Już dziś poznamy opinię rzecznika generalnego TSUE w sprawie sporu kredytobiorców frankowych z bankami. To wprawdzie jeszcze nie wyrok TSUE, na który poczekamy kolejne kilka miesięcy, nie da się jednak ukryć, że przed nami jedno z najważniejszych wydarzeń ostatnich lat zarówno dla sektora bankowego, jak i dla frankowiczów. O co dokładnie chodzi w tej sprawie i jakie scenariusza są w grze? Wyjaśniamy!
Na skróty:
- W czwartek ok. godz. 9:30 poznamy opinię rzecznika generalnego TSUE w sprawie nr C-520/21, dotyczącej wynagrodzenia za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy kredytowej
- Sprawa dotyczy kredytobiorców, który zaciągnęli kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich i wygrali z bankiem w sądzie (co skutkowało unieważnieniem umowy kredytowej)
- Rzecznik TSUE może wydać opinię korzystną dla kredytobiorców i jednocześnie pogrążającą polski sektor bankowy
- Frankowicze oczekują, że TSUE odmówi bankom prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału w czasie trwania unieważnionej umowy kredytowej
- Opinia może jednak być niejednoznaczna i odsyłać do przepisów polskiego prawa
- Scenariusz, w którym rzecznik TSUE wyda opinię korzystną dla banków (dającą prawo do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału) jest mało prawdopodobny
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej FXMAG
TSUE i opłata za korzystanie z kapitału
Czego tak naprawdę dotyczy czwartkowa opinia rzecznika Unijnego Trybunału Sprawiedliwości i wyrok TSUE w tej samej sprawie, który najprawdopodobniej poznamy w drugiej połowie tego roku? Najprościej mówiąc, chodzi o to czy po sądowym unieważnieniu umowy kredytowej we frankach szwajcarskich należy się wynagrodzenie za udostępnienie kapitału.
Nie jest bowiem tajemnicą, że zdecydowaną większość spraw frankowych w sądach wygrywają klienci - w samym 2022 roku ponad 95% rozstrzygnięć było po myśli kredytobiorców, co kończyło się unieważnieniem przez sąd umowy kredytowej. Co dalej po zapadnięciu takiego wyroku? Zarówno bank, jak i jego klient muszą rozliczyć się z unieważnionej umowy - przykładowo, jeśli kredytobiorca zaciągnął zobowiązanie o wartości nominalnej pół miliona złotych, to właśnie taką kwotę powinien zwrócić bankowi. W czasie obowiązywania umowy kredytowej przekazał kredytodawcy w ratach łączną kwotę 300 tys. PLN, które bank również będzie musiał zwrócić swojemu byłemu klientowi.
To jednak nie koniec prawnych rozterek. Banki po unieważnieniu umów kredytowych przez sąd twierdzą, że kredytobiorcy przez wiele lat korzystali z pożyczonych pieniędzy, osiągając przy tym korzyści. Dlatego też po unieważnieniu umowy kredytowej byli klienci powinni zapłacić bankowi za bezumowne korzystanie z jego kapitału.
W domyśle mowa więc o sytuacji, w której to klient banku, czyli kredytobiorca, po uznaniu przez sąd umowy kredytu hipotecznego za nieważną miał zapłacić bankowi za korzystanie z jego pieniędzy. Trzeba jednak pamiętać, że działa to w dwie strony - przykładowo: jeśli kredytobiorca do momentu unieważnienia umowy kredytowej spłacił bankowi wyższą kwotę niż wartość kredytu, to również on mógłby domagać się od banku wynagrodzenia za korzystanie z jego kapitału.
Zobacz również: Decyzja TSUE a kurs PLNa: Czy fundamenty złotego są aż tak solidne?
Trzy scenariusze, tylko jeden korzystny dla banków
W oczekiwaniu na czwartkową opinię rzecznika generalnego TSUE i późniejszy wyrok Europejskiego Trybunału wyodrębnić można trzy scenariusze, z których tylko jeden jest korzystny dla sektora bankowego.
