Od czasu publikacji ostatniej analizy cena ropy jeszcze bardziej poszła w górę: Brent osiągnęła najwyższy poziom od 13 miesięcy, przekraczając 65 USD/b, natomiast cena ropy WTI pokonała barierę 60 USD/b i znalazła się znacznie powyżej poziomów, które mogłyby spowodować reakcję ze strony amerykańskich producentów ropy z łupków. Jednak wszelkie perspektywy zwiększania produkcji odeszły na dalszy tor po bezprecedensowym wirze polarnym w ubiegłym tygodniu, który na kilka dni ograniczył wydobycie o niemal 4 mln baryłek dziennie.
Zjawisko to jeszcze bardziej przyczyniło się do zmniejszenia nadmiarowych zapasów ropy naftowej, a w opublikowanej ostatnio notatce Morgan Stanley (NYSE:MS) przewiduje, że ropę czeka kwartał charakteryzujący się być może najniższym poziomem podaży od 2000 r. Tymczasem Goldman Sachs (NYSE:GS), jeden z pierwszych banków, które wspomniały o możliwości nowego supercyklu na rynkach towarowych, podwyższył sześciomiesięczną prognozę dla ropy Brent o 10 USD do poziomu 75 USD/b. Wynikło to z założenia, że nastąpi mocne ożywienie światowej konsumpcji paliw po pandemii w połączeniu z problemami producentów spoza OPEC w zakresie zwiększania liczby baryłek w sytuacji, gdy OPEC+ utrzyma reżim wydobycia w celu wsparcia cen.
W efekcie zimniejszej niż zwykle zimy na półkuli północnej, jednostronnego ograniczenia wydobycia przez Arabię Saudyjską o 1 mln baryłek dziennie w lutym i w marcu oraz cięć produkcji w Stanach Zjednoczonych w ubiegłym tygodniu, proces przywracania równowagi na rynku przyspieszył. Zyskali na tym inwestorzy spekulacyjni, którzy w ostatnich miesiącach konsekwentnie zwiększali pozycje zwyżkowe w ropie. W tygodniu kończącym się 16 lutego łączna długa pozycja netto w kontraktach terminowych na ropę WTI i Brent wyniosła 737 000 lotów lub 737 mln baryłek, co stanowi największą pozycję zakładającą wzrost cen od października 2018 r., jednak nadal jest ona o mniej więcej 350 000 lotów poniżej rekordu z marca 2018 r.
Inny wskaźnik – relacja łącznych długich i krótkich pozycji w ropie Brent i WTI – wykazał ostatnio siedem długich pozycji do jednej krótkiej. W 2018 r. wskaźnik ten odnotował najwyższą wartość (15 do 1), zanim istotna korekta cen nie sprowadziła go do 6 do 1. W ujęciu ogólnym sygnalizuje on, że transakcje kupna na rynku jeszcze się nie zakończyły, o ile nie nastąpi zmiana technicznej i/lub fundamentalnej prognozy krótkoterminowej.
W tym kontekście rynek będzie uważnie śledził posiedzenie OPEC+ 4 marca, na którym grupa ma omawiać możliwość zwiększenia dostaw ropy od kwietnia. Jeszcze w grudniu grupa zadecydowała o przywróceniu poziomu 500 000 baryłek dziennie w ramach wstrzymanego w styczniu procesu stopniowego wprowadzania pozostałych 7 mln baryłek dziennie na rynek.
Obecny optymizm na rynku to wyraźny sygnał dla grupy, że wzrost produkcji raczej nie wpłynie negatywnie na nastroje inwestorów. Mimo iż może to doprowadzić do od dawna potrzebnej konsolidacji czy nawet lekkiej korekty, optymizm pozostaje mocny. Świadczy o tym m.in. przekonanie, wzmocnione przez cięcia produkcji w ubiegłym tygodniu, że amerykańscy producenci nadal koncentrują się na zwracaniu pieniędzy akcjonariuszom zamiast na kolejnym kosztownym przedsięwzięciu wydobywczym.
Rynek będzie bacznie obserwować, czy grupie uda się pogodzić przeciwne poglądy, biorąc pod uwagę nacisk Rosji na udział w rynku i dążenie Arabii Saudyjskiej do jeszcze większego wywindowania cen, aby zrównoważyć swój budżet. Po tym, jak Saudowie zafundowali rynkowi i całej grupie prezent w postaci skoku cen o niemal 30% od początku stycznia, można zakładać, że to oni właśnie będą rozdawać karty i wytyczać przyszły kierunek dla grupy, co raczej nie wpłynie negatywnie na rynek w istotnym stopniu.