Bank Japonii utrzymał wszelkie parametry polityki monetarnej bez zmian, co nie jest zaskoczeniem, ale z pewnością nie jest tym czego chciały rynki finansowe. BoJ w lipcu dosyć mocno zmienił swoją retorykę i kolejny raz dostosował narzędzia, czym zasugerował, że zbliżają się kolejne duże zmiany. Okazuje się, że kompletnie nic nie zmieniło się na rok po tym, jak Kuroda zapowiedział kontynuację obecnej polityki monetarnej przez kolejne 2-3 lata.
USDJPY przebił się przez poziom 148 w tym tygodniu, pierwszy raz od listopada zeszłego roku. Bank Japonii nie zaskoczył dzisiaj: utrzymał negatywną stopę procentową na poziomie -0,1%, a celem dla 10 letnich rentowności wciąż jest poziom 0%. Pasmo wahań dla rentowności to wciąż 50 punktów bazowych w jedną lub w drugą stronę, a w ekstremalnych sytuacjach Bank Japonii może dokonywać skupów przy rentowności 1%. Wydawało się, że być może nowy szef BoJ, Ueda powie coś nowego, co mogłoby sugerować nadchodzące zmiany. Wydaje się, że Ueda przejął bardzo wiele od swojego poprzednika, Haruhiko Kurody, kiedy wypowiedział słowa wskazujące na to, że BoJ może zwiększyć luzowanie jeśli dojdzie do takiej potrzeby. Na ten moment nie wydaje się, aby jakieś zmiany miały mieć miejsce w najbliższym czasie, choć oczywiście warto śledzić to co będzie działo się z płacami i ostatecznie z inflacją w Japonii. Sam Ueda wskazywał w lipcu, że do końca tego roku może być zasadne wyjście z negatywnych stóp procentowych, patrząc na wyraźne odbicie płac. Z drugiej strony dzisiaj wskazał na to, że wyjście z ujemnych stóp procentowych będzie możliwe dopiero wtedy, kiedy bank będzie pewny dojścia do celu inflacyjnego na poziomie 2% w terminie prognozy. Obecny poziom inflacji w Japonii wynosi 3,2% i powyżej 2% celu znajduje się już od niemal początku 2022 roku.
Decyzja BoJ wpisuje się we wczorajszy trend: SNB i BoE nie zmieniły poziomów stóp procentowych, choć to nie zmieniło wydźwięku rynku po „jastrzębim utrzymaniu stóp” przez Fed. Wczoraj obserwowaliśmy potężne spadki na indeksach, a EURUSD pozostaje niewiele powyżej poziomu 1,06.
Złoty pozostaje słaby, choć zmiany w ostatni dzień tygodnia są niewielkie. Za dolara płacimy 4,3345 zł, za euro 4,6082 zł, za funta 5,3171 zł, za franka 4,7842 zł.