Nerwowa reakcja rynków spowodowana jastrzębimi akcentami w styczniowym protokole Fed, uzmysłowiła inwestorom, iż rzeczywistości, czyli tzw. realnej sfery gospodarki nie da się w nieskończoność ugadywać. Również w tym tygodniu czekać nas może spora zmienność, głównie za sprawą wyborów parlamentarnych we Włoszech, które poprzedziły doniesienia o dynamicznie wzrastającym poparciu do ekspremiera Italii Silvio Berlusconiego. Mało kto zdaje sobie sprawę, że dodatkowych, i to bardzo znaczących punktów wyborczych, mogli przysporzyć Il Cavaliere jego najbardziej prominentni pracownicy, czyli futboliści AC Milan, pokonując w minioną środę na „San Siro” FC Barcelonę (2:0). Poprzedni prowyborczy ruch Berlusconiego, celujący w piłkarskie namiętności mieszkańców Półwyspu Apenińskiego, którym było ściągniecie do Milanu Mario Balotelliego, mógł w ocenie włoskich mediów przełożyć się na przynajmniej 400 tys. dodatkowych głosów poparcia. Jedna z najsławniejszych kolokacji futbolowych, mówiąca o tym, że piłka nożna nie jest sprawą życia lub śmierci, lecz czymś znacznie ważniejszym - jak widać nie traci na aktualności.
Na brak z kolei biznesowej koniunktury, nie może też narzekać Massimo Moratti, właściciel Interu, a zarazem współgospodarza „San Siro” vel Stadio Giuseppe Meazza „San Siro", na którym notabene w niedzielny wieczór rozegrano ligowe debry Mediolanu (1:1). Jego petrochemiczny koncern Saras Raffinerie Sarde S.p.A jest bezsprzecznym beneficjantem ciągle drogiej ropy naftowej. Faktu tego nie są w stanie zmienić ani zeszłotygodniowe spadki jej notowań (Brent, WTI OPEC Basket), ani w miarę przewidywalna przyszłość. Oczywiście wielkość geopolitycznego nawisu na ropie wydobywanej z dna Morza Północnego, wynosząca teraz około kilkunastu dolarów, może się kurczyć, lecz trzycyfrowe progi zostaną póki co zapewne zachowane.
W epickich sekwencjach kołysał się w zeszłym tygodniu rynek złota. Najniższe od siedmiu miesięcy notowania kruszcu spowodowały przecięcie od góry 50-sesyjnej średniej ruchowej przez średnią 200-sesyjną. Sytuacja taka definiowana jest przez chartystów jako „krzyż śmierci”, mogący sygnalizować bessę. Tak czy inaczej obserwowane w zeszłym tygodniu załamanie kursu, zbiegło się przede wszystkim z wygaśnięciem kilkumiesięcznego „cyklu etnograficznego”, dla którego cezurę stanowiło nadejście Chińskiego Nowego Roku. W tym i następnym tygodniu, wbrew ponurym obecnie klimatom dla kruszcowych byków, „żółty metal” może zyskiwać na fali następstw włoskich wyborów. Z drugiej strony, jak uczą doświadczenia choćby z minionych kilku lat, „efekt bezpiecznej przystani” działa na złoto pro wzrostowo, kiedy - dość paradoksalnie - sytuacja powoli już się stabilizuje. Dzieje się tak dlatego, że nikt naprawdę nie wie ile złoto powinno rzeczywiście kosztować. Eugen Weinberg, czołowy ekspert od tego metalu z Commerzbanku, powiedział w ubiegły czwartek w wywiadzie dla Bloomberga, że uncji w cenie 2 tys. dolarów jeszcze w tym roku doświadczymy.
Nie mniejszych wstrząsów doznał w zeszłym tygodniu rynek srebra. Technicy z Sharp Pixley radzą wprawdzie kupować ten metal przy 28,75 USD/oz, ale jednocześnie też dodają, że gros stop lossów ustawionych jest na linii 28,60 USD/oz.
Zdecydowana, ubiegłotygodniowa przecena segmentu metali przemysłowych nie powinna być zaskoczeniem, a jeśli już, to głównie jej zakres. W wymiarze notowań spotowych było to dla: cyny (–6,5%), cynku (–3,8%), miedzi (–4,5%), niklu (–8,2%) a ołowiu (–3,4%). Na tym tle wyraźnie kontrastuje zmiana kursu aluminium. W Zeszłym tygodniu wzrósł on aż o 6,2%, co w przekroju ostatnich dziesięciu sesji daje już ok. 9% stopę zwrotu. W raporcie surowcowym rodzimych analityków (z Domu Maklerskiego Millennium, z 13 lutego br.) można było przeczytać, że średnie prognozowane ceny aluminium bliskie są poziomowi 2,1 tys. USD/t. Na koniec zeszłego tygodnia aluminium w cenach spotowych kosztowało 2024,50 USD/t, a z dostawą za 3 miesiące – 2052,00 USD/t.
W interesującej sytuacji znajduje się dość mocno (i szeroko) przeceniony w ostatnim czasie segment towarów rolno-spożywczych. W minionym tygodniu inwestorzy realizowali selektywne podejście do zakupów, dla których kierunek wskazywały czynniki „fundamentalne”, artykułowane przez najbardziej „zakorzenione agrarnie” - instytucje. Podejście takie znalazło swoje odzwierciedlenie we wzroście cen: kawy (Arabica +5,1%, Robusta +1,2%), cukru (biały +3,1%, trzcinowy + 1,2%), a poniekąd także w jedynie nikłym spadku wartości kakao (–0,3%).
