Kurs S&P 500 bierze kolejny rozpęd?
Amerykańska giełda ma za sobą szorstki grudzień i trudny początek roku. Wszystko za sprawą zmiany oczekiwań wobec tegorocznych obniżek stóp procentowych w USA.
Jeszcze w grudniu amerykańska Rezerwa Federalna (Fed) prognozowała aż 4 obniżki po 25 punktów bazowych każda, a rynek wyprzedzał ją swoim optymizmem. Wszystko zmieniło się za sprawą grudniowej projekcji makroekonomicznej, w którym urzędnicy wskazali na zaledwie 2 obniżki, choć i te wydawały się wątpliwe.
Czarę goryczy przelał piątkowy raport z amerykańskiego rynku pracy NFP, który wypadł zaskakująco dobrze i przełowił oczekiwania, wskazując na jedynie jedną obniżkę stóp procentowych o 25 pb. w II połowie roku.
Gdyby tego było mało, strach inwestorów wzbudza także nadchodząca wielkimi krokami prezydentura Donalda Trumpa, który zapowiedział wojnę celną niemal z całym światem.
Tym samym kurs S&P 500 spadł od grudnia o ponad 5%, jednak wczorajsze odbicie powyżej bariery 5800 punktów sugeruje, że najgorszy rynkowy scenariusz został już wyceniony, a indeks może szykować się do nowego rajdu.
Takiego zdania jest polski analityk z firmy Tickmill Marcin Kiepas, który zakłada, że ostatnie spadki mogą posłużyć kupującym jako rozpęd przed ustanowieniem nowego historycznego szczytu.
Nie bez znaczenia jest także miejsce, w którym kupujący próbują odzyskać inicjatywę. Chodzi przede wszystkim o dolne ograniczenie kanału wzrostowego, które w sierpniu 2024 r. umożliwiło spektakularny rajd wzrostowy.
Ponadto Wall Street wejdzie niedługo w sezon wynikowy za IV kw. 2024 r., co może przyśpieszyć dalszy wzrost indeksu.