Bańka na Bitcoin wreszcie pękła. Historia tym razem nie miała się powtórzyć. Tym razem miało być inaczej. To że celebryci mówili o Bitcoin w programach śniadaniowych wcale nie miało oznaczać bańki. No cóż, miało być jak nigdy a wyszło jak zawsze. Kolejna bardzo cenna lekcja dla wszystkich inwestorów. Jeżeli na okładkach magazynów plotkarskich pojawiają się okazje inwestycyjne, należy jak najszybciej się stamtąd ewakuować. Sam fakt spadającej ceny BTC jest dla mnie dosyć obojętny, cieszyć może jedynie fakt trafnych analiz, jakie publikowaliśmy na naszym anglojęzycznym profilu.
Od kilku tygodni uważniej śledzimy sytuacje na BTC wyszukując kolejnych kluczowych zasięgów trwającej wyprzedaży. Najpierw trafnie wytypowaliśmy okolice 11000 USD (żółty), następnie niemal w punkt określiliśmy wsparcie na 8700 USD(zielony), aby ostatnio wyznaczyć target na 6000USD (pomarańcz), gdzie zameldowaliśmy się dokładnie w dniu dzisiejszym. Wspomaga nas tutaj analiza techniczna. Początkowo równość impulsów (niebieskie prostokąty), następnie formacja techniczna trójkąta symetrycznego (czarne linie), a finalnie historyczne poziomy wsparć i oporów (6000USD).
Sam fakt, że cena doszła w ten rejon nie oznacza nic. Jest to wsparcie póki co jedynie na papierze i pozostanie takowym do momentu pojawienia się tutaj większego popytu. Popyt będzie widoczny, jeżeli cena wyrysuje nam jedną z byczych formacji odwrócenia trendu, taką jak przykładowo młotek, objęcie hossy czy formację V. Pozostaje nam jedynie czekać. Wiem, że cena w okolicach 6k USD przy 19K z grudnia wygląda niezwykle kusząco. Warto jednak poczekać na jakieś sygnały powrotu popytu na rynek zamiast próbować łapać na oślep spadający nó..topór. Jeżeli 6k klęknie pod naporem podaży, kolejny przystanek mamy dopiero na 3500 USD (równość impulsów).