Obserwując tegoroczną wiosnę przez pryzmat sezonowej strategii lub jak kto woli giełdowego rytuału: "sell in May and go away", można odnieść wrażenie, że co niektóre rynki towarowo-surowcowe mogły przerobić efekt maja w „wersji” nieco wcześniejszej, tzn. marcowo-kwietniowej. W gronie tym znajdowałaby się na pewno ropa naftowa. W kwietniu baryłka Brent straciła –7,4%, a jej amerykański odpowiednik WTI –4,2%. Niemniej w kontekście tego co napisano na tych stronach przed dwoma tygodniami, paliwa płynne po obu stronach Atlantyku powracają do swych wysokich notowań, w których tkwią od początku tzw. „arabskiej wiosny”. Notabene za sprawą kolejnych napięć Izrael – Syria, Bliski Wschód znów zdaje się kłaść podwaliny pod wzrost geopolitycznego nawisu. W zeszłym tygodniu kurs ropy wydobywanej na Morzu Północnym wzrósł o +1,1%, tj. do 104,14 USD/bbl, a lekka, słodka ropa amerykańska, skończyła piątkowy handel na poziomie 95,48 USD/bb oraz progresją z notowań w tym czasie w wysokości +2,7%. Poprzednim razem zwracano uwagę, że sektor paliwowy w USA coraz intensywniej myśli już o zbliżającym się sezonie wakacyjnym. Teraz pewnie jeszcze bardziej, bo kwietniowa stopa bezrobocia lekko drgnęła w dół do 7,5%. Wypada także pamiętać, że na koniec tego miesiąca przewidziana jest 163 sesja OPEC. Podczas poprzedniej - w grudniu 2012 r. - podkreślono niepewność tegorocznego popytu, przy jednoczesnym wzroście podaży z krajów spoza kartelu. Tym samym OPEC zdecydował utrzymać dotychczasowy poziom produkcji na poziomie 30 mln baryłek dziennie. Czy ów status quo zostanie przedłużony po 31 maja do końca tego roku? Jeśli miałyby już nastąpić jakieś zmiany to zapewne nie w zakresie zwiększania wydobycia.
Spokojny początek maja i cały ubiegły tydzień miało za sobą złoto. Tym razem w obrocie elektronicznym kruszec zyskał +0,5%, dochodząc w spocie do 1470,16 USD/oz, a w notowaniach fixingowych stracił zaledwie –0,1%, zatrzymując się na 1469,25 USD/oz. Głównym stabilizatorem kursu są w tych dniach sygnały z Hongkongu, mówiące o utrzymującym się silnym popycie fizycznym w Azji, zgłaszanym na kruszcowe monety oraz na sztabki i złom ze strony tamtejszych jubilerów. W ogóle branża jubilerska pracuje już na zwiększonych obrotach, bo ramadan zaczyna się w tym roku wcześniej (od 9 lipca do 7 sierpnia) i trzeba mieć nowe ekspozycje towarowego dla wymagającej, ale przede wszystkim bardzo hojnej klienteli. W kwietniu złoto straciło w zależności od miejsca odczytu od –7,4% (sieć) do –8,1% (fixing), jeśli tyle odrobi w maju, to nie powinno być to zaskoczeniem. Nie najgorzej poczynało sobie w trakcie minionego tygodnia srebro. W transakcjach sieciowych kurs wzrósł do 24,08 USD/oz, tj. o +0,5%, natomiast na fixingu o +0,9% z piątkowym ustaleniem ceny przy 24,25 USD/oz. Ta progresja jest tym bardziej warta zastanowienia, że poza miedzią (+0,9%) spadły w tym czasie kursy wszystkich metali przemysłowych, tj.: aluminium (–3,2%), cyny (–3,8%), cynku (–3,4%), niklu (–2,4%)i ołowiu (–3,2%). Za bezpośrednią przyczynę tych przecen uważa się 1-majowy odczyt chińskiego wskaźnika PMI Manufactruring, który dla poprzedniego miesiąca wyniósł 50,60 punktów wobec 50,90 pkt. za marzec. To spowodowało, że miedź w pewnym momencie czwartkowego handlu znalazła się już na poziomie 6884 dolary za tonę, by jednak ostatecznie zakończyć miniony tydzień w wysokości 7122 USD/t (spot) i 7152 USD/t (fures za 3 miesiące). Jest to mimo wszystko istotne, ponieważ kolejne odczyty rzeczonego barometru industrialnej koniunktury, zarówno dla Niemiec (za kwiecień 48,10 pkt. wobec 49,00 pkt w marcu), jak i dla całej strefy euro (kwiecień 46,70 pkt. wobec 46,80 pkt. w marcu) potwierdziły kurczenie się aktywności w przemyśle.
