Chiny chcą nadgonić stracony czas
Od lat wiele mówiło się o tym, że Chiny wprowadzą różne środki stymulacyjne, aby maksymalnie wspierać swoją gospodarkę. Jednak pomimo licznych działań sytuacja nie poprawiła się diametralnie. Wygląda jednak, że nowe pakiety stymulacyjne ożywiły w inwestorach apetyt na szybki wzrost spółek technologicznych Państwa Środka.
– Chiński rynek akcji nie ma za sobą dobrej passy. Podczas gdy niemiecki DAX oscyluje na historycznych szczytach pomimo recesji, a S&P 500 korzysta z sezonu wynikowego na Wall Street, w przypadku chińskich spółek technologicznych mamy do czynienia z uciążliwą konsolidacją. W ostatnim czasie obserwujemy jednak rekordowe napływy do funduszy inwestujących na rynkach wschodzących. Mowa o 20 mld dol. w ubiegłym tygodniu. To historyczny wyniki i o 100% więcej, niż wynosił poprzedni rekord. Większość tego kapitału napłynęła na rynek chiński – wskazał analityk Maciej Leściorz.
Ekspert dodał, że największymi biorcami tych środków są właśnie chińskie spółki technologiczne, które w porównaniu do swoich zachodnich odpowiedników wciąż wydają się tanie, a jednocześnie mają znacznie mniej problemów, niż chińskie spółki budowlane.
– Poprawa chińskiego rynku akcyjnego to oczywiście efekt polityki chińskiego rządu, który nie tylko zakazuje krótkiej sprzedaży rodzimych akcji, ale także wspiera giełdę gotówkowo, dotując firmy z udziałem państwa. Jak widać, ta polityka odnosi skutki i choć Alibaba (NYSE:BABA) nie podbije Stanów Zjednoczonych ze względu na restrykcje, tak na lokalnym rynku może jeszcze pogłębić swoją dominację. Nie zapominajmy także, że hossa AI w niewielkim stopniu wpłynęła na notowania chińskich spółek, które z opóźnieniem powinny mocno zyskiwać na tym trendzie – dodał ekspert CMC Markets.
Przypomnijmy, że pod koniec stycznia Chińska Republika Ludowa zapowiedziała uwolnienie 300 mld dolarów, które mają w najbliższych miesiącach stymulować gospodarkę oraz rodzimy rynek akcji. W reakcji na to wydarzenie indeks Hong Kong 50 odbił z 3 miesięcznych minimów o przeszło 10%.
Gdyby tego było mało, 24 stycznia Ludowy Bank Chin zdecydował się na cięcie stopy rezerw obowiązkowych dla głównych banków komercyjnych o 50 punktów bazowych do poziomu 10%. Decyzja doprowadziła do uwolnienia funduszy na poziomie 1 biliona juanów, co odpowiada ok. 140 mld dolarów. Nowa stopa RRR weszła w życie 5 lutego i jest na najniższym poziomie od 2007 r.
Z drugiej strony, chiny to specyficzny rynek, którego obawiają się inwestorzy z całego świata, głównie ze względu na politykę oraz przetasowania geopolityczne.
– Nie wszystko można zmienić pieniędzmi. To trochę jak z miłością, której nie można kupić. Podobnie nie można kupić stabilnego, zdrowego i długotrwałego wzrostu gospodarczego. Jednak te zmiany mogą nieco pomóc chińskiej gospodarce – tłumacz Michał Palaczyk ze Squaber.com.
Jednak w ostatnich tygodniach zaczęło się coś zmieniać, a najnowsze dane wskazują na znaczące napływy do funduszy ETF inwestujących na chińskiej giełdzie. Prawdopodobnie zagraniczni inwestorzy uwierzyli w działania mające na celu stymulację gospodarki i przygotowują się na znaczące odbicie. Czy jednak tak się stanie? Odpowiedź poznamy za kilka miesięcy, analizując twarde dane.