Po weekendzie uwaga krąży wokół tego samego tematu: kiedy i czy w ogóle możliwa jest umowa handlowa USA z Chinami? Ostatni przekaz z Pekinu jest pozytywny, choć inne źródła dodają wątpliwości. W szumie sprzeczności rynek tradycyjnie widzi szklankę do połowy pełną.
W przysłowiowej szklance pojawiło się więcej wody. Jeszcze w połowie ubiegłego tygodnia zaczynało przeważać myślenie, że z umowy handlowej nic nie będzie, a żadnej ze stron tak naprawdę nie zależy, by prędko zakończyć negocjacje. Jednak nowe informacje z weekendu ponownie podsycają nadzieje. Chiny oficjalnie zakomunikowały, że zamierzają zaostrzyć przepisy za łamanie prawa ochrony własności intelektualnej. Jest to jednej z kluczowych postulatów USA w toczących się negocjacjach, więc taki ruch ze strony Pekinu można traktować jako punkt zwrotny. Stąd zasadne są opinie z China Global Times, że USA i Chiny są „bardzo blisko” podpisania pierwszej fazy umowy, jak również toczą się prace nad fazą drugą, a nawet trzecią.
Z drugiej strony wciąż nie ma namacalnych dowodów na domykanie rozmów nad pierwszą fazą porozumienia, a źródła Reutersa z administracji USA i Chin jasno wskazują, że ambitna „druga faza” umowy handlowej może być coraz trudniejsza do osiągnięcia przed wyborami prezydenckimi w USA. Podobno Trumpowi bardziej zależy na umowie niż Chinom, co pod kątem wyborów wydaje się logiczne. Relacje komplikuje też sprawa Hong Kongu i ustawa Kongresu przewidująca sankcje na Chiny. Jakkolwiek same sankcje mogą być istotnie osłabione przez Biały Dom, tak Trump będzie miał kłopot jednocześnie opowiadać się za obroną praw człowieka i przyjaźni z prezydentem Chin Xi. Ogólnie po weekendzie mamy więcej treści do dyskusji, ale wciąż zero konkretów w temacie podpisania umowy. Mimo to dla rynków szanse na podpisanie się ponownie zrównoważyły, co niesie pozytywny wydźwięk. Tylko że dolewanie wody do szklanki to na razie tylko „lanie wody”.
Na starcie tygodnia zawiązuje się umiarkowany optymizm, ale wątpimy, aby udało się z niego wypracować mocniejszy impuls do wzrostu apetytu na ryzyko. Niepewność blokuje decyzje inwestycyjne a rynki ogarnia zmęczenie tematem. Ponadto dane makro nie dostarczają jasnych sygnałów poprawy koniunktury. I jeszcze tydzień przedziurawiony jest Świętem Dziękczynienia w czwartek, przez co rozliczenia na koniec miesiąca i inne preteksty do zmienności prawdopodobnie zostaną dokonane najpóźniej do wtorku.
Dziś indeks Ifo pomoże rozstrzygnąć, jak oceniać listopad w niemieckiej gospodarce. Choć ZEW i Sentix wskazały na poprawę warunków prowadzenia biznesu, wskaźniki PMI wysyłają mieszane sygnały. Lepszy odczyt podtrzyma nadzieje na stabilizację koniunktury. Z Eurolandu otrzymamy dane o inflacji HICP za listopad (czw), gdzie efekty niskiej bazy za poprzedni rok będą windować odczyty.
W USA tradycyjnie mamy tydzień skompresowany w trzy dni w związku z czwartkowym Świętem Dziękczynienia. Najbardziej interesującym powinien być indeks nastrojów konsumentów (wt), gdzie spodziewana jest poprawa. Dane o nastrojach w biznesie i solidny rynek pracy dają podstawy dla podtrzymania optymizmu wśród gospodarstw domowych.
Kolejny spokojny tydzień od strony danych z Wielkiej Brytanii. Na niecałe trzy tygodnie do wyborów parlamentarnych śledzenie sondaży i wsłuchiwanie się w debaty liderów partii to jedyne czynniki ryzyka dla funta, choć można odnieść wrażenie, że póki nie poznamy oficjalnych wyników głosowania, GBP będzie dryfował bez kierunku. W weekend Datapraxis przeprowadził projekcję wyniku wyborów w Wielkiej Brytanii na podstawie 270 tys. ankiet YouGov, z którego wynika, że Partia Konserwatywna zdobędzie 349 głosów zapewniających jej samodzielne i stabilne rządzenie.
Nie sądzimy, aby dane z Polski w przyszłym tygodniu wpłynęły na kurs złotego. Jesteśmy zdania, że konsumpcja słabnie, co może znaleźć odzwierciedlenie w danych o październikowej sprzedaży detalicznej (pon) i szczegółach raportu o PKB za III kw. (pt). Brak klarowności w temacie negocjacji handlowych USA-Chiny hamuje zapał do alokacji w aktywa rynków wschodzących, co może przywiązać EUR/PLN do 4,30 na dłużej.