GBP/USD nurkuje do 1,20, gdyż obawy o „twardy Brexit” uderzają w funta. Ryzyko polityczne buduje awersję do ryzyka w dniu, który przez święto w USA mógłby być raczej spokojny. Złoty jest stabilny przy zgodnych z oczekiwaniami decyzjach agencji ratingowych.
W poniedziałek rano na głównym planie znalazł się funt brytyjski, gdyż strach o „twardy Brexit” rozpędza się po tym, jak w zeszłym tygodniu został przebudzony. Według doniesień The Sunday Times, wtorkowe przemówienie premier Wielkiej Brytanii Theresy May ma przypomnieć, że głównymi celami negocjacji z UE są kontrola imigracji i wyzwolenie się spod wpływu Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Twarde stanowisko w tych sprawach jest równoznaczne z utratą dostępu Wielkiej Brytanii do jednolitego rynku europejskiego, co będzie poważnym ciosem gospodarczym. Tak właśnie objawia się nagła eskalacja ryzyka politycznego, przed którą przestrzegaliśmy jeszcze pod koniec ubiegłego roku. GBP/USD tąpnął z 1,22 w piątek do 1,20 na starcie poniedziałkowego handlu. Kurs osiągnął cel naszej krótkiej pozycji zawartej przed dwoma tygodniami, ale nie wykluczamy dalszej presji na funta. Dane CFTC o pozycjach inwestorów spekulacyjnych pokazują, że ekspozycja w krótkich pozycjach w funcie nie jest tak duża, jak była chociażby w październiku, a zatem rynek ma potencjał do silniejszego ruchu w dół. Magia okrągłego poziomu 1,20 sugeruje, że do przyspieszenia wyprzedaży przyda się świeży impuls. Oprócz jutrzejszego przemówienia May dziś mamy wystąpienie prezesa Banku Anglii Carneya, który ostatnio nie przejawia optymizmu w odniesieniu do gospodarki. W oczekiwaniu na wystąpienia warto jednak uważać na korekcyjne domykanie luk, w czym rynek FX szczególnie się lubuje.
Fitch utrzymał rating Polski na A minus z perspektywą stabilną, a Moody’s powstrzymał się do rewizji oceny, dalej przyznając A2 z negatywną perspektywą. Fitch w rewizji wskazuje na solidne fundamenty makroekonomiczne Polski, stabilny system bankowy oraz właściwą politykę pieniężną. Jednocześnie zwrócił uwagę, że pogorszeniu uległy klimat polityczny i przewidywalność posunięć rządu. Ogólnie jednak wydźwięk piątkowych decyzji pozostaje neutralny. Decyzja zgodna z oczekiwaniami oznacza, że poza oddaniem piątkowej nerwowości, trudno będzie o wyraźniejszy rajd ulgi złotego. W tym tygodniu ważne mogą być dane z Polski, przede wszystkim z przemysłu i handlu. Jeśli na status quo w wykonaniu Fitch i Moody’s miałyby się nałożyć sygnały poprawy w danych, byłaby to dobra pożywka dla umocnienia złotego poniżej 4,35 za euro. Z drugiej strony awersja do ryzyka na początku tygodnia (przez Brexit) nakazuje ostrożność.
Awersja do ryzyka może być tematem handlu w poniedziałek i pierwsze oznaki pokazuje na USD/JPY, który w nocy zszedł do 113,60. Reszta zależy od przebiegu sesji na rynku akcji w Europie, ale z każdą godziną aktywność rynków będzie wygasać z uwagi na święto w USA. W kalendarzu oprócz inflacji bazowej z Polski i wspomnianego wcześniej Carneya jest jeszcze kilka przemówień przedstawicieli ECB. Będą one preludium do wydarzenia tygodnia – decyzji ECB w czwartek. Nie oczekujemy zmian w parametrach polityki pieniężnej, choć ostatnia poprawa w danych makro (inflacja, PMI) może skłaniać bank do bardziej optymistycznej oceny perspektywy rozwoju. Mimo to jest jeszcze o wiele za wcześnie, by oczekiwać zmiany retoryki w stronę odchodzenia od gołębiego nastawienia. Stąd wątpimy, aby konferencja Draghiego przyniosła impuls do wyraźnego umocnienia EUR. Podtrzymujemy nasze negatywne nastawienie w średnim terminie.