Warszawa, 06.02.2019 (ISBnews) - "Gapowicze" stanowią około 18% pasażerów transportu publicznego. Ich dług wynosi 398 932 808,31 zł, wynika z danych Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
"Na początku lutego liczba biletowych dłużników wzrosła do 311 057. To o ponad 24 tys. osób więcej niż jeszcze rok wcześniej. Całkowite zadłużenie wynosi blisko 399 mln zł, przy czym największą kwotę do spłacenia mają województwa śląskie (114 885 072,09 zł) i wielkopolskie (112 614 804,59 zł). Tam też jest najwyższa średnia wysokość zadłużenia przypadająca na jednego gapowicza, wynosi kolejno 1 643,96 zł (śląskie) i 2 247,53 zł (wielkopolskie). Na kolejnych miejscach znajdują się pasażerowie z województwa łódzkiego: 1 185,19 zł i kujawsko-pomorskiego: 1 014,91 zł. Średnia wysokość mandatowych zadłużeń przypadająca na jednego gapowicza w innych częściach Polski nie przekracza tysiąca złotych" - czytamy w komunikacie.
Jazda bez biletu to popularne zachowanie wśród pasażerów pomiędzy 26. a 35. rokiem życia. Najczęściej są to osoby bez wyższego wykształcenia, bezrobotne lub zatrudnione na umowę o dzieło czy zlecenie, podano również.
Prym w liczbie niezapłaconych mandatów za przejazdy komunikacją miejską oraz kolejami wiodą, niezmiennie od kilku lat, mężczyźni. Stanowią oni 66% gapowiczów. Jak wynika z danych KRD, kobiety dużo rzadziej decydują się na podjęcie ryzyka związanego z przejazdem bez ważnego biletu (ok. 34%). Również wartość najwyższego zadłużenia w ich grupie jest ponad 4 razy niższa niż u płci przeciwnej i wynosi obecnie 70 452,69 zł. Część gapowiczów reguluje należności za otrzymane mandaty, ale istnieje też spora grupa osób, które zwlekają ze spłatą zobowiązania lub w ogóle go nie płacą. Taka tendencja utrzymuje się od kilku lat, co potwierdzają badania zlecane przez Krajowy Rejestr Długów BIG.
"W świadomości osób korzystających z usług transportu pasażerskiego jazda bez biletu jest sposobem na oszczędzanie pieniędzy. Taką filozofię przyjmuje jedna trzecia gapowiczów. Inni deklarują, że lubią liczyć na łut szczęścia pozwalający na uniknięcie kontroli (36%). Ponad połowa badanych broni się, że opłaty za przejazdy są za wysokie. Ci, którzy kupują bilety, powołują się w pewnym stopniu na swoją uczciwość (41%), chociaż zdecydowana większość, bo aż trzy czwarte pasażerów, przyznaje, że kluczowy jest strach przed kontrolerem" - podsumował prezes KRD Adam Łącki, cytowany w materiale.
(ISBnews)