Po tym jak (NYSE:Hertz) ogłosił bankructwo, jego akcje zaliczyły dno osiągając 26 maja cenę 0.55$ za sztukę (jeszcze w lutym kosztowały 20 USD). To złożyło się na spadek o 97% w ciągu zaledwie trzech miesięcy. Spektakularne, prawda?
Nic z tych rzeczy. Spektakularne jest dopiero odbicie, które przyszło już po ogłoszeniu bankructwa. Śmieciowe akcje Hertza wzrosły w okresie od 26 maja do 8 czerwca o… 900%. Jednostkowa anomalia – ktoś powie. Znowu pudło.
Akcje kolejnego upadłego anioła na krawędzi bankructwa – firmy (NYSE:Chesapeake Energy) – od 1 do 8 czerwca wzrosły o 440%. Dla porównania obligacje tej samej spółki wygasające w przyszłym roku handlowane są po cztery centy za jednego dolara, co oznacza, że praktycznie nikt nie wierzy w przetrwanie firmy.
Idźmy dalej. JCPenney, które już całkiem formalnie zbankrutowało w maju, odnotowało wzrost ceny akcji w ostatnim tygodniu o 200%. Whiting Petroleum? W tym samym okresie wzrost akcji o 330%. U innych bankrutów sytuacja wygląda identycznie. O co tu chodzi?
Sporo światła rzucają ostatnie dane płynące od brokerów ujawniające, kto dzisiaj wchodzi na rynek i kto kupuje tego typu akcje.
Robinhood, czyli tani broker umożliwiający handlowanie akcjami poprzez aplikację na smartfony, opublikował dane, z których wynika, że na rachunkach jego klientów stan posiadania akcji Hertza w ostatnich tygodniach zwiększył się… o trzysta procent.
Klientami Robinhooda są osoby o średniej wieku 31 lat, które nigdy wcześniej nie miały z giełdą niczego wspólnego i często przez aplikację dokonują swoich pierwszych zakupów akcji. W tym roku liczba osób otwierających konta w Robinhoodzie wzrosła o 30% w porównaniu do 2019 r.
Inni brokerzy skierowani do detalicznego klienta potwierdzają ten trend. Fidelity Investment od marca do maja 2020 otworzył ponad 1.2 miliona nowych rachunków, co oznacza wzrost o 77% względem tego samego okresu w 2019 roku. TD Ameritrade w ciągu trzech miesięcy na początku roku założył 608 000 nowych kont, co daje wzrost o 249%. Z tego tylko w samym marcu uruchomionych i zasilonych zostało 426 000 rachunków.
Kolejne dane wskazują na to, że największy przyrost klientów widoczny jest wśród osób przed 35 rokiem życia. Rosną także statystyki odnośnie liczby zawieranych transakcji. TD Ameritrade w czerwcu obsługiwało 3.5 miliona zleceń dziennie, co stanowi wzrost o 400% względem czerwca 2019 roku.
Dobrze, wiemy już zatem, kto kupuje akcje, ale jak to możliwe, że młodzi zieloni znudzeni kwarantanną "inwestorzy" są w stanie aż tak bardzo ruszyć kursami akcji, żeby w ciągu dni wywindować je o kilkaset procent? Odpowiedzią na to jest niska kapitalizacja.
Po ogłoszeniu bankructwa i tąpnięciu kursów, kapitalizacja Hertza spadła z 3 miliardów do… 79 milionów dolarów. Tak, to nie pomyłka. Wszystkie akcje spółki dostępne w obiegu stały się w ciągu dwóch miesięcy warte ledwie 79 milionów dolarów.
W samym dołku kapitalizacja (NYSE:Chesapeake Energy) wyniosła 85 milionów dolarów (spadek z 1.5 miliarda), JCPenney 36 milionów (spadek z 380 milionów), a Whiting Petroleum 29 milionów (spadek z 730 milionów).
Tak niska wartość akcji w obiegu sprawia, że nawet osoby z bardzo małym kapitałem inwestycyjnym są w stanie powodować dramatycznie wahania kursów akcji. Jeśli dodatkowo weźmiemy pod uwagę, że dzisiaj są to kupujący, którzy nie do końca wiedzą co czynią, to odpowiedź na pytanie tytułowe mamy wyklarowaną dość jednoznacznie.