Warszawa, 14.10.2024 (ISBnews) - Dotychczasowy model wzrostu gospodarczego, który sprawdzał się w Polsce przez ostatnie 20 lat w procesie konwergencji musi się zmienić, jeśli gospodarczo Polska chce aspirować do krajów Europy Zachodniej, ocenił główny ekonomista ING Banku Śląskiego (WA:INGP) Rafał Benecki. Według niego, Polska wyczerpała swoją główną przewagę konkurencyjną, jaką były niskie koszty pracy oraz jest pod wpływem narastających, niekorzystnych trendów demograficznych. W jego ocenie, polskiej gospodarce potrzebna jest zmiana z nadreprezentacji firm małych w kierunku wzrostu liczby firmy dużych - obecnie niedoreprezentowanych, które będą wehikułem innowacyjności i produktywności. Dodał, że w nowym modelu gospodarczym sektor bankowy może odegrać ważną rolę.
"Chciałem zwrócić uwagę na to, że ten model wzrostu gospodarczego, który tak bardzo nam służył w ciągu ostatnich 20 lat, musi się zmienić, jeżeli chcemy osiągnąć ambitny cel dogonienia najbogatszych. W tym miejscu jest również ogromna rola do spełnienia dla sektora bankowego. […] Aby można było realizować tę strategię, to jest również lekcja wypływająca z porównań międzynarodowych potrzebne jest capital deepening, financial deepending - czyli rozwój sektora bankowego we wszystkich możliwych, potrzebnych sektorach, po to, aby wspierać innowacyjność i produktywność. A punkt startowy jest taki: całkowity dług prywatny w ujęciu do PKB w UE, gdzie Polska jest, niestety, na drugim miejscu od dołu. Jesteśmy krajem bardzo zdelewarowanym, przedsiębiorstwa używają mało kredytu" - powiedział Benecki podczas "Banking & Insurance Forum".
Wskazał, że punkt startowy gospodarki jest taki, że "jesteśmy krajem sukcesu gospodarczego, doszliśmy do poziomu Portugalii i Hiszpanii, a polska gospodarka potrzebuje więcej kredytów dla firm".
"Wydaje mi się, że model gospodarki dla Polski to jest więcej kredytu dla przedsiębiorstw, by podnosić produktywność i innowacyjność, co pozwoli na to, by obecny model gospodarczy z ostatnich 20 lat mógł się zmieniać z opartego na taniej pracy na model o większej ilości inwestycji innowacji. To jest bardzo ważny warunek, by kontynuować udany okres transformacji doganiania najbogatszych krajów. A to, że nie jest łatwo pokazuje nam sytuacja w Niemczech, gdzie gospodarka boryka się ze stagnacją i tak pewnie będzie w najbliższym czasie" - dodał Benecki
Podkreślił jednocześnie, że punkt startowy polskiej gospodarki nie jest zbyt dobry w kontekście inwestycji i innowacji.
"Stopa inwestycji, udział inwestycji w PKB w ciągu kilku ostatnich lat spadały w Polsce - a u naszych sąsiadów tendencja była w drugą stronę. Jeśli chodzi o innowacyjność polskiej gospodarki - nie jest najlepiej na tle regionu i Europy Zachodniej. Nakłady na badania i rozwój są również niskie i jeśli chodzi o trendy, to również nie wygląda najlepiej" - ocenił Benecki.
Przypomniał, że według Komisji Europejskiej, Polska w rankingu innowacyjności krajów UE jest definiowana jako "wzrastający innowator zajmując miejsce na dole rankingu innowacyjności".
"Według badań Banku Światowego dotyczących zmian modeli gospodarczych w różnych krajach w momencie ich bogacenia się, to kraje najbiedniejsze inwestują. Kraje o średnim dochodzie - inwestują i adoptują technologie zachodnie. A kraje o wysokim dochodzie inwestują i adoptują technologie zachodnie, ale również rozwijają swoje innowacje i to jest nasz cel, ale, niestety, do tego miejsca jeszcze nie dotarliśmy" - podkreślił główny ekonomista.
Przypomniał, że w ciągu dwóch dekad, po wejściu do Unii europejskiej polskie PKB potroiło się, czyli wzrosło o 200%, co stanowi - w jego ocenie - "imponujący wzrost". Wskazał, że w ujęciu PKB per capita "również wykonaliśmy imponujący wzrost - o 30 pkt proc. w ciągu dwóch dekad i nasz wzrost był szybszy niż w krajach regionu - na Węgrzech, w Czechach i na Słowacji".