Nad rynkiem miedzi (w kwietniu –6,1%) wisi słaba koniunktura w światowym przemyśle oraz efekt tegorocznej nadpodaży szacowanej na ok. 400 tys. ton, i można by rzec, że z faktami się nie dyskutuje. Z drugiej jednak strony, dość interesujące rzeczy zaczynają się dziać w magazynach London Metal Exchange oraz podobno także, jak podają analitycy Commerzbanku - Shanghai Futures Exchange. Jeśli ruch wywozowy na rampach będzie kontynuowany, to możemy być wkrótce świadkami nawet interesującej wolty kursowej. Niżej podpisany nie byłby zaskoczony, gdyby wkrótce okazało się, że jest to przejaw inicjatywy Japończyków, o których historycznym zamiłowaniu do „czerwonego metalu” było w komentarzu z 15 kwietnia br.
Do nie mniej interesujących wydarzeń dochodzi na kilku parkietach rolno – spożywczych. Po wielkanocnym „nokaucie” najwyraźniej pozbierał się już przynajmniej częściowo rynek zbożowy. Dotyczy to w szczególności pszenicy, jej zeszłotygodniowe notowania wzrosły o +5,0% (zwykła) i +4,4% (Kansas), a w całym kwietniu odpowiednio o: +6,1% i +9,8%. Podstawowym imperatywem, który uwidocznił się w ostatnich dniach były artykułowane swego czasu efekty zbyt długiej zimy, opóźniające zasiewy. Stąd też pojawiły się informacje, że tegoroczne zbiory w Kanadzie (ok. 5% globalnej podaży pszenicy) nie będą należały do zbyt udanych. Skądinąd konweniuje to z uaktualnionymi pod koniec kwietnia prognozami Międzynarodowej Rady Zboża. Światowe plony pszenicy mają w tym roku wynieść 680 mln ton (tj. o 3 mln ton mniej niż szacowano w poprzednim raporcie), ale ciągle o ok. 4,0% więcej niż przed rokiem.
O +2,7% wzrosły zeszłotygodniowe ceny kukurydzy, przecenionej w kwietniu o –6,6%. Notowania jej ziaren znajdują się pod presją ptasiej grypy, ograniczającej popyt na pasze dla drobiu, a także ze względu na ostatnie wahania paliw, które wyznaczają opłacalność produkcji etanolu. Nieco inaczej sytuacja ma się na rynku soi (w tygodniu ziarno –3,0%, a śruta +0,4%, w kwietniu odpowiednio: –0,5% i +2,4%). Rynek pozostaje zdezorientowany sytuacją w Ameryce Południowej, tzn. w Brazylii (ok. 28% zbiorów świata) i Argentynie (ok. 20% plonów globu). Nie wiadomo, na ile do końca drożna będzie logistyka brazylijskich portów, z którą w kwietniu było trochę problemów. Poza tym, niekorzystne relacje kursowe argentyńskiego peso, wstrzymują podaż ze strony sporej części tamtejszych farmerów, mimo, że ok. 1/3 zbiorów jest już za nimi.
Znów dobry tydzień miały notowania szorstkiego ryżu wzrastając o +3,7%, poniekąd „odrobiły” ubiegłomiesięczną, ujemną stopę zwrotu wynoszącą –3,2%. Ale ryż kosztując w piątkowy wieczór 15,35 c/cwt, przy takim kursie tani już nie jest.
