Kurs złota spadł drugi tydzień z rzędu, po raz kolejny o więcej niż 2 procent. Notowania zakończyły handel w piątek niewiele powyżej 1200 dolarów. Ich śladem szły ceny srebra, którego uncja kosztuje obecnie 17 dolarów. Metale szlachetne pozostawały pod presją pewnej podwyżki stóp procentowych w USA.
Korekta nie ominęła również inwestorów w Polsce. Kurs wyrażony w krajowej walucie spadł o 2,2 proc. i wynosi 4900 złotych za uncję. Znacznie mocniej, bo aż o 5 proc. zniżkowało srebro, które rozpoczyna tydzień z poziomu poniżej 70 złotych za uncję.
Podwyżka stóp procentowych w USA jest już tylko formalnością. Notowania kontraktów wskazują ponad 90-proc. prawdopodobieństwo decyzji. Dodatkowo w minionym tygodniu pojawiły się bardzo dobre dane z amerykańskiego rynku pracy. Biuro statystyczne podało, że w lutym przybyło 235 tysięcy etatów, sporo powyżej oczekiwań. To więc rewelacyjny moment dla Fed, żeby podnieść stopy, nie wywołując gwałtownej reakcji Wall Street.
Reakcji nie powinno być również na rynkach metali szlachetnych. O decyzji mówi się już od dwóch tygodni i należy uznać, że jest w całości w cenach. Kiedy w piątek kurs złota znalazł się poniżej 1200 dolarów za uncję, do gry szybko weszli kupujący, windując cenę 5-10 dolarów w górę. Co ważne, wszystko to się działo w dniu publikacji wspomnianego raportu z rynku pracy USA. To sugeruje, że psychologiczny poziom pozostanie nienaruszony i uda się uniknąć większej korekty.
Po decyzji Fed, rynki metali szlachetnych ponownie znajdą się pod presją niepokojów w Europie. Do wyborów parlamentarnych szykują się Holendrzy i bardzo możliwe, że drugą największą siłą stanie się antyunijna partia Geerta Wildersa. Z sondaży wynika, że może liczyć na 20 proc. głosów, dwukrotnie więcej niż pięć lat temu i niemal tyle samo, co partia urzędującego obecnie premiera Marka Rutte. Wyniki wyborów poznamy już w tym tygodniu. Po nich, na podobne emocje mogą liczyć Francuzi, przygotowując się do głosowania w wyborach prezydenckich. Tam niezmiennie w rankingach popularności prowadzi konserwatywna Marine Le Pen, która również chce wyprowadzić swój kraj z Unii i ze strefy euro.
Jeśli Holendrzy i Francuzi pójdą śladem Wielkiej Brytanii i wybiorą eurosceptyków, popyt na złoto może stopniowo rosnąć. Zwłaszcza ze strony mieszkańców Starego Kontynentu. Z danych Światowej Rady Złota wynika, że Europa to numer dwa na światowym rynku złota i odpowiada za około 20 procent popytu. Wzmożone zainteresowanie widać zwłaszcza w ostatnim kwartale minionego roku, co można łączyć z umocnieniem antyeuropejskich nastrojów w krajach członkowskich. Popyt na złoto inwestycyjne w postaci sztabek i monet wyniósł 62 tony, najwięcej od dwóch lat.