(PAP) NBP ocenia, że październikowe obniżenie stóp procentowych nie stanowi zagrożenia dla stabilności i funkcjonowania systemu finansowego - poinformował w środę prezes NBP Marek Belka.
"Wzrost gospodarczy nieznacznie spowolnił w II kwartale 2014 roku i dane o aktywności gospodarczej wskazują na jego dalsze osłabienie w kwartale III. Utrzymujące się osłabienie koniunktury krajowej może mieć - przynajmniej teoretycznie - bezpośredni wpływ na sytuację banków poprzez kanał ryzyka kredytowego. Nie spodziewamy się jednak jakichkolwiek problemów. Banki w Polsce charakteryzują się wysokimi współczynnikami kapitałowymi, rozsądną polityką kredytową. To będzie ograniczać potencjalnie negatywne skutki spowolnienia gospodarczego" - powiedział Belka w środę podczas IX Kongresu Ryzyka Bankowego.
"Niska dynamika aktywności gospodarczej i niska inflacja w otoczeniu gospodarczym Polski, spadek cen surowców, dają rezultat w postaci niskiej, żeby nie powiedzieć ultra niskiej inflacji w Polsce. Wzrost ryzyka utrzymania się inflacji poniżej celu w średnim okresie skłonił ostatnio RPP do obniżki stóp proc. Może się to przełożyć na obniżenie wyniku odsetkowego sektora bankowego, w szczególności oprocentowania kredytów o zmiennej stopie procentowej, oraz spadku limitu maksymalnego oprocentowania należności z powodu dość istotnego obniżenia stopy lombardowej" - dodał.
"Pamiętajmy jednak, że niższe koszty obsługi kredytów powinny pozytywnie wpłynąć na spłacalność tychże kredytów, a zatem zmniejszyć koszty ryzyka kredytowego ponoszone przez banki. W każdym razie oceniamy, że obniżanie czy obniżenie stóp proc., które się dokonało, nie ma istotniejszego wpływu, w każdym razie nie stanowi zagrożenia dla stabilności i funkcjonowania systemu finansowego" - powiedział Belka.
W październiku RPP obniżyła stopę referencyjną NBP o 50 pb do 2,00 proc., stopę lombardową obniżyła o 100 pb do 3,00 proc., stopę depozytową pozostawiła bez zmian na poziomie 1,00 proc., zaś stopę redyskonta weksli obniżyła o 50 pb do 2,25 proc.
Belka ocenił, że osłabienie koniunktury może również wpłynąć negatywnie na sytuację budżetu państwa.
"Jednak oceniamy, że ultra niska inflacja w tym roku, przeciętna dla całego roku w granicach 0,0-0,1 proc., powoduje obniżenie skali restrykcyjności polityki budżetowej o 0,3 proc." - powiedział.
"Ale z kolei bardzo niskie stopy proc. pomagają rządowi ograniczyć koszty obsługi długu publicznego, w związku z tym to się jakoś kompensuje" - dodał.
SYTUACJA ZEWNĘTRZNA KLUCZOWA DLA KONIUNKTURY W POLSCE
Prezes NBP ocenił, że sytuacja w otoczeniu zewnętrznym Polski pozostaje w dalszym ciągu źródłem ryzyka dla koniunktury krajowej.
"W USA mamy do czynienia z ożywieniem gospodarczym i to jest ten jasny punkt w gospodarce globalnej. Ale pogorszeniu ulegają oczekiwania odnośnie tempa wzrostu gospodarczego tzw. BRICS-ów. Chiny muszą zmienić model wzrostu gospodarczego. W Brazylii, Rosji... może Indie najmniej ulegają tym tendencjom spowolnienia. W każdym razie ze strony tych najważniejszych krajów rynków wschodzących nie możemy oczekiwać, że będą pełniły rolę motorów wzrostu gospodarczego" - powiedział.
"Oczywiście najbardziej istotna dla nas jest sytuacja w strefie euro, a w szczególności w Niemczech. Sytuację pogorszyłoby zwłaszcza wystąpienie w strefie euro deflacji, która prowadziłaby do wzrostu realnej wartości długów rządowych i prywatnych, co miałoby szczególnie niekorzystny wpływ na kraje charakteryzujące się wysokim poziomem zadłużenia i istotnymi problemami strukturalnymi" - dodał.
Belka wskazał, że w II kwartale 2014 roku dynamika PKB Niemiec była ujemna.
"Oczywiście mamy nadzieję, że druga połowa roku będzie lepsza, ale nie oczekujemy, żebyśmy ze strony strefy euro mogli liczyć na jakieś przyspieszenie i co za tym idzie na zasadniczą poprawę warunków funkcjonowania naszego eksportu" - powiedział.
"Dodatkowym czynnikiem jest konflikt na Ukrainie i związane z nim embargo rosyjskie na import z Polski produktów rolno-spożywczych. Bezpośredni wpływ tych problemów na polską gospodarkę jako całość NBP ocenia jako niewielki. Niemniej jednak sytuacja geopolityczna negatywnie wpływa na optymizm, zarówno przedsiębiorców, jak i konsumentów" - dodał.
Jego zdaniem utrzymująca się stagnacja w strefie euro mogłaby również spowodować wzrost awersji do ryzyka na globalnych rynkach finansowych.
"To natychmiast przełożyłoby się na obniżenie tempa wzrostu gospodarek wschodzących i pogorszenie sytuacji sektorów bankowych w krajach rozwiniętych, której towarzyszyć mogłaby presja delewarowania" - powiedział.
"W takiej sytuacji, z punktu widzenia ryzyka systemowego w naszym kraju, istotne byłoby utrzymanie przez banki-matki istniejącego finansowania i uporządkowane przeprowadzenie ewentualnych sprzedaży banków zależnych w Polsce, co musimy zawsze mieć na uwadze" - dodał.
SEKTOR ODPORNY NA KRYZYS
Belka na samym początku wystąpienia podkreślił jednak, że polski sektor bankowy jest odporny na zjawiska kryzysowe w otoczeniu polskiej gospodarki.
"Kryzys finansowy pokazał, iż polski sektor bankowy jest odporny, albo względnie odporny na negatywne zjawiska w otoczeniu polskiej gospodarki" - powiedział Belka.
"Pomógł temu tradycyjny model bankowości, wysokie współczynniki wypłacalności - od samego początku, przez cały ten okres; oparcie działalności na stabilnych źródłach finansowania, wreszcie brak istotnych ekspozycji wobec krajów dotkniętych kryzysem fiskalnym. A może najważniejsze były silne fundamenty polskiej gospodarki, dzięki której skala osłabienia koniunktury była znacznie mniejsza niż w innych państwach UE. Oraz przypomnijmy - działania regulacyjne" - dodał.