Piątkowy raport z rynku pracy był pierwszym od dawna, który nie rozczarował właściwie na żadnym polu. Dawno nie obserwowaliśmy jednocześnie tak silnego i trwałego ruchu po publikacjach. Jeszcze jedna rzecz zasługuje na uwagę: rzadko zdarza się by kurs EUR/USD najmocniej w przestrzeni G-10 (czyt. silniej od USD/JPY) reagował na dane z USA.
Dwie ostatnie obserwacje należy wiązać z przebiegiem notowań i pozycjonowaniem. Silna reakcja nie może być przy tym utożsamiana z automatyczną zmianą trendu. Sentyment względem dolara był ostatnio skrajnie negatywny. Pozytywne zaskoczenie raportem z rynku pracy za lipiec to tylko pierwszy krok do odwrócenia deprecjacyjnego trendu – rynek na podstawie jednych danych o 180 stopni nie zmieni swojego skrajnie pesymistycznego nastawienia. Na razie rozpoczął się proces korekty skrajnego pozycjonowania. Im było ono bardziej ekstremalne, tym reakcja silniejsza. Siła dolara mocno uderza w waluty gospodarek wschodzących. Te najbardziej ryzykowne z nich w piątek wykazały natomiast wielką stabilność.
EUR/USD to jedyna z głównych par walutowych, która swoje długoterminowe ekstrema jeszcze w piątkowe południe miała w bezpośrednim zasięgu. AUD/USD, USD/CAD, czy GBP/USD zawracały już wcześniej. Eurodolar był (i nadal zresztą jest) zdecydowanie zbyt wysoko względem wyceny sugerowanej przez relatywny przebieg krzywych rentowności obligacji USA i Niemiec. Kształt świecy tygodniowej przy ekstremalnym wykupieniu to także silny znak ostrzegający przed załamywaniem się tendencji wzrostowej. Podobnie można interpretować fakt, że po wyjściu na nowe maksima, kurs po raz trzeci w ostatnim czasie ostro zawraca. Otwarciem drogi do pogłębienia zniżki byłoby ponowne zejście poniżej 1,1750. Obecnie najwięcej przestrzeni do kontynuacji spadków mają AUD/USD i zwłaszcza GBP/USD. Wzrosty USD/CAD także nie zrealizowały jeszcze swojego potencjału. Warto bacznie obserwować NZD/USD i USD/JPY. W pierwszym przypadku przebicie 0,7390 otworzy drogę do spadku poniżej 0,7230. W drugim: po wyjściu ponad 111,00 powstanie przestrzeń do zwyżki ponad 112,00 i następnie 114,50.
Najbliższe dni na froncie danych makro z Eurolandu będą najspokojniejsze w całe wakacje. W Stanach Zjednoczonych kluczowe będą piątkowe odczyty inflacji – to od ich wartości zależą najbliższe perspektywy dolara. Przed nami także liczne wystąpienia decydentów z Fed. Warto zwrócić uwagę na język opisujący inflację. Jeśli okaże się, że rynek nadinterpretował negatywny opis zjawisk cenowych (tj. przypisał mu większe znaczenie niż FOMC, które być może po prostu stwierdziło bezsprzeczny fakt, że inflacja jest niższa od celu) to będzie to bardzo pozytywne dla amerykańskiej waluty. Spodziewamy się, że Fed we wrześniu ogłosi rozpoczęcie procesu redukcji sumy bilansowej a w grudniu kolejny raz podniesie stopy. W ubiegłym tygodniu rynek wyceniał natomiast jedną podwyżkę o 25 pb, lecz w perspektywie końca przyszłego roku. W tym świetle spodziewamy się odrobienia części strat przez dolara wraz z napływaniem kolejnych informacji z gospodarki (w sierpniu dane zazwyczaj ulegają poprawie). Jednocześnie widzimy rosnące ryzyko korektą na Wall Street. Od listopada średnia Dowa podniosła się o ponad cztery tysiące punktów a historyczne rekordy hossy ustanawiane są wręcz seryjnie.
Pierwszy „tysiąc Trumpa” to kilkanaście wzrostowych dni. Drugi: prawie dwa miesiące. Trzeci: kilka tygodni zwyżek. Ten ostatni, po którym osiągnięto pułap 22 000 punktów, już ponad 100 sesji. Bardzo dobitnie obrazuje to senną atmosferę na Wall Street, którą tworzą rekordowo niska zmienność przy wykupionym rynku i wyśrubowanych wycenach. Informacje ze spółek nie dają jednak przesłanek by sprzedawać akcje. Normą jest, że co kwartał amerykańskie przedsiębiorstwa raportują wyniki finansowe lepsze od oczekiwań. Drugi kwartał pod tym kątem był jednak jeszcze lepszy niż przed rokiem lub dwoma latami. Pozytywne jest przy tym nie tylko kształtowanie się zysku na akcję, ale również tendencje po stronie przychodów ze sprzedaży. Kilka istotnych i diametralnie różnych branż (sektor technologiczny, surowcowy, ochrony zdrowia i finansowy z wyłączeniem banków inwestycyjnych) może stawać w szranki o miano największego wygranego letniego sezonu wyników. Skupiony na dobrych wynikach przedsiębiorstw z Wall Street rynek nie docenia ryzyka dla rynku akcji wynikającego ze zbliżającego się rozpoczęcia procesu kurczenia bilansu Fed.