Królewski kruszec ma za sobą kolejny, piąty już z rzędu tydzień, który kończy na plusie. Za uncję złota trzeba było w miniony piątek zapłacić 1340 dolarów, co oznacza wzrost o 1,3 procent. Tymczasem Narodowy Bank Polski konsekwentnie nie dokupuje kruszca, którego udział w oficjalnych rezerwach spada.
Podobnie do drożejącego złota zachowywały się w ostatnich dniach platynowce – zarówno pallad, jak i platyna zyskały na wartości niespełna 3 procent. Uncja pierwszego z metali kosztuje 1125 dolarów, a drugiego – 997 dolarów. Nieco gorzej radziło sobie jedynie srebro, które po dość gwałtownych wahaniach, zakończyło tydzień minimalnie „nad kreską”, kosztując nieco ponad 17 dolarów za uncję.
Słabnie dolar, Rezerwa Federalna pod presją
Na umacnianie się metali szlachetnych wpływa taniejący dolar. Amerykańska waluta nie zaliczy początku 2018 roku do udanych – w stosunku do najważniejszych walut na świecie, straciła już ponad 1 procent. To efekt informacji napływających ze strony banków centralnych, które zaostrzają swoją retorykę. Bank Japonii niespodziewanie ograniczył program skupu aktywów, a Europejski Bank Centralny wysyła sygnały, że będzie dostosowywał swoje plany do rosnącej gospodarki europejskiej.
Z kolei amerykański Fed znajduje się pod presją, a plan zakładający trzy podwyżki stóp procentowych w 2018 roku stanął pod znakiem zapytania. Nad Rezerwą Federalną wisi bowiem widmo bardzo powolnej inflacji – część inwestorów sugeruje, że bank wykorzysta argument inflacyjny, by odłożyć decyzję o podwyżce.
NBP pozostaje obojętny
Odmiennie od innych banków centralnych, skupujących tony złota w obawie przed globalnym kryzysem, a także od inwestorów, coraz mocniej ceniących ochronną moc królewskiego kruszcu, zachowuje się Narodowy Bank Polski. Udział złota w oficjalnych rezerwach NBP spadł w zeszłym roku do poziomu najniższego od 13 lat, a rynkowa wartość zgromadzonego kruszcu wyniosła na koniec grudnia niespełna 14,9 mld złotych. To zaledwie 3,8 proc. sumy wszystkich aktywów posiadanych przez bank.
Zupełnie inną taktyką kierują się inne kraje, stawiające na konserwatywne podejście – złoto to dla nich podstawowy składnik rezerw. Tymczasem Polska od 2000 roku utrzymuje niezmienny poziom 103 ton królewskiego kruszcu. Daje to naszemu krajowi miejsce dopiero w czwartej dziesiątce, jeśli chodzi o posiadane rezerwy złota. Dla porównaniu – Niemcy mają od nas 33 razy więcej tego metalu szlachetnego, Włochy – 24 razy więcej, a mała Holandia – prawie 6 razy więcej. NBP jednak konsekwentnie nie dokupuje kruszcu.