Investing.com – Były menedżer funduszu hedgingowego i miliarder Stan Druckenmiller przemawiał na konferencji Sohn Investment Conference w zeszłym tygodniu. Zainteresowanym słuchaczom przedstawił trudne wyzwania, przed którymi obecnie stoi.
-----------------------------------
Zapraszamy na webinar : Jak wyznaczyć kluczowe miejsca na wykresach i po co? (WIG20, DAX i S&P500) - JUŻ 23 maja we wtorek, o 19:00 ! Webinar jest bezpłatny.
-----------------------------------
Zdradził publiczności, że jako inwestor zarabia na prognozach i jak wszyscy inni czerpie korzyści z przewidywania trendów. Jednakże, bieżące wydarzenia po prostu nie pozwalają nam na jakiekolwiek rozsądne przewidywania jak zachowa się rynek.
Nadmiar taniego pieniądza oznaczał oderwanie stawek rynkowych od rzeczywistości. I gdy nastąpi oczyszczająca burza z piorunami, kiedy kapitalizm zostanie uwolniony, a upadek firm i sektorów zostanie zaakceptowany, tylko wtedy pojawią się ponownie odpowiednie prognozy i możliwości rynkowe.
Dopóki tak się nie stanie, Druckenmiller nie widzi dobrych szans rozwoju dla giełdy w dłuższej perspektywie:
„Gdyby giełda zaoferowała mi jakieś obiecujące możliwości zainwestowałbym, ale tak nie jest.
Kiedy patrzę na wskaźniki ceny do zysku wynoszące 20, wysokie marże zysku i wyzwania fiskalne po prostu nie mogę sobie wyobrazić, w jaki sposób wyceny miałyby być wyższe za 10 lat”.
Druckenmiller jest przekonany, że prawdziwy wzrost będzie możliwy dopiero po bolesnym wstrząsie rynkowym. Z drugiej strony miękkie lądowanie, do którego dąży prezes Fed Powell tylko zwiększyłoby bańkę. Druckenmiller wyjaśnił, co rozumie przez awaryjne lądowanie i związane z nim wstrząsy rynkowe.
Jako pozytywny przykład podał byłego prezesa Fed - Paula Volckera. Po dekadzie z bardzo wysoką inflacją dochodzącą do 14 proc. i ciągle zmieniającymi się stopami procentowymi podniósł oprocentowanie do szczytowego poziomu 22 proc. Wiedział, że wpędza Stany Zjednoczone w recesję, ale po niej nastąpiły dziesięciolecia wzrostu.
To, przed czym ostrzega Druckenmiller to zaufanie do ludzi, którzy powtarzają nam, że sprawy nie mają się tak źle jak kryzys finansowy z 2008 roku, ponieważ już wcześniej coś poszło nie tak.
„Przymykanie oczu na to, co naprawdę może się wydarzyć jest po prostu naiwnością.
To ciągłe powtarzanie, że to nie wygląda jak rok 2008 czy 2007. Nie pamiętam żeby w 2007 roku, ci ludzie mówili, że przewidzieli to, co nas spotkało. I nie przypominam sobie żadnych decydentów, którzy by mówili, że system bankowy jest słaby…”
Według Druckenmillera, w obecnej fazie rynkowej najwyższym priorytetem nie jest beztroska utrata kapitału z obawy przed utratą. Naprawdę duże możliwości pojawią się dopiero po wstrząsie rynkowym.
On sam inwestuje w złoto i srebro, ale ma wyraźne ostrzeżenie dla wszystkich, którzy spekulują na podwojeniu cen i nie tylko:
„Obecnie inwestuję w złoto i srebro, ale historycznie te metale szlachetne nie radziły sobie dobrze podczas twardych lądowań...
…więc teraz postanowiłem być w kontrze do historii srebra i złota podczas twardych lądowań. I mogę się co do tego mylić”.
Inną rzeczą, którą Druckmiller odradza jest ekspozycja na miedź, ponieważ ten towar zawsze spadał podczas spowolnienia gospodarczego. Nie pomaga też obecnie zwiększony popyt związany z boomem na EV, bo kto straci pracę na pewno nie kupi samochodu elektrycznego. Ale po wstrząsie miedź prawdopodobnie będzie dużym beneficjentem rosnącego boomu na pojazdy elektryczne.
Na koniec, były menedżer funduszu hedgingowego zwrócił uwagę, że Stany Zjednoczone stoją przed zupełnie innym problemem, tj. rozwojem demograficznym.
Wraz ze stale rosnącym długiem publicznym grozi to wywołaniem kryzysu finansowego w latach 2025-2035. Wraz ze spadkiem siły roboczej spadają zarówno konsumpcja jak i dochody z podatków, podczas, gdy obsługa zadłużenia rośnie. Rząd USA musi, zatem pamiętać, że ostatecznie trzeba będzie drastycznie ograniczyć wydatki, co obecnie nie wydaje się być priorytetem.