Zacznijmy od tego, który jest w największym stopniu neutralny dla obu stron sporu Rzecznik generalny TSUE może wydać opinię, która będzie odesłaniem do przepisów prawa krajowego, co byłoby przekazaniem pałeczki naszemu Sądowi Najwyższemu. Dla sektora bankowego byłoby to korzystne o tyle, że dałoby im więcej czasu i pozwoliło na zawarcie większej liczby ugód z frankowiczami. Tych zaś jest coraz więcej - z danych PAP wynika, że sam PKO BP (WA:PKO) zawarł już ponad 20 tys. ugód z kredytobiorcami, a Bank Millennium (WA:MILP) zakończył w ten sposób już ponad 16 tys. umów kredytowych we frankach.
Drugi scenariusz zakłada wydanie przez rzecznika generalnego TSUE opinii, które będzie korzystna dla sektora bankowego i tym samym negatywna dla kredytobiorców. Mowa o opinii wskazującej, że po unieważnieniu umowy kredytu hipotecznego należy się opłata za korzystanie z pożyczonego kapitału w trakcie jej trwania. Gdyby TSUE poszedł tą drogą, oznaczałoby to, że po uznaniu przez sąd umowy kredytowej za nieważną i po tym jak obie strony sporu zwrócą przekazane sobie wcześniej kwoty trzeba będzie jeszcze zapłacić za korzystanie z otrzymanego kapitału. W ogromnej większości przypadków opłata ta będzie nałożona na kredytobiorcę. Jak będzie naliczana? Tego jeszcze nie wiadomo, jednak najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest ustalenie opłaty za bezumowne korzystanie z kapitału na podstawie historycznych stawek WIBOR. To zaś oznacza, że taka opłata byłaby dość słona dla kredytobiorców - oznaczałoby to po prostu, że trzeba będzie zapłacić bankowi łączną wartość rat z pominięciem marży z okresu, w którym obowiązywała umowa kredytu hipotecznego. Taka opłata w wielu przypadkach przekroczyłaby połowę wartości nominalnej kredytu - czyli, jeśli zaciągnęliśmy kredyt na 500 tys. złotych, to po unieważnieniu umowy przez sąd oprócz nominalnej wartości zobowiązania (czyli pół miliona złotych) musielibyśmy zapłacić bankowi ok. 250 tys. złotych za korzystanie z jego kapitału w trakcie jej obowiązywania.
Ten scenariusz z oczywistych względów jest niekorzystny dla kredytobiorców, choć i tak wyszliby na tym lepiej niż gdyby płacili raty uwzględniające również marżę kredytową. Dla sektora bankowego linia orzecznicza, zakładająca opłatę za bezumowne korzystanie z kapitału byłaby happy-endem, który w dodatku znacząco zmniejszyłby liczbę nowych pozwów ze strony frankowiczów.
Ostatni scenariusz to opinia rzecznika TSUE mówiąca wprost: wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału po prostu się nie należy. Tak więc, po uznaniu przez sąd umowy kredytowej za nieważną, obie strony sporu zwracają przekazane wcześniej pieniądze (kredytobiorca zwraca nominalną kwotę zobowiązania, a bank oddaje łączną wartość wszystkich otrzymanych rat) i postępowanie dobiega końca. To oczywiście najbardziej pesymistyczny scenariusz dla sektora bankowego, na który poszczególne banki przygotowują się od wielu kwartałów, zawiązując coraz większe rezerwy na ryzyko związane z kredytami frankowymi - na koniec 2022 roku ich łączna wartość przekraczała już 40 mld złotych. Dla frankowiczów taka opinia rzecznika TSUE i późniejszy wyrok Europejskiego Trybunału byłyby natomiast bardzo korzystne. Nie tylko dlatego, że finalnie otrzymaliby kredyt „za darmo”, czyli nie zapłaciliby jakimkolwiek odsetek, ale również dlatego, że wartość nominalna kredytu mogłaby być wyższa niż w momencie jego zaciągnięcia, ze względu na wzrostu notowań franka szwajcarskiego. Nie mówiąc już o tym, że wartość nieruchomości, na zakup której zaciągnięto kredyt, w ostatnich latach znacząco poszła w górę.
Co powie rzecznik?
