Ropa naftowa i napięcia na Bliskim Wschodzie: Czy czeka nas globalny kryzys?
Wzrost cen ropy to bezpośrednia reakcja na eskalację działań zbrojnych pomiędzy Izraelem a wspieranymi przez Iran ugrupowaniami, takimi jak Hezbollah. Ostatnie ataki w Libanie i wystrzelenie rakiet w kierunku Izraela wywołały falę niepokoju na rynkach.
Jak zauważa Vivek Dhar, strateg ds. surowców w Commonwealth Bank of Australia, ryzyko dalszych eskalacji konfliktu może utrzymać ceny ropy na podwyższonym poziomie.
Chociaż wielu ekspertów, w tym Cedric Chehab z BMI, sugeruje, że wojna na pełną skalę w regionie jest mało prawdopodobna, to jednak nikt nie wyklucza dalszych napięć. Iran, choć niechętny do bezpośredniej konfrontacji z Izraelem, nie pozostaje bierny. Właśnie te potencjalne działania odwetowe Teheranu mogą podsycać dalsze wzrosty cen ropy.
Dhar przewiduje, że ropa Brent może oscylować w przedziale 75-85 USD za baryłkę we wrześniu, a nawet wyżej, jeśli sytuacja w Strefie Gazy nie znajdzie rozwiązania. Warto zauważyć, że nawet drobne sygnały dalszej eskalacji mogą wpłynąć na wzrost cen, zwłaszcza jeśli dotkną one irańskiej infrastruktury naftowej.
Ryzyko szerszego konfliktu na Bliskim Wschodzie, który mógłby zaangażować Iran, jest realnym zagrożeniem dla globalnych rynków energii. Potencjalne ataki na irańskie dostawy ropy mogą zakłócić 3-4% światowych dostaw, co mogłoby doprowadzić do znacznych skoków cen na rynkach. Choć obecne napięcia mogą wydawać się lokalne, ich konsekwencje mogą być globalne.