Piątkowa sesja będzie upływała pod znakiem oczekiwania na oficjalny raport z amerykańskiego rynku pracy. Konsensus rynkowy zakłada, że we wrześniu w sektorze pozarolniczym powstanie 145 tys. nowych etatów, czyli o 15 tys. więcej niż w sierpniu. Spodziewana jest stabilizacja stopy bezrobocia na poziomie 3,7% w skali roku oraz utrzymanie dynamiki przeciętnych wynagrodzeń na poziomie 3,2% w skali roku. Dzisiejszy dzień może okazać się przysłowiowym „być albo nie być” dla dolara, któremu w ostatnich dniach ciążą słabe odczyty z gospodarki amerykańskiej. Wczorajszy odczyt indeksu ISM dla usług w USA wskazywał na dalsze wyhamowanie aktywności w tym sektorze. Wskaźnik spadł do 52,6 pkt. z 56,4 pkt., co potwierdza, że sektor usług pozostaje coraz mniej odporny na spowolnienie koniunktury na świecie.Indeks dolara wyhamował spadki w oczekiwaniu na te publikacje. Jeśli dzisiejsze dane ponownie rozczarują, to walucie amerykańskiej może już być trudno uchronić się przed większym osłabieniem. Niższe niż oczekiwano wskazanie płynące z raportu ADP może okazać się dobrym prognostykiem oficjalnych danych z rynku pracy w USA. W sytuacji kiedy do obserwowanego spowolnienia w przemyśle dołączyłyby problemy rynku pracy, Fed najprawdopodobniej zmuszony byłby do kontynuacji obniżek stóp procentowych. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na dzisiejsze wieczorne wystąpienia Brainard i Powella, w których przedstawiciele amerykańskiego banku centralnego zapewne odniosą są do kwestii polityki pieniężnej w obliczu publikacji tak istotnych danych.
Negatywne tendencje utrzymujące się w przemyśle nie pozostają także bez wpływu na kondycję sektora usługowego w strefie euro. Tamtejszy indeks PMI dla usług spadł mocniej niż prognozowano, do 51,6 pkt. z 53,5 pkt, jednakże zdołał się utrzymać powyżej granicznej bariery 50 pkt. oddzielającej wzrost od spowolnienia w sektorze. Euro specjalnie nie reagowało wczoraj na słabsze dane z Eurolandu. Silniejszy od oczekiwań spadek usługowego ISM w USA przełożył się jednak na deprecjację dolara, co pozwoliło na test okolic 1,1000 na EUR/USD. Dzisiejsze dane z rynku pracy z USA odpowiedzą na pytanie czy uda się przełamać wspomniany rejon i trwale utrzymać powyżej tego okrągłego poziomu. Jak na razie kluczowe średnie kroczące EMA (50-, 100- i 200-okresowa) w skali D1 są skierowane ku dołowi, co potwierdza siłę obecnego trendu spadkowego. Najważniejsze jednak jest to, by nie negować jakichkolwiek sygnałów, który mogą się pojawić, świadczących o powolnym odwracaniu się trendu.
Ostatnie spadki sprowadziły notowania EUR/PLN w rejon 100-okresowej średniej EMA w skali D1 na poziomie 4,3250, która aktualnie wyznacza najbliższe wsparcie na tej parze. Kurs wszedł w zakres chmury ichimoku, co jest sygnałem neutralnym, jednak przy utrzymującej się niepewności jest mało prawdopodobne, aby nasza krajowa waluta istotnie zyskała na wartości. 50% zniesienie całości impulsu wzrostowego z poziomu 4,2360 wyznacza geometryczne wsparcie w rejonie lokalnego dołka z 16.IX. na poziomie 4,3150. Najbliższy opór wyznacza 50-okresowa średnia EMA w skali D1 przebiegająca obecnie w rejonie 4,3435.
W oczekiwaniu na dane z rynku pracy eurodolar oscyluje poniżej oporu w postaci okrągłego poziomu 1,1000. Układ kluczowych średnich kroczących EMA (50-, 100- i 200-okresowej) w skali D1 w dalszym ciągu sprzyja stronie podażowej na tej parze. Dzisiejsza sesja powinna rozstrzygnąć czy korekta wzrostowa będzie kontynuowana czy też nastąpi powrót do głównego trendu, który pozostaje spadkowy. Ewentualne wyjście powyżej linii poprowadzonej po maksimach lokalnych począwszy od końca czerwca powinno sprzyjać większej aktywności ze strony popytowej na EUR/USD.