"Można to uważać za rezultat końcowy. Było bardzo łatwo policzyć głosy ponieważ liczba osób, które głosowały przeciwko (niepodległości) była bardzo mała" - powiedział Lagin. Dodał, że frekwencja wyniosła 74,87 proc.
Separatyści nie ogłosili dotychczas wyników głosowania w drugim obwodzie - ługańskim, w którym odbyło się w niedzielę tzw. referendum.
Analitycy podkreślają, że wobec braku niezależnych obserwatorów podczas głosowania, zweryfikowanie tych wyników będzie w praktyce niemożliwe.
Według władz w Kijowie niedzielne referenda w obwodach donieckim i ługańskim były nielegalne. W opublikowanym komunikacie MSZ Ukrainy stwierdziło, że separatystyczne referenda na wschodzie Ukrainy "nie mają mocy prawnej" i "nie będą miały żadnych następstw dla jedności terytorialnej Ukrainy". MSZ stwierdziło, że referenda były "przestępczą farsa" finansowaną przez Rosję.
Uczestnicy w obwodzie donieckim odpowiadali na pytanie: „Czy popierasz akt niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej?”, a w ługańskim: „Czy popierasz akt niepodległości Ługańskiej Republiki Ludowej?”.
Prorosyjscy separatyści zapowiedzieli, że na podstawie referendum chcą sformować własne władze cywilne i wojskowe, które będą niezależne od Kijowa.
Przeciwko referendum wypowiedziały się nie tylko władze Ukrainy, ale i Stanów Zjednoczonych oraz państw unijnych, które oświadczyły, że nie uznają wyników tego plebiscytu.
Polskie MSZ podkreśliło, że referenda były nielegalne i podważają integralność terytorialną Ukrainy. W komunikacie wskazano, że zorganizowały je nielegalne, uzbrojone grupy separatystyczne wbrew wymogom prawa międzynarodowego oraz obowiązującej konstytucji i prawa ukraińskiego.
Władze ukraińskie prowadzą przeciwko separatystom operację antyterrorystyczną, która toczy się przede wszystkim w okolicach Słowiańska na północy obwodu donieckiego. Siły prorosyjskie kontrolują tam siedziby głównych instytucji państwowych.