Jednym z najbardziej smętnych parkietów towarowych jest w ostatnim czasie rynek mięsa czerwonego. W poprzednim tygodniu ani w przypadku chudej wieprzowiny (–0,1%), ani wołowiny (– 2,5% buhaje i –0,5%) nie było widać podwyższonego zainteresowania. To znaczy takiego, jakie można by oczekiwać w momencie wybuchu epidemii ptasiej grupy. W kwietniu wzrosły jedynie ceny buhajów (+2,6%), zaś kursy kontraktów na krowi żywiec (–5,3%) i wieprzowinę (–1,5%) pozostały w tym okresie pod kreską. Przed tygodniem kilkuprocentowy do końca roku wzrost cen wołowiny w na terenie Wspólnoty, prognozowała Komisja Europejska.
Znakomitą passę kontynuuje kakao, w zeszłym tygodniu +1,9%, a w całym kwietniu aż +8,9%. Notowaniom tego smakowitego surowca towarzyszą ostrzeżenia, wysuwane m.in. przez analityków australijskiego banku Macquarie oraz ich kolegów z Commerzbanku. Wychodzą oni bowiem z założenia, że tak znaczna progresja cen nie odpowiada dynamice popytu i przerobu, których tempo wzrostu w tym i przyszłym roku szacowane jest na ok. 2% – 3%. Z punktu widzenia tzw. fundamentów mają sporo racji, ale zastanawia to, że ponoć 40% – 50% produkcji pochodzącej z Ghany i Wybrzeża Kości Słoniowej w sezonie 2013/2014 została już zakontraktowanych. W tym miejscu osoba Anthony’ego Warda narzuca się niejako sama przez się, a ściślej ostatnia spektakularna akcja tego speca nad spece od kakao, zwanego także „Czekoladowym Palcem”. Latem 2010 r. skupił on lwią część ziarna przeznaczonego na Europę, by w ten sposób przyczynić się do największej od 33 lat przejściowej zwyżki cen tego surowca i zarobić na tym krocie.
Obiecująco wchodzi w maj kawa. W poprzednim tygodniu ceny Arabiki wzrosły o +4,8%, a Robusty o +4,3%. W kwietniu spadek notowań obu tych odmian był już dość stonowany, straciły one odpowiednio: –0,7% i –1,0%. Kawa jest relatywnie tania i spekulacyjnie wzbudza uzasadnione coraz większe zainteresowanie.
Zastanawia też sytuacja na rynku cukru. Niby wszyscy wiedzą, że to ma być trzeci z rzędu sezon nadpodaży, ale ceny słodzika w kwietniu w sumie nie wyglądały najgorzej. Tak biały jaki i trzcinowy wyszły nad kreskę (+0,2%), zaś w minionym tygodniu było to stosownie: –0,7% i +1,7%. Po tym jednak jak podano informację, że również w Chinach będą dobre zbiory (ok. 9% produkcji świata), to jeszcze trudniej znaleźć dla cukru pro-wzrostowe argumenty.
Tych z kolei niby nie brakuje (aura) w przypadku koncentratu soku pomarańczowego, którego kurs przez pierwsze cztery miesiące tego roku zyskał +19,8%, w tym +1,9% w minionym tygodniu. Obserwowany trend wzrostowy na cytrusach jest wręcz podręcznikowy, z tym jednak, że cena na poziomie ok. 145 USc/lb także w historycznej, tj. kilkudekadowej perspektywie jest wysoka.
Spory tygodniowy spadek (tj. –4,6%) ma za sobą bawełna. Sam kwiecień też był mniej udany (–0,7%) wobec +17,3% w pierwszym kwartale tego roku. Międzynarodowy Komitet ds. Bawełny wydał na przełomie kwietnia i maja uaktualnione prognozy – wyższych zbiorów w sezonie 2013/2014, dochodzące do rekordowo wysokich poziomów 18,25 mln ton. Interesujące, że jednocześnie zakłada się przy tym progresję cen, wynoszącą dla tego okresu docelowo 122 centów za funt, przy 86,28 USc/lb w piątek wieczór.
Wojciech Szymon Kowalski
EFIX Dom Maklerski SA