Przyspieszone wybory wystraszyły inwestorów. Bardzo. Traci nie tylko waluta, ale również giełda i obligacje. W tle przecena na rynku kryptowalut i spadek inflacji w Czechach, który z kolei osłabia tamtejszą koronę.
Odwrót z Francji
Poniedziałek na rynkach upłynął pod dyktando szoku, jakim było zwołanie wcześniejszych wyborów przez Paryż. Inwestorzy, delikatnie mówiąc, przyjęli to bardzo źle. Tak jak wczoraj pisaliśmy, rynek walutowy zareagował alergicznie. Nie inaczej było na giełdzie, gdzie mimo korekty pod koniec dnia zakończyliśmy przeceną o 1,35%, a dzisiaj spada dalej. Również na obligacjach widać problemy. Jeszcze na zakończenie dnia w piątek rynki wyceniały 10-letnią obligację na około 3,1%. Za tyle były skłonne Francję kredytować. Dzisiaj jesteśmy już na poziomie 3,3%, co oznacza wyraźny wzrost kosztów obsługi długu. To z kolei byłby dobry argument dla sił politycznych przeciwnych prezydentowi w czerwcowych wyborach, gdyby w wyborach chodziło o merytorykę. Kampania we Francji zapowiada się jednak bardzo emocjonalnie i raczej będziemy świadkami straszenia ekstremizmem.
Korekta na rynku kryptowalut
Ostatnie dni potwierdziły pewną prawidłowość - im dalej obniżki stóp procentowych, tym kryptowaluty słabsze. Ostatnie zmiany w USA kosztowały bitcoina kilka procent wartości. Na głównej kryptowalucie świata dotarliśmy właśnie do poziomu 67 000 dolarów, czyli minimów ostatnich tygodni. Analitycy wskazują, że na giełdach wyraźnie widać zamykanie tzw. długich pozycji. Co pokazuje, że coraz więcej inwestorów wątpi w możliwość kontynuowania ruchu w górę. Jest też drugie wyjaśnienie, spodziewają się głębszych spadków i chcą odkupić taniej. Oba te wyjaśnienia nie dają temu rynkowi dobrych perspektyw w krótkim terminie. Podobne ruchy co na bitcoinie widać również na mniej popularnych kryptowalutach w tym silnym numerze dwa na tym rynku Etherium.
Inflacja w Czechach znowu w dół
Po tym, jak w kwietniu mieliśmy u naszego południowego sąsiada coś, co w odchudzaniu nazywane jest efektem jojo, wielu analityków spodziewało się trwałego odbicia. Inflacja w ujęciu rocznym wzrosła bowiem z 2% na 2,9%. W maju jak się jednak okazuje, mieliśmy spadek i to nie do 2,8%, jak oczekiwano, ale od razu do 2,6%. Co ważne, w ujęciu miesięcznym ceny nie zmieniły się wcale, co jest miłym zaskoczeniem po 0,7% w samym kwietniu. Efektem tych danych była przecena kursu czeskiej korony względem kursu euro. Nie jest bowiem tak, że inwestorzy doceniają walkę z inflacją. Inwestorzy patrzą na oczekiwane zmiany stóp procentowych. Niższa inflacja przybliża kolejne obniżki, a te z kolei powodują, że mniej można zarobić na inwestycjach w instrumenty oparte o stopę procentową. W rezultacie niższa inflacja zachęca ich, by się wycofali, co osłabia walutę.
Dzisiaj kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.