Rabobank oczekuje wyraźnego ożywienia popytu na te towary w drugiej połowie br. Gdyby iść tym tropem, to w przypadku kawy Arabica zbiory w Brazylii mogą rzeczywiście okazać się nieco słabsze od tych aktualnie przewidywanych. To zaś w połączeniu z chorobami drzewek kawowych na plantacjach Ameryki Środkowej, może spowodować wejście w fazę konsolidacji, z realną szansą – nawet na dłuższą korektę - obserwowanego od połowy 2011 r. trendu spadkowego. W pewnym stopniu tendencje te antycypuje teraz kurs Robusty, który wspierają doniesienia o słabszych w tym sezonie (o ok. 7%) zbiorach w Wietnamie, tj. globalnym potentacie kawowym, wyłonionym z inspiracji Banku Światowego na przełomie lat 80. i 90. minionego stulecia, gdzie skala ogromnych uruchomionych upraw Robusty – uplasowała ten kraj w produkcji kawy - na drugim miejscu w świecie (ok. 13% podaży globu).
Eksperci Rabobanku mają także scenariusz na „uporanie się” z nadmiarem cukru, tzn. łącząc te (trzcinowe) nadwyżki z niesłabnącym zapotrzebowaniem na etanol (efekt wysokich cen ropy). Według ich szacunków ok. 46% trzciny cukrowej rosnącej na w południowej Brazylii jest zagospodarowywana na potrzeby przemysłu rafineryjnego. Przy takiej wielkości popytu ceny cukru trzcinowego powinny w ich ocenie wahać się wokół 18,8 centów za funt. W piątkowy wieczór kontrakty Sugar #11 Future zamknęły się przy 18,23 USc/lb.
Co się zaś tyczy kakao, to zasadnicza orientacja prognostyczna oparta jest na posezonowym deficycie 2012/2013, szacowanym przez różne źródła: od 43 tys. ton do nawet 108 tys. ton.
Nieprzewidywalność pogody stała się także główną determinantą tygodniowej progresji cen soi (ziarno +2,4%, śruta +4,1%). Zbyt mała wilgotność gleby w Argentynie (ok. 20% produkcji świata) wprowadziła zamęt w zakładaną wcześniej „klęskę urodzajów”, która docelowo miała istotnie powiększyć stan światowych zapasów.
Podobny niepokój wkradł się także na rynek kukurydzy (–1,0%), tutaj jednak wykresy przedstawiają się mniej przekonywująco, i potencjał konsolidacji kursu wydaje się dużo mniejszy. W tych dniach rynek soi, kukurydzy i cukru trzcinowego może się poruszać w rytm doniesień o strajku w brazylijskim Santosie. Dla tych, którzy odnotowali wzrost wartości kontraktów będzie to niewątpliwie dobra okazja do zamykania pozycji. Poza tym, warto pamiętać, że w USA tegoroczne zasiewy areałów pod kukurydzę są największe od lat dwudziestych minionego wieku, a i soi też są znaczące. Generalnie aktywności inwestycyjne na parkietach zbożowych w czasie przednówkowym wiąże się z podwyższonym ryzykiem zmienności. Wyrazem tego był na pewno zeszłotygodniowy spadek cen pszenicy (zwykła –3,7%, Kansas –3,5%), który wcale nie musi się już w tym tygodniu przełożyć na mechaniczne odreagowanie, choć jest ono na pewno też prawdopodobne. Nie mniejszą uwagę warto poświęcić notowaniom szorstkiego ryżu w poprzednim tygodniu stracił on 1,5%, ale przy cenie 15,74 USc/cwt ciągle pozostaje drogi. Gdyby spadł poniżej 15 centów za cetnar, to warto byłoby go zapewne nabywać.
Obserwowane wahania cen zbóż wprowadzają spore wątpliwości, co do zajmowania długich pozycji na „czerwonym mięsie”. W minionym tygodniu spadały ceny kontraktów na chudą wieprzowinę (–2,9%) i wołowinę (buhaje –1,6%, krowi żywiec –3,1%). To, że ceny mięsa czerwonego będą w przyszłości wzrastać na skutek ostatniej redukcji stad, jest raczej pewne, gdyż znajduje uzasadnienie w historycznie udowodnionej logice cyklu mięsnego, z jego fazami podażowych „górek” i „dołków”.
Pewien sceptycyzm można już mieć w stosunku do cen bawełny (+2,0%) oraz soku pomarańczowego (+1,1%). Ceny bawełny trzymają się powyżej 80 USc/lb, ale oczekiwanie ich dalszej progresji w oparciu o fundamenty, jest w najbliższym czasie mało prawdopodobne. Głównie ze względu na niesprzedane jeszcze zeszłosezonowe nadwyżki w amerykańskich magazynach. Z kolei sok z cytrusów z kursem z piątku (129,55 USc/lb) na tle kilkuletnich trendów wygląda niezmiernie obiecująco, niemniej najbardziej kusząco przy tych cenach wyglądać może nabywanie kontraktów z realizacją w odległych terminach. Przykładowo wartości kontraktów zamykanych w styczniu 2015 r. oraz styczniu 2016 r., zawierają się w zbliżonych kwotach 127,75 USc/lb.
Wojciech Szymon Kowalski
EFIX Dom Maklerski S.A.