spadek PKB czołowych krajów z rejonu Zatoki Perskiej aż od 3% do 5% oraz od 1,5% do 2% w przypadku eksporterów takich jak Rosja czy Nigeria. Dlatego też kraje takie jak Arabia Saudyjska oraz inni członkowie OPEC czy Rosja (eksporterzy netto) dążą przy niskich cenach do cięć produkcji, natomiast USA (wciąż importer netto mimo ogromnej produkcji ropy z łupków) za pomocą „twittów” prezydenta Donalda Trumpa daje do zrozumienia, że niskie ceny im odpowiadają. Uważa on wręcz, że niska cena ropy działa tu na amerykańską gospodarkę jak cięcie podatków. Niskie ceny ropy wspierają tez chińską gospodarkę (największego nominalnie importera ropy), która dzięki nim wciąż się dość mocno rozwija pomimo pogłębiającej się wojny handlowej z USA. Niskie ceny wspierają też ogólnie globalną gospodarkę w obliczu nadchodzącej dla półkuli północnej zimy, gdyż będzie buforem dla wzrostu cen energii, który z reguły następuje ze względu na zwiększone zapotrzebowanie na nią.
Co niskie ceny ropy oznaczają dla globalnej inflacji?
Niższe ceny ropy naftowej oznaczają niższą presję inflacyjną oraz wynikającą z tego niższą presję na ewentualne podwyżki stóp przez banki centralne. Stąd też widzimy dlaczego Donald Trump tak przyklaskuje niskim cenom ropy, pomimo ich negatywnego wpływu na produkcje ze złóż łupkowych, która przy cenach poniżej 50 dolarów przestaje być ekonomicznie atrakcyjna. Wszak jest on otwarcie przeciwny obecnej, restrykcyjnej polityce Fed-u planującego dalsze podwyżki stóp procentowych. Dla krajów prowadzących ekspansywną politykę pieniężną takich jak Japonia może natomiast oznaczać zielone światło dla jej kontynuacji. Innym przykładem są Indie (jeden z czołowych importerów netto) gdzie niskie ceny ropy mogą zadziałać jako tzw. „game changer” doprowadzając do rychłego zakończenia dopiero co rozpoczętego w kwietniu cyklu podwyżek stóp procentowych.
Co dalej będzie się działo z cenami ropy naftowej, czy na dłużej zagoszczą w rejonie 50 dolarów? Na to pytanie powinniśmy poznać odpowiedź już za kilka dni podczas weekendowego szczytu państw G20 lub przyszłotygodniowego zjazdu kartelu OPEC i jego sojuszników.