Piątek przyniósł poprawę nastrojów na rynkach, w porównaniu do wydarzeń z kończącego się właśnie tygodnia. W ostatnich dniach inwestorzy dostali wystarczającą już dawkę pesymistycznych sygnałów płynących z wielu rynków. Cena ropy naftowej spadła do najniższego poziomu od 12 lat, para walutowa USDJPY w obliczu globalnej awersji do ryzyka spadła poniżej poziomu 111.00, widmo potencjalnych problemów europejskiego sektora bankowego ponownie spędza sen z powiek inwestorom, indeksy na całym świecie były wyprzedawane, a cena kontraktu na złoto poszybowała w górę o 5,6% w okresie pięciu dni – to wszystko wydarzenia zaledwie z tego tygodnia.
Dzisiejsza sesja przynajmniej w pewnym stopniu przynosi poprawę nastrojów inwestorów. Ropa naftowa odbiła się od dna na fali informacji o ewentualnych zmianach w poziomie produkcji, które stają się coraz bardziej prawdopodobne w kontekście państw należących do grupy OPEC. Cena ropy WTI o godzinie 17:00 rosła o ponad 5,4%, a za jedną baryłkę płaciliśmy 28,70 dolarów.
Nad europejskim sektorem bankowym od pewnego już czasu zbierają się czarne chmury. Rekordowe straty finansowe takich gigantów jak Deutsche Bank czy Credit Suisse wyprowadziły kurs akcji do historycznie niskich poziomów, natomiast notowania instrumentów zabezpieczających przed bankructwem tych podmiotów rosły w tempie niewidzianym od kryzysowych czasów w 2011 i 2012 roku. Piątek przyniósł jednak odbicie indeksu Euro Stoxx Banks, który grupuje notowania największych banków strefy euro i jego dzisiejsza stopa zwrotu to blisko 3,5%. Do motorów napędowych wzrostów należały walory Deutsche Banku, który dzisiaj przedstawił informacje o wykupie obligacji o wartości 3 miliardów euro oraz 2 miliardów dolarów amerykańskich. Taka decyzja ma być sygnałem dla inwestorów, że sytuacja finansowa spółki nie jest tak zła jak to niektórzy opisują. Wygląda na to, że rynek w to uwierzył, gdyż akcje Deutsche Banku drożały o około 10%.
Na pozostałych europejskich giełdach nastroje także uległy poprawie. Wśród liderów wzrostów znalazły się dwa indeksy z południa Europy – włoski FTSE MIB oraz grecki ATHEX – które pod koniec sesji rosły odpowiednio o 3,4% oraz 3,06%. Największe europejskie indeksy giełdowe także mogą zaliczyć sesję do udanych – niemiecki DAX urósł o 1,86%, francuski CAC40 o 1,64%, a brytyjski FTSE100 zyskał 2,23%. W otoczeniu dominacji kupujących trochę gorzej poradził sobie nasz rodzimy indeks WIG20, którego dzisiejsza stopa zwrotu na dziesięć minut przed końcem notowań to 0,5%.
Dolar amerykański powrócił w piątek do łask inwestorów i w koszyku walut G10 jedynie dolar kanadyjski – silnie skorelowany z cenami ropy naftowej – potrafił przeciwstawić się sile amerykańskiej waluty. Lepsze od konsensusu ekonomistów wyniku sprzedaży detalicznej ze Stanów Zjednoczonych to czynnik wspierający aprecjację dolara w drugiej połowie dnia. EURUSD traci 0,6% i spada do poziomu 1.1245, natomiast w koszyku G10 najsłabszy pozostaje dolar nowozelandzki, którego strata wobec dolara amerykańskiego to 1,3%.
Spadki na parze EURUSD to nie tylko efekt silnego dolara amerykańskiego, lecz również jest to efekt słabszych danych makroekonomicznych ze strefy euro. O ile dynamika wzrostu PKB w czwartym kwartale ubiegłego roku była zgodna z konsensusem ekonomistów na poziomie 1,5% w ujęciu rocznym, to produkcja przemysłowa wyraźnie rozczarowała. Jej dynamika w grudniu spadła o 1,3% w ujęciu rocznym oraz o 1% w ujęciu miesięcznym – są to wyniki znacznie gorsze od konsensusu ekonomistów, który zakładał wzrost tego wskaźnika.