(PAP) Władze Rosji w środę ostrzegły NATO przed decyzjami o zwiększaniu sił w Europie Wschodniej, a Unię Europejską - przed wprowadzaniem dalszych sankcji wobec Moskwy. Na Ukrainie prezydent Petro Poroszenko powiedział, że Rosja wycofała większość wojsk z Donbasu.
Ukraińska Rada Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) przekazała w środę wieczorem, że na wschodzie kraju strony konfliktu przestrzegają piątkowych ustaleń o wstrzymaniu ognia. Nie odnotowano żadnych nowych ostrzałów w kierunku sił ukraińskich - powiedział rzecznik RBNiO Andrij Łysenko.
Prezydent Rosji Władimir Putin zarzucił niewymienionym z nazwy krajom zachodnim, że rozpętały kryzys na Ukrainie, by - jak to ujął - reanimować NATO. Oświadczył, że zapadły decyzje o zwiększeniu sił NATO w Europie Wschodniej i że Rosja weźmie to pod uwagę, podejmując kroki dotyczące jej bezpieczeństwa.
Szef Dumy Państwowej (niższej izby parlamentu) Siergiej Naryszkin ostrzegł, że Rosja na pewno odpowie na nowe sankcje UE, jeżeli ta je wprowadzi. Jeśli celem sankcji jest "wysłanie władzom w Kijowie sygnału zachęty" - mówił Naryszkin - to "Unia Europejska bierze na siebie pokaźną część odpowiedzialności za możliwe zerwanie rozejmu i wszystkie wynikające z tego konsekwencje".
Zarazem, również w środę wicepremier Federacji Rosyjskiej Arkadij Dworkowicz zapewnił, że dotychczasowe unijne sankcje nie skutkowały wycofaniem się firm zagranicznych z rosyjskiego rynku.
W sprawie nowych sankcji UE - które Unia przyjęła w poniedziałek, lecz jednocześnie odłożyła ich wdrożenie - wypowiedziała się w środę kanclerz Niemiec Angela Merkel. Jej zdaniem sankcje te powinny zostać ogłoszone, a można by je zawiesić w razie wyraźnych postępów we wdrażaniu na Ukrainie planu pokojowego. Merkel wskazała, że wciąż nie ma jasności w sprawie realizacji wielu postanowień planu pokojowego, zaproponowanego przez Putina.
Na Ukrainie prezydent Poroszenko ogłosił w środę, że zgodnie z danymi wywiadu ze wschodnich regionów kraju wycofało się 70 proc. rosyjskich wojsk. Ocenił, że świadczy to o tym, iż ogłoszony w piątek rozejm przynosi efekty. Nawiązując do piątkowych ustaleń ws. wstrzymania ognia, zawartych przez tzw. grupę kontaktową (Ukraina-Rosja-OBWE), zapewnił, że porozumienie to nie przewiduje federalizacji Ukrainy ani zmiany jej granic.
Również w środę Poroszenko podpisał przyjętą wcześniej przez parlament ustawę o sankcjach, dotyczących głównie Rosji. Ustawa pozwala na wprowadzenie ponad 25 rodzajów restrykcji wobec osób i podmiotów uznanych za zaangażowane we wspieranie i finansowanie terroryzmu na wschodzie Ukrainy. Reuters podaje, że w wykazie takich podmiotów znalazł się rosyjski koncern gazowy Gazprom.
Tymczasem w Berlinie prezydent RP Bronisław Komorowski zaapelował o pomoc dla Ukrainy, przemawiając w Bundestagu z okazji 75. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Prezydent powiedział, że kryzys na Ukrainie "stał się wyzwaniem dla całego kontynentu", a Rosja "atakując Ukrainę, uderzyła w fundamenty wspólnoty demokratycznej". Komorowski apelował o pomoc dla Ukrainy walczącej o "fundamentalne prawo do niezależności".
Jak wynika z opublikowanego w środę w USA raportu German Marshall Fund (GMF), "Transatlantic Trends 2014", Polacy najsilniej wśród kilkunastu państw Europy popierają Ukrainę. W badaniu, które przeprowadzono w czerwcu w 10 państwach UE oraz w USA, Turcji i Rosji, Polacy jako jedyni w większości (52 proc.) opowiedzieli się za zbrojeniem ukraińskiej armii.
Ukraina cieszy się pozytywną opinią 56 proc. Polaków - wynika z badania. 63 proc. Polaków - najwięcej wśród 10 krajów UE - uważa, że NATO powinno zaoferować Ukrainie członkostwo (średnia unijna to 46 proc.; 47 proc. jest przeciw). Jedynie w USA poparcie dla członkostwa Ukrainy w Pakcie Północnoatlantyckim jest wyższe (68 proc.).