Rosnące amerykańskie zapasy ropy zahamowały wzrost cen

Kontrakty futures na ropę naftową tracą dziś około 0,9% po tym, jak dane rządowe pokazały skok zapasów ropy naftowej aż o 7,03 mln baryłek w ubiegłym tygodniu do 456,6 mln baryłek, czyli najwyższego poziomu od listopada 2017 r. Kurs ropy naftowej oddala się od osiągniętego we wtorek pięciomiesięcznego maksimum cenowego, ponieważ wzrost zapasów ropy w USA przesłonił wysiłki OPEC na rzecz ograniczenia produkcji.

Był to ponad trzy razy większy wzrost zapasów niż prognozowali analitycy (2,29 mln baryłek). Dodatkowo produkcja amerykańska, która osiągnęła rekordowy poziom 12,2 miliona baryłek dziennie w zeszłym tygodniu, może przyczynić się do dalszego, dynamicznego wzrostu zapasów czarnego surowca.

IEA i OPEC prognozują spadek zapasów

Bardziej optymistyczne wieści ogłosiła dziś Międzynarodowa Agencja Energii (IEA), według której światowe zapasy ropy będą spadać przez resztę roku, ponieważ produkcja ze strony członków OPEC wciąż spada. Również akumulacja ryzyk ekonomicznych z Europy i Argentyny może ostatecznie doprowadzić do zmniejszenia prognoz popytu wydawanych przez IEA.

Natomiast sam OPEC zapowiedział wczoraj, że jeśli produkcja pozostanie na obecnym poziomie to globalne zapasy ropy gwałtownie spadną w tym i kolejnym kwartale. Obecna produkcja członków kartelu - na poziomie 30,022 mln baryłek dziennie w marcu - to około 758 tys. baryłek dziennie poniżej średniej, którą OPEC uważa za potrzebną do utrzymania poziomu zapasów w drugim kwartale.

Cięcia produkcji ze strony członków OPEC oraz jej sojuszników wywołały już ponad 40-procentowy wzrost cen ropy naftowej w tym roku. Wzrost cen przyspieszył też przez dodatkowe zakłócenia w dostawach surowca z Libii oraz ogarniętej kryzysem ekonomicznym i energetycznym Wenezueli. Skala wzrostów została tylko nieznacznie ograniczona przez obawy o globalną gospodarkę i oznaki, że wzrost cen wyzwoli nowy strumień amerykańskiej produkcji ropy z łupków. Natomiast słabnący światowy import oraz wyższy przerób ropy naftowej w rafineriach nie był w stanie zapobiec wyraźnej rozbudowie zapasów, ponieważ globalna produkcja ropy pozostała rekordowo wysoka, a eksport spadł do najniższego poziomu od końca stycznia. Dlatego też z fundamentalnego punku widzenia korekta na obecnym trendzie wzrostowym byłaby zjawiskiem jak najbardziej pożądanym.

Czy przyszła pora na korektę cen ropy?

Kontrakty na ropę WTI notowane na nowojorskiej giełdzie towarowej New York Mercantile Exchange tracą obecnie około 75 centów, czyli 1,2% oddalając się od osiągniętego we wtorek 5-miesięcznego maksimum na poziomie 64,77 USD za baryłkę. Kontrakty na ropę Brent notowane na londyńskiej giełdzie ICE Futures Europe tracą obecnie około 70 centów, czyli 1% oddalając się od osiągniętego wczoraj 5-miesięcznego maksimum na poziomie 71,77 dolarów za baryłkę. Z technicznego punktu widzenia ropa WTI znajduje się nieznacznie powyżej kluczowego poziomu 63,66 będącego 61,8% zniesieniem Fibonacci fali spadkowej z IV kwartału 2018 roku. Jest to ostatni ważny poziom według analizy zniesień Fibo, z którego mógłby nastąpić powrót do trendu spadkowego z zeszłego roku. Jako że po poniedziałkowym przebiciu tego poziomu górą kurs się osuwa powoli z powrotem, to na dzień dzisiejszy dalsza kontynuacja trendu wzrostowego nie jest jeszcze przesądzona. Jeśli stronie podażowej udałoby się zejść poniżej tego poziomu to kurs mógłby wtedy skorygować aż do poziomu 59,60.