W grze są wspomniane wyżej trzy scenariusze, a także bliżej nieokreślony wariant, w którym opinia rzecznika będzie niejednoznaczna. Który z nich jest najbardziej prawdopodobny? Jak wynika z ankiety PAP Biznes przeprowadzonej wśród analityków dziewięciu czołowych banków, czwartkowa opinia rzecznika generalnego TSUE będzie neutralna lub negatywna dla sektora bankowego. Żaden z analityków nie bierze pod uwagę opinii pozytywnej dla banków, czyli uznania prawa do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. Sześciu ankietowanych analityków jako scenariusz bazowy zakłada opinie niekonkluzywną, czyli taką, w której rzecznik TSUE zdecyduje się odesłać do przepisów polskiego prawa lub jej treść nie będzie jednoznaczna. Pozostałych trzech analityków bankowych zakłada, że rzecznik TSUE wyda opinię negatywną dla banków i korzystną dla kredytobiorców, czyli odmówi bankom prawa do uzyskania wynagrodzenia za udzielenie kapitału po unieważnieniu umowy kredytowej.
Opinia rzecznika TSUE jest ważna, ale nie rozstrzygająca
Opinia rzecznika TSUE, którą poznamy w czwartek 16 lutego po godzinie 9:30, wywołuje wiele emocji i jest oczekiwana zarówno przez kredytobiorców, sektor bankowy, jak i inwestorów. Trzeba jednak pamiętać o tym, że oczekujemy dopiero na opinię rzecznika generalnego TSUE. Jak sama nasza wskazuje, jest to opinia, a nie prawomocne orzeczenie (choć w wielu artykułach można przeczytać o „orzeczeniu rzecznika TSUE”, co jest błędnym i mylącym określeniem). Mówiąc wprost: czwartkowa opinia rzecznika TSUE w kwestii prawa do wynagrodzenia za udostępnienie kapitału nie jest w żaden sposób wiążąca dla polskich sądów. Dlaczego więc zainteresowanie tym wydarzeniem jest tak duże? Przede wszystkim dlatego, że niejednokrotnie w sprawach rozstrzyganych przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości ostateczny wyrok pokrywał się z opinią, którą wcześniej przedstawił rzecznik generalny tej instytucji. Prawdopodobieństwo tego, że TSUE wyda orzeczenie inne niż wcześniejsza opinia rzecznika jest niewielkie, ale nie zerowe, o czym również warto pamiętać.
Samo orzeczenie TSUE w tej sprawie, które można już określić jako „wyrok”, poznamy jeszcze w 2023 roku, najprawdopodobniej za kilka miesięcy. Orzeczenie unijnego trybunału jest rozstrzygnięciem prawnym danej kwestii i po jego ogłoszeniu polskie sądy będą musiały się do nich stosować.
Zobacz również: Frankowicze a pozwy o wynagrodzenie za korzystanie z cudzego kapitału. Czy trzeba się ich obawiać
Radość frankowiczów to zapaść sektora bankowego w Polsce?
Scenariusz, w którym TSUE odmówi bankom prawa do wynagrodzenia za korzystanie przez frankowiczów z ich kapitału został przez prezesa mBanku na ostatniej konferencji wynikowej określony jako „koniec bankowości w Polsce”. Wg obliczeń Komisji Nadzoru Finansowego taka decyzja kosztowałaby sektor bankowy ok. 100 mld złotych, przy założeniu że wszyscy frankowicze pójdą do sądu i uzyskają wyrok unieważniający umowę kredytową. Dla zestawienia skali - w 2022 roku wszystkie banki działające w Polsce łącznie osiągnęły zysk nieznacznie ponad 13 mld złotych. Nie da się więc ukryć, że niekorzystny wyrok TSUE byłby ogromnym ciosem dla sektora bankowego. mBank szacuje nawet, że wyrok TSUE odmawiający prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału będzie wymagał od banku zawiązywania kolejnych rezerw, które mogą obniżyć rezerwy mBanku poniżej wymogów kapitałowych. Do najmocniej zagrożonych negatywnym wyrokiem TSUE banków należą: Santander Bank Polska (WA:SPL1), BNP Paribas (EPA:BNPP) Polska oraz Bank Millennium. Każdy z nich na koniec 2022 roku miał mniej niż 50% (ale większe niż 40%) pokrycie rezerwami portfela kredytów frankowych. W przypadku PKO BP (LON:BP) współczynnik ten wynosi 52%, mBanku 54%, ING BSK 56%, a Banku Pekao (WA:PEO) aż 90%.
Obecnie w sądach toczy się ponad 110 tys. spraw dotyczących unieważnienia kredytów frankowych. Liczba wszystkich obowiązujących kredytów hipotecznych we frankach szwajcarskich jest zaś szacowana na 342 tys.
Źródło: Biuro Informacji Kredytowej