"Średnio Polak pracuje w roku 2 tys. godzin - Niemiec 1 340 godzin. Ale gdybyśmy wyrazili nasz sukces według innej miary - nie w PKB per capita, ale PKB na godzinę - okazuje się, że nasz sukces nie jest taki duży. Okazuje się, że nasza wydajność na godzinę nie jest na poziomie 80% średniej w Unii, ale na poziomie tylko ok. 65%. Postęp jest o połowę mniejszy. Stąd wniosek, że połowa sukcesu należy do pracowników, do rynku pracy. Ale ten rynek pracy bardzo się zmienia" - powiedział Benecki.
Wskazał, że w przeliczeniu na euro - koszty pracy rosną dzisiaj 20-15% w Polsce. W porównaniu do średnich unijnych - zmienia się ranking porównań w regionie.
"Byliśmy jednym z tańszych wykonawców - dzisiaj jesteśmy drożsi niż Rumunia, koszty pracy są porównywalne do tych w Czechach i na Węgrzech. Ale wciąż jesteśmy 2/3 tańsi niż Niemcy" - dodał.
"Efekty są takie, że niektóre branże - odzieżowa, oponiarska jest sygnałem dla polityków gospodarczych, że coś trzeba zmienić. Praca w Polsce stała się droższa, wciąż nie jest tak droga jak w Niemczech, ale jednak trendy demograficzne są niekorzystne. Populacja osób w wieku produkcyjnym w ciągu ostatniej dekady skurczyła się o 10%. Cieszymy się najniższym bezrobociem w Unii, ale populacja zmniejsza się. Efekt tego jest taki, że stajemy się drożsi" - ocenił Benecki.
Podkreślił, że wzrost inwestycji potrzebny jest, by podnieść produktywność.
"Aby podnieść produktywność, potrzebujemy więcej inwestycji i powinna zmieniać się struktura gospodarki. To, co było siłą polskiej gospodarki to jej dywersyfikacja, mnóstwo sektorów to nam pozwalało poprzez wiele lat opierać się spowolnieniu gospodarczemu, kiedy był kryzys w 2009 roku, kryzys w 2012 roku - któryś z sektorów polskiej gospodarki zawsze ciągnął wzrost gospodarczy do góry. Dzięki temu ta koniunktura była taka dobra. Ale to ma swoje minusy, gdyż w strukturze wzrostu gospodarczego, w strukturze przedsiębiorstw w Polsce, niestety, nadreprezentowane są firmy małe - a niedoreprezentowane są firmy duże. A wiemy, że innowacyjność i produktywność w firmach małych jest mniejsza, więc potrzebujemy wzrostu przedsiębiorstw, potrzebujemy czegoś co robiła Korea Płd, by ilość narodowych czempionów rosła. W Polsce dominują małe firmy, które są mniej wydajne i innowacyjne" - podsumował Benecki.
Zwrócił też uwagę, że niekorzystne trendy demograficzne i lukę na polskim rynku pracy zapełniają migranci, "co jest bardzo ważnym elementem, który pozwala utrzymać bieżący model gospodarki".
"Tendencje migracyjne nie są dużej skali i dochodzimy do konkluzji: model gospodarki musi się zmienić i jednocześnie widzimy, że nasza populacja osób w wieku produkcyjnym zaczyna się starzeć. Są badania, które pokazują efekty tego dla gospodarki w innych krajach. Na bazie tego - możemy wyciągnąć bardzo ważne wnioski użyteczne w przypadku polskiej gospodarki" - powiedział główny ekonomista.
Wskazał, że z aspektu starzenia się społeczeństwa i jego wpływu na produktywność wyłania się kilka ważnych tendencji: po pierwsze, przedsiębiorcy stają się mniej odważni, podejmują ostrożniejsze strategie; po drugie, zmienia się struktura popytu - społeczeństwo kupuje mniej produktów wymagających wysokiej wydajności - np. dużo usług emerytalnych - i mniej produktów wymagających innowacji.
"Trzecia bardzo ważna rzecz, co do której nie muszę przekonywać - zmienia się podejście polityków: zaspokoić potrzeby starzejącej się części społeczeństwa, natomiast mniej hojnie i wspierająco podchodzą do sektora przedsiębiorstw" - ocenił Benecki.
"Trendy demograficzne są niekorzystne - liczba osób wchodzących na rynek pracy będzie mniejsza od liczby schodzących z rynku pracy. Przez najbliższe 10 lat może nie będzie jeszcze aż tak źle, ale w ciągu najbliższych kolejnych dekad ta tendencja będzie się nasilać i utrudniać prowadzenie gospodarki w podobnym stopniu jak dotychczas" - podsumował główny ekonomista ING BSK.
(ISBnews)