(PAP) W Polsce potrzebny jest audyt licznych obszarów uprzywilejowania sektora bankowego - ocenia w wywiadzie dla PAP Stanisław Kluza, ekonomista SGH, twórca i przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego w latach 2006–2011, były minister finansów.
"Sektor bankowy w Polsce od wielu lat jest w grupie tych sektorów bankowych w Unii Europejskiej, które mają najwyższą rentowność z kapitałów i z aktywów. Rok w rok zawsze jest w czołówce. Z czego to się bierze? Sektor bankowy w Polsce rok w rok ma tak dobre wyniki, ponieważ korzysta z uprzywilejowania sektorowego/branżowego" - powiedział PAP Kluza.
"Nasz sektor przecież nie jest ani bardziej innowacyjny, ani tańszy w obsłudze klienta. Porównajmy zatem krajowe reguły gry z praktykami i standardami europejskimi. Niestety nie tylko nadmierne uprzywilejowanie grup zawodowych jest szkodliwe dla gospodarki rynkowej. Jeszcze większy uszczerbek dla rozwoju gospodarczego i podatników przynosi uprzywilejowanie branżowe" – dodał.
Były minister finansów zaznacza, że banki w uproszczeniu są "kupcami ryzyka".
"Kupują i sprzedają ryzyko. Zarządzają ryzykiem i są również wystawione na ryzyko. Niestety, w Polsce - poprzez prawnie uprzywilejowaną pozycję, którą mają w stosunku do swoich klientów, zarządzanie ryzykiem sprowadza się do przenoszenia go na nich" - powiedział.
"Realizują zysk arbitrażowy, który przy okazji należy do zysków stabilnych. Głównie stąd się bierze wysoka rentowność i stabilna pozycja, jeżeli chodzi o rentowność z aktywów i rentowność z kapitałów sektora bankowego" – dodał.
"W mojej ocenie, istnieje potrzeba audytu obszarów uprzywilejowania sektora bankowego w Polsce" – powiedział Kluza.
Według byłego szefa KNF w Polsce powinno się ograniczyć odpowiedzialność klienta indywidualnego do wartości zabezpieczenia kredytu.
"Chodzi o klienta detalicznego i kredyty na własne potrzeby mieszkaniowe oraz kredyty konsumpcyjne. Zatem z wyłączeniem kredytów korporacyjnych i inwestycyjnych" – powiedział.
"To bank ma oszacować rzetelnie, jakie klient generuje ryzyko. I zabezpieczyć się na tym przedmiocie, który jest kredytowany. Jeżeli nie uda się tego zrobić w sposób dostateczny, to być może bank nie zawsze powinien takiego kredytu udzielać" – dodał.
"Gdyby banki lepiej przeprowadzały badania zdolności kredytowej i w tym procesie brały na siebie odpowiedzialność udzielenia zbyt wysokiego kredytu, to wiele z tych sytuacji, o których dzisiaj głośno się dyskutuje, pewnie by nie miało miejsca" – powiedział Kluza.
Jego zdaniem, również z etycznego punktu widzenia rodzi się pytanie o reguły jednoczesnego finasowania deweloperów i kupujących mieszkania przy zawyżonej zdolności kredytowej.
"To przecież wiedza o dwóch stronach transakcji. Ale nawet pomijając kwestię etyki, banki miały świadomość, że na masową skalę zawyżając zdolność kredytową de facto nie zwiększają liczy mieszkań, czy dostępności mieszkań" - powiedział.
"Te same mieszkania zostały sprzedane drożej, a deweloperzy szybciej spłacili bankom swoje kredyty i osiągnęli większe zyski. Tymczasem zazwyczaj młodzi ludzie kupili te same mieszkania, tyle że płacąc za nie znacznie więcej i z większym udziałem kredytu. W rezultacie uprzywilejowanie banków nie rozwiązało problemów mieszkaniowych, lecz wykreowało na rynku kilkuletnią bańkę cen mieszkań i uwiązało na wiele lat spłaty pokolenie tych, którzy np. nie wyemigrowali" - dodał.
"Dziś są to jeszcze zazwyczaj osoby młode, ale jeżeli państwo nie rozwiąże tego problemu z pozycji arbitra, to w przyszłości poniesie wyższy koszt transferów pomocy społecznej. Zaangażowanie państwa jest tym bardziej zasadne, że jest ono adresatem podejmowania i bilansowania tematów polityki społecznej i polityki ekonomicznej" - powiedział Kluza.
W jego opinii, w przypadku sektora bankowego utopią okazała się idea samoregulacji.
"To jest sektor, który nie umie się samoregulować i właśnie dlatego rozwiązania prawne są nie tylko konieczne, ale wręcz rolą państwa jest ich +wymiarowanie+, wprowadzanie, nadzorowanie i egzekwowanie" – powiedział.
PODATEK BANKOWY POWINIEN MIEĆ RÓŻNE STAWKI
W opinii byłego szefa KNF podatek bankowy oprócz kryterium fiskalnego, które jest istotne, powinien spełniać jeszcze kilka innych kryteriów.
"Bardziej istotne jest kryterium makroostrożnościowe, a także kryterium pewnego rodzaju całościowego spojrzenia na procesy makroekonomiczne i makrogospodarcze" – powiedział Kluza.
"Największe banki w Polsce generują największe ryzyko systemowe. I w tym przypadku państwo powinno zastosować maksymalną stawkę podatku. Być może taką, jaka została zgłoszona w debacie publicznej, czyli 0,39 proc. sumy bilansowej" – dodał.
Kluza wskazał, że istnieje też możliwość zastosowania stawki zerowej i obniżonej.
"Uważam, że podmioty bankowe, które mają np. mniej niż 1 mld zł aktywów powinny mieć stawkę zerową tego podatku. Tu ten wymiar makrostabilnościowy powinien przesądzić - nie generują one takiego ryzyka systemowego dla polskiej gospodarki. Być może powinna być też stawka obniżona dla podmiotów na przykład o sumie bilansowej od 1 do 5 mld zł. Ten temat zdecydowanie wymaga debaty publicznej i eksperckiej" – powiedział.
"Abstrahując od podatku bankowego mam poczucie, że dalece bardziej naglące jest wprowadzenie do oferty banków kredytów długoterminowych na stałą stopę procentową - obowiązkowo, w przypadku, gdy bank oferuje podobne kredyty na zmienną stopę procentową. To może być poważniejszy temat za kilka lat, jeżeli zaczęłyby wzrastać stopy procentowe w Polsce. Dziś są one historycznie najniższe i warto temat uporządkować zanim dojdzie do ich wzrostów. Zakładając, że banki tradycyjnie same z tym tematem sobie nie poradzą, należałoby oczekiwać działania państwa" - powiedział były szef KNF.
Jacek Barszczewski