Ostatnie miesiące mają niezwykle pozytywny wpływ jeżeli chodzi o edukację ekonomiczną w społeczeństwie. Terminy, które jeszcze niedawno były znane w wąskim gronie ekonomistów, obecnie przebijają się do mainstreamu i budzą spore zainteresowanie. Obok inflacji, która pojawiła się na tapecie w sierpniu/wrześniu tego roku, na pierwszy plan obecnie wybija się stagflacja. Czym jest stagflacja? Jest to bardzo niekorzystne zjawisko makroekonomiczne, które charakteryzuje się wzrostem inflacji przy jednoczesnym spadku wzrostu gospodarczego. Termin ten zawiera zatem najbardziej szkodliwe efekty stagnacji gospodarczej oraz inflacji. Z połączenia tych dwóch słów otrzymujemy stagflację.Historia stagflacji lubi się powtarzać
Termin stagflacja sięga lat 60 XX w. jednak dopiero w latach 70 świat poznał jej działanie w praktyce. W dekadzie lat 70 mieliśmy do czynienia z szokami naftowymi, będącymi efektami ubocznymi wojny na bliskim wschodzie w 1973 oraz rewolucji islamskiej w 1979 roku. Ograniczenie podaży ropy naftowej spowodowało wzrost cen oraz wyhamowanie produkcji, dla której ropa była i jest surowcem niezbędnym do sprawnego funkcjonowania. Ogólnie dekada ten okres nie był najlepszy dla światowego mocarstwa, jakim są Stany Zjednoczone. Inflacja utrzymywała się na wysokim poziomie, by w 1980 roku osiągnąć rekordowe 13%. Z drugiej strony wzrost gospodarczy był delikatnie mówią mizerny, i wahał się w granicach 0-2% co było poniżej średniej dla państw uprzemysłowionych.
Rysunek 1. Inflacja w USA w latach 1950-1979, źródło: historia.org.pl
Doświadczenia tamtych lat doskonale pokazują jak trudno wyjść z pułapki stagflacji. Szczególnie problematyczną jest sytuacja, w której inflacja jest wywołana czynnikami podażowymi. Banki Centralne mają narzędzia, aby zapobiegać inflacji popytowej, jednak przy inflacji podażowej nie mają zbyt wiele do powiedzenia. Analogii do tamtych lat z łatwością możemy doszukiwać się w drugiej połowie 2021 roku.
Wzrost cen energii największym wyzwaniem
Wraz z odbiciem po covidowym nastąpiło bardzo duże zapotrzebowanie na energię szczególnie ze strony państw zachodnich oraz Azji południowo-wschodniej. Niestety w wyniku splotu kilku niekorzystnych wydarzeń podaż nie jest w stanie nadążyć za gigantycznym wzrostem popytu. Ciężka zima, która nawiedziła Europę na przełomie 2020 oraz 2021 roku dodatkowo spotęgowała efekt kumulacji popytu energetycznego i uszczupliła europejskie zasoby gazu ziemnego. Z drugiej strony awaria gazociągu Jamalskiego oraz huragan, który uderzył w Zatokę Meksykańską, były poważną przeszkodą podażową, która uniemożliwiła nie tylko uzupełnienie braków magazynowych, ale również zaspokojenie bieżącego popytu. Niestety problememem jest także transport LNG drogą morską, gdyż zdecydowana większość gazowców obecnie zajęta jest transportem energonośników do Azji, gdzie zapotrzebowanie na energię jest jeszcze większe niż w Europie. Aktualnie notowaniagazu ziemnego zdołały obronić silny poziom oporu zlokalizowany w rejonie cenowym 6 dolarów za BTU. Jeżeli obszar ten zostanie przełamany, nieunikniona będzie eskalacja problemów podażowych.
Rysunek 2. Notowania gazu ziemnego
Europa, która w wyniku wdrażania zielonej agendy coraz bardziej uniezależnia się od gazu ziemnego stoi przed nie lada wyzwaniem. Rozwiązaniem problemu byłoby zwiększenie dostaw (MCX:Gazpromu), jednak nie będzie to proste, gdyż Federacja Rosyjska zmaga się z podobnymi problemami oraz na pewno będzie chciała ugrać pewne ustępstwa polityczne, korzystając z trudnej sytuacji, w jakiej znalazła się UE.
Ożywienie gospodarcze traci impet
Drugą stroną medalu stagflacji jest wzrost gospodarczy, który na podstawie ostatnich danych wydaje się hamować. Pierwsze sygnały ostrzegawcze dobiegają z Niemiec, skąd w zeszłym tygodniu kolejny raz napłynęły gorsze dane od prognoz jeżeli chodzi o sprzedaż detaliczną oraz produkcję przemysłową. Szczególnie negatywnie wybija się ten drugi wskaźnik, który odnotował najniższe odczyty od początku pandemii w 2020 roku. Jeżeli dodamy do tego galopującą inflację to wszystkie główne założenia stagflacji mamy spełnione
Rysunek 3. Produkcja przemysłowa w Niemczech
Podobnie sytuacja zaczyna kreować się za ocenem. Ostatnie dane dotyczące rynku pracy w USA były zdecydowanie negatywne. Pomimo spadku stopy bezrobocia, to liczba nowych miejsc pracy wyniosła jedynie 194 tys. przy prognozie 500 tys.! Pamiętajmy, że sam wskaźnik bezrobocia uwzględnia wskaźnik partycypacji. Oznacza to, że osoby, które nie mają pracy, ale z różnych powodów nie chcą jej podjąć, nie są zaliczani jako osoby bezrobotne. W związku z tym nowe miejsca pracy w sektorze pozarolniczym jest bardziej miarodajnym wskaźnikiem.
Rysunek 4. Dane z amerykańskiego rynku pracy
W tej chwili utrzymanie stagflacji będzie uzależnione głównie od tego czy uda się zwiększyć podaż surowców szczególnie gazu ziemnego. Wydaje się, że będzie to niezwykle trudne zadanie, gdyż wymaga to czasu i nakładów finansowych, aby zwiększyć wydobycie, więc nie da się tego zrobić w kilka tygodni. Trzeba zatem wypatrywać prognoz meteorologicznych i mieć nadzieje, że zima w tym roku będzie wyjątkowo łagodna.