Investing.com - Pomimo rosnących globalnych obaw geopolitycznych i makroekonomicznych, amerykańskie akcje nadal osiągają rekordowe poziomy. Właśnie taki obraz niepokoi ekonomistkę Ruchirę Sharmę, która niedawno wypowiedziała się na ten temat w artykule zamieszczonym w Financial Times.
Twierdzi ona, że tworzy się bezprecedensowa bańka, która zniekształca podstawy innych gospodarek, a globalni inwestorzy angażują więcej kapitału w jeden kraj niż w inne gospodarki razem wzięte.
Zjednoczeni wiarą w siłę amerykańskich rynków finansowych i ich zdolność do dalszego osiągania lepszych wyników niż kiedykolwiek w historii – stwierdziła prezeska Rockefeller International.
Oprócz pozytywnych prognoz zysków dla największych amerykańskich spółek, nadzieje na to, że prezydent elekt Donald Trump ożywi gospodarkę kraju, sprawiły, że świat zaczął inwestować na masową skalę.
Sharma zwróciła również uwagę, że podobna sytuacja ma miejsce na rynkach obligacji, gdzie od początku roku zagraniczni inwestorzy zainwestowali 1 bilion dolarów w amerykańskie papiery dłużne. To prawie dwukrotnie więcej niż w strefie euro.
Mówienie o bańkach w technologii lub sztucznej inteligencji, czy też w strategiach inwestycyjnych skoncentrowanych na wzroście i dynamice, przesłania bańkę wszystkich baniek na rynkach amerykańskich – pisze w artykule. Ameryka, która w dużej mierze dominuje w przestrzeni mentalnej globalnych inwestorów jest przewartościowana i przeceniona w stopniu niespotykanym nigdy wcześniej - dodaje.
Sharma zauważyła, że chociaż lepsze wyniki rynków amerykańskich są do pewnego stopnia zasłużone, a wzrost gospodarczy w USA przewyższa wzrost w innych rozwiniętych gospodarkach, nie jest to całkowicie uzasadnione.
W artykule zwróciła uwagę, że nawet podczas bańki internetowej w 2000 r., kiedy wyceny amerykańskich akcji były wyższe niż obecnie, premia za akcje amerykańskie w stosunku do reszty świata nie była tak wysoka.
Sharma zauważyła również, że oprócz ryzyka załamania na amerykańskich rynkach akcji, sytuacja ta jest również niekorzystna dla pozostałych gospodarek. Uzasadniała to w taki sposób, że w przeszłości, w tym w latach dwudziestych XX wieku i w erze dotcomów, rosnący rynek amerykański pociągał za sobą inne rynki, podczas gdy dziś rosnący rynek amerykański wysysa pieniądze innych ludzi.
Dodała ponadto, że kiedy pieniądze opuszczają mniejsze rynki, odpływy osłabiają walutę, zmuszają bank centralny do podniesienia stóp procentowych, spowalniają gospodarkę i pogarszają fundamenty kraju.