Ostrożny optymizm rynkowy jest poddawany próbie wraz z przypomnieniem, że niezależnie do tego, co rynki zdążyły już zdyskontować, globalna recesja najpierw musi pokazać swoje paskudne oblicze. Inwestorzy mogą być pełni nadziei w związku z planami poluzowania zakazów poruszania się, ale w międzyczasie rynki pozostają narażone na wpływ pogorszenia danych makro.
W środę nie widać kontynuacji rajdu indeksów giełdowych, który wczoraj był podsycany m.in. oczekiwaniami na szybki restart gospodarki USA. Czegokolwiek życzyłby sobie prezydent USA, tak pewni nie są eksperci medyczni, którzy za ambitny plan uznają częściowe zwolnienie z lockdown’ów od 1 maja rejonów kraju z niskim ryzykiem koronawirusa. Optymizm z ostatnich dni sugeruje, że rynek nastawia się na V-kształtne odbicie, ale wpierw trzeba będzie przebrnąć przez efekty lewego ramienia litery V. MFW już ukuł pojęcie recesji „Wielkiego Zamknięcia” („Great Lockdown” recession) i już straszy największym ubytkiem globalnego PKB od niemal stulecia. Bez ogłoszenia zwycięstwa nad wirusem (co wydaje się obecnie niemożliwe) otwartymi pytaniami pozostają, w jakim tempie będzie odbywać się uzdrowienie gospodarki, na ile uda się osiągnąć stan sprzed załamania i z jakimi trwałymi szkodami będziemy się borykać? Pytania oznaczają wątpliwości, a te są pokarmem dla awersji do ryzyka. Tak samo, jak odbicie gospodarcze nie będzie w prostej linii i równomierne dla wszystkich, tak samo rajd aktywów ryzykownych nie jest dany w nieprzerwanej formie. A po ostatnich wzrostach ryzyko ostudzenia optymizmu i korekty jest wyższe. AUD i NZD już pokazują, jak szybko może zniknąć sympatia inwestorów. Przy rozczarowaniu porozumieniem OPEC+ i ulotnieniem się entuzjazmu z rynku ropy naftowej rośnie presja na CAD, NOK i RUB. Wraca siła USD i JPY. Dla złotego oznacza to tyle, że za wcześnie na liczenie na spadek EUR/PLN pod 4,50.
Dziś dane mogą być ważnym drogowskazem dla nastrojów. Może jeszcze nie odczyty inflacji ze Szwecji i Polski (w tym drugim przypadku oczekujemy osłabienia CPI do 4,5 proc. r/r z 4,7 proc.), ale już większym zainteresowaniem będą się cieszyć odczyty z USA. Sprzedaż detaliczna w marcu ma tąpnąć o 8 proc. m/m i przed głębszym załamaniem uchronił chyba tylko szał polowania na papier toaletowy. Sprzedaż bazowa (konsesnus -2 proc.) może być tym razem mylącym wskaźnikiem, gdyż nie obejmuje konsumpcji usług. Duża niepewność dotyczy produkcji przemysłowej (prog. -4,1 proc. m/m) z uwagi, że przez większą część marca większość obszaru USA nie była poddana lockdown’owi. Dostaniemy jeszcze indeks koniunktury NY Empire State, który musi wypaść źle, pytanie tylko, jak bardzo (prog. -35).
W Kanadzie po banku centralnym nie oczekuje się zmian w polityce monetarnej po tym, jak w marcu główna stopa procentowa została sprowadzona z 1,75 proc. do 0,25 proc., a dodatkowo BoC wprowadził dodatkowe narzędzia, w tym skup aktywów. W opinii banku stop procentowa osiągnęła efektywny dolny próg i choć ujemne stopy są możliwe, jest to niewygodne narzędzie, którego banki centralne starają się unikać (a przynajmniej pozostawić jako rozwiązanie ostateczne). Przy stabilizacji sytuacji na rynku finansowych wydaje się niepotrzebne rozszerzanie programu skupu aktywów, choć BoC może zaznaczyć, że pozostaje w gotowości. Jakkolwiek decyzja BoC nie wydaje się czynnikiem ryzyka dla CAD, tak schłodzenie nastrojów rynkowych i odwrót słabości ropy są wystarczającym argumentem, by zobaczyć korektę ostatniego umocnienia kanadyjskiej waluty.