Wczoraj późnym wieczorem American Petroleum Institute opublikował dane o zmianie zapasów ropy, które wskazały na zaskakujący spadek wobec oczekiwań wzrostu czwarty tydzień z rzędu. Zapasy spadły o 761 000 baryłek, podczas gdy w minionym tygodniu wzrosły o 1,4 mln, co również było informacją zaskakującą, gdyż oczekiwano dwukrotnie wyższego wzrostu zapasów. Takie informacja wskazują na odbudowujący się popyt po drugiej stronie Atlantyku. Większa uwaga rynku wciąż skupia się jednak na podaży ze strony amerykańskich dostawców łupkowych i tutaj również nadeszła informacja lekko wspierająca byczą stronę rynku ropy naftowej. Otóż okazuje się, że w stanie Texas, czyli jednym z najważniejszych dla wydobycia surowca, produkcja ropy w lipcu tego roku lekko zmniejszyła się względem tego samego miesiąca poprzedniego roku. Trzeba pamiętać, że są to dane jeszcze niezaburzone późniejszymi huraganami. Tego typu informacje wspierają aktualnie rozgrywany na rynku scenariusz bilansowania się relacji popytu i podaży, gdzie silny akcent tej drugiej siły wciąż skupia się wokół amerykańskiego przemysłu naftowego. Tym samym ceny „czarnego złota” utrzymują się w pobliżu niedawno zdobytych lokalnych maksimów, ale mimo serii pozytywnych informacji dla strony kupującej, wspomniany wczoraj opór spełnia swoje zadanie i hamuje możliwość dalszego rozwinięcia zwyżek.