Nastroje na rynkach globalnych pozostają obecnie głównym wyznacznikiem notowań złotego. Póki co te są bardzo dobre. Można jednak mieć obawy, że gdy nastąpi ich pogorszenie, złoty zacznie tracić na wartości.
Dziś o godzinie 07:41 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2963 zł, CHF/PLN 4,0376 zł, USD/PLN 4,0806 zł, a GBP/PLN 5,0985 zł. W trzech pierwszych przypadkach oznacza to stabilizację na poziomach z wtorkowego zamknięcia. W ostatnim niewielki wzrost, który wpisuje się w obserwowane rano umocnienie brytyjskiej waluty na świecie.
Dobre nastroje na rynkach globalnych, w co wpisała się m.in. seria pozytywnych danych z Europy, nowe historyczne rekordy na Wall Street i silne wzrosty na GPW, przełożyły się wczoraj na umocnienie złotego do euro i szwajcarskiego franka, przy jednoczesnym niewielkim osłabieniu do dolara i funta. Dziś złoty wciąż będzie pozostawał pod wpływem czynników globalnych. Jeżeli utrzymają się bardzo dobre nastroje to jest szansa, że zamknie on dzień silniejszy. Jednak każde ich pogorszenie, wynikające chociażby ze zwykłej realizacji zysków na giełdach, zostanie wykorzystane jako pretekst do kupna walut. Zwłaszcza euro, którego notowania wczoraj cofnęły się poniżej granicy 4,30 zł i znów jest ono tanie.
Zwraca uwagę, że wczorajsze umocnienie złotego do euro i franka, miało miejsce w sytuacji mocnych spadków kursu EUR/USD (do 1,0535), co zwykle tworzy podażową presję na złotego wobec koszyka walut. To oderwanie się od historycznej regularności nie oznacza jednak siły złotego. Jego wtorkowe zachowanie bowiem wpisuje się w analogiczne zachowanie innych walut regionu. I tak równie dobry dzień za sobą ma np. turecka lira, która w relacji do euro była najmocniejsza od pierwszych dni stycznia, a jednocześnie w śladowy sposób zyskała do dolara.
W środę ton wydarzeniom na krajowym rynku walutowym wciąż będą nadawały rynki globalne. Stąd też publikowane o godzinie 14:00 przez GUS najnowsze dane o koniunkturze konsumenckiej (która prawdopodobnie się poprawi) pozostaną bez echa, a inwestorzy będą czekać na publikację niemieckiego indeksu Ifo (godz. 10:00; prognoza: 109,7 pkt.), inflacji HICP w Strefie Euro (godz. 11:00; prognoza: 1,8% R/R), danych o sprzedaży domów na rynku wtórnym w USA (godz. 16:00; prognoza: 5,55 mln), a także protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC (godz. 20:00). Przy czym ten ostatni, tym razem raczej nie wywoła większych emocji. Związane to jest z zeszłotygodniowym wystąpieniem Janet Yellen w Kongresie, gdzie szefowa Fed szczegółowo wypowiedziała się na temat polityki monetarnej.
Sytuacja na wykresach polskich par, zwłaszcza w zestawieniu z nastrojami panującymi w ostatnich tygodniach na świecie sugeruje, że z punktu widzenia wielu inwestorów testowane na początku lutego poziomy poniżej 4,30 zł za euro i poniżej 4 zł za dolara, a także okolice 4 zł za franka, są już bardzo atrakcyjne do kupna tych walut. Te poziomy cenowe bowiem uwzględniają już wszystkie dobre wieści z polskiej gospodarki (przyspieszenie gospodarcze, skok inflacji), jakie w poprzednich 2. miesiącach dotarły na rynek i jakie będą spływać jeszcze w kolejnych tygodniach. Tym samym teraz jedynym drogowskazem dla złotego pozostają rynki globalne. W szczególności nastroje na światowych giełdach, europejska i amerykańska polityka, a także notowań EUR/USD. Póki co, to otoczenie rynkowe wspiera złotego. Jednakże nie na tyle mocno, żeby polskie pary pokonały swe dołki z początku miesiąca. To oznacza, że każde pogorszenie nastrojów zostanie wykorzystane jako mocny pretekst do wyprzedaży polskiej waluty, co zapewne będzie korelować z podobnych zachowaniem innych walut krajów zaliczanych do emerging markets.
Podsumowując, złoty ma już za sobą okres napędzanego krajowymi danymi umocnienia. Kumulowało ono na początku lutego. Teraz jego losy zależą od nastrojów na świecie. Te póki co są dobre. Gdy się pogorszą, ponownie możemy być świadkami przeceny polskiej waluty, z powrotem EUR/PLN do 4,40 zł, USD/PLN powyżej 4,20 zł, a CHF/PLN do 4,10-4,13 zł.