Zapraszamy na naszą cotygodniową analizę rynków z CMC Markets, podczas której Łukasz Wardyn rzucił okiem na najważniejsze wykresy tygodnia. W najnowszej analizie nasza uwaga skupiła się na wpływie wyborów połówkowych na amerykańskie indeksy i notowania dolara, a także na nadchodzącej, listopadowej decyzji Rady Polityki Pieniężnej w kwestii stóp procentowych NBP.
Darek Dziduch: Faworytami w mid-termach są Republikanie i to oni w dzisiejszych wyborach mogą zyskać przewagę w Izbie Reprezentantów. Historycznie taki układ, w którym mieliśmy demokratyczną administrację i dominację Republikanów w Kongresie, był korzystny dla rynków. Czy tym razem możemy liczyć na pozytywny wpływ potencjalnego zwycięstwa Republikanów na amerykańskie indeksy?
Łukasz Wardyn: jeszcze podczas wakacji układ prognoz sondażowych dawał większą szansę na zwycięstwo Demokratów, ale teraz ponad 70% szans na to mają Republikanie. Osobiście myślę, że dla rynku będzie neutralne, bo są większe problemy. Realizacja scenariusza z sondaży będzie takim potwierdzeniem, że Amerykanie znowu zaczęli obawiać się o stan gospodarki i finansów publicznych. Dla rynku faktycznie zawsze zwycięstwo Republikanów było historycznie pozytywnym sygnałem. Wydaje się jednak, że ważniejsze będą obawy związane z inflacją niż same wyniki wyborów.
Prognoza październikowej inflacji to równe 8% rok do roku, po 8,2% zanotowanych we wrześniu. Jak rynek może zareagować na odczyt CPI zgodny lub wyższy od prognoz?
Myślę, że tak jak w Polsce mamy problem z inflacją, który bez wątpienia będzie już bardzo długoterminowy, tak w USA rezerwa federalna korzysta ze starego, sprawdzonego sposobu na walkę z inflacją poprzez obniżanie popytu i zwiększanie kosztu pieniądza, co jest szczególnie dotkliwe dla Amerykanów, którzy na bieżąco korzystają z kart kredytowych. Fed ma za zadanie nie tyle schłodzić, co nawet zmrozić amerykańską gospodarkę i w ten sposób osłabić rynek pracy, zmniejszyć poczucie pewności konsumentów. Czy uda się sprowadzić inflację do celu Fedu, czyli 2%? Będzie to z pewnością wielkie wyzwanie, ale samo zmniejszenie dynamiki inflacji już teraz się udaje. Cały czas dane z rynku pracy są dobre, wakatów jest dużo, ale mamy sygnały, mówiące o spowolnieniu. Niedawno Metą (NASDAQ:META) poinformował o planowanych redukcjach etatów, a wcześniej wiele korporacji zmniejszało zatrudnienie. Banki inwestycyjne prognozują, że w skrajnym scenariuszu już w drugiej połowie przyszłego roku Fed może obniżyć stopy procentowe. Zmienności po czwartkowych odczytach inflacji nie będzie brakowało.
Czy amerykańskie indeksy mogą pogłębić tegoroczne minima?
Jeśli chodzi o indeks Nasdaq-100, to wciąż jesteśmy „nad przepaścią”, bardzo blisko tegorocznych minimów z połowy października, poniżej 10 500 punktów, o czym nie wolno zapominać. Cały czas jesteśmy też poniżej czerwcowego dołka (11 070 pkt.). Wciąż trzeba kalkulować scenariusz zejścia poniżej 10 000 pkt., nawet jeśli czołowe spółki FAANG dotychczas bardzo mocno spadły. Gdyby dołek październikowy został złamany, to możliwe jest również przyśpieszenie spadków. Większe szanse są jednak na trend horyzontalny, ale przy dużych wahaniach cenowych.
Co dalej z cenami ropy? USA przegrała z Arabią Saudyjską i krajami OPEC+, jeśli chodzi o zbijanie ceny tego surowca.
Ostatnie odbicie cenowe jest bardzo mocne i jeżeli będziemy mieć więcej sygnałów wskazujących na słabnięcie gospodarki, to on najprawdopodobniej się utrzyma blisko 100 dolarów za baryłkę, w przypadku ropy Brent. Możliwa jest też korekta ABC i powrót do trendu spadkowego. Jesteśmy teraz na bardzo mocnym poziomie wsparcia z pozwy marca, który został potwierdzony w kwietniu. Z punktu widzenia spekulacyjnego jesteśmy przy tak istotnym poziomie, że próba wejścia na rynek nie powinna wiązać się z dużym ryzykiem, można bowiem wejść ze względnie bliskim stop losem, w obie strony.
Na wielu aktywach w tym roku horyzontalne poziomy wsparcia i oporu rzadko są respektowane i bardzo często dochodzi do ich złamania, a następnie powrotu. Dobrze to widać chociażby na polskich akcjach, takich jak KGHM (WA:KGH) czy PZU (WA:PZU).
Jak wygląda sytuacja srebra, które w ostatnich dniach zanotowało znaczące wzrosty?
Zarówno srebro, jak i złoto najmocniej reagują teraz na notowania dolara - oczywiście, im dolar jest słabszy, tym bardziej przekłada się to na wzrost srebra czy złota. Pod koniec września mieliśmy załamanie cen srebra i spadek poniżej 18 dolarów za uncję, ale był on wyższy niż dołek sierpniowy (17,60 USD), a dołek z października jest wyższy niż ten wrześniowy. Tak więc coraz lepiej to wygląda dla pozycji długich. EUR/USD i sytuacja na rynku złota będą dla srebra kluczowe. Na rynku złota mamy trzeci miesiąc walki z poziomem w okolicach 1670 dolarów i mamy już wyrysowane podwójne dno. Coraz większa szansa na przejście w trend horyzontalny z trendu spadkowego.
Rzućmy okiem na WIG20, który zanotował w ostatnich dniach serię wzrostów.
W przypadku wzrostów indeks WIG20 wygląda to niestety jak typowy rajd bessy. Pierwsze odbicie, które miało miejsce po wybuchu wojny na Ukrainie weszło powyżej wsparcia z początku roku. Później wyznaczaliśmy nowe dołki, a odbicie penetrowało poprzednie wsparcie (a później opór). Jest szansa na to, że wejdziemy wyżej niż ostatnie wsparcie, ale może być to wciąż rajd bessy, po którym powrócimy do spadków. Wydaje się jednak, że rosną szanse na to, że nie będziemy już mieć nowego dołka na WIG20 (obecnie jest to 1337 pkt.), choć scenariusz, w którym ten obecny ruch wzrostowy zostanie niemal całkowicie zniesiony jest jak najbardziej realny.