Silne korekty cen metali przemysłowych i surowców energetycznych odgrywają istotną rolę w widocznym już na pierwszy rzut oka pogorszeniu się sentymentu, także na rynkach akcji. Widzimy pole do głębszego cofnięcia się rozgrzanych w poprzednich miesiącach do czerwoności rynków ryzykownych aktywów.Ostatnie fazy wzrostów cen miedzi i ropy były oderwane od fundamentów. W przypadku metali przemysłowych skrajny optymizm rynków nie wytrzymuje konfrontacji z obawą, ze po zjeździe Komunistycznej Partii Chin przyjdzie czas na kontrolowane schłodzenie rozgrzanego rynku nieruchomości i zacieśnienie warunków monetarnych. W przypadku ropy entuzjazm dotyczący zbliżającego się posiedzenia OPEC przyćmił rosnącą aktywność wydobywczą w USA i zbyt optymistyczną wizję siły popytu na surowiec w 2018 roku. Warto mieć na uwadze, że w ostatnim tygodniu zaangażowanie inwestorów na rynku surowców było najwyższe w historii. Tymczasem wartości oddającego popyt na niskoprzetworzone towary wskaźnika z rodziny CRB dość wyraźnie zawróciły i bliżej im do tegorocznych dołków niż maksimów. Zresztą można zauważyć, że indeks ten wielokrotnie wyprzedzał zachowanie szerszych miar koniunktury na rynkach surowcowych. W tym świetle należy naszym zdaniem oczekiwać kontynuacji słabości miedzi i ropy naftowej, tym bardziej, że pozytywny dla cen wynik posiedzenia OPEC jest już dawno zdyskontowany.
Ma to spore reperkusje dla rynku walutowego. W obecnym położeniu istnieje znaczne pole do kontynuacji zniżek przez AUD/USD oraz NZD/USD. Uważamy, że jesteśmy w fazie przesilenia na rynku złotego i EUR/PLN będzie dryfował na nieco wyższe pułapy. Waluty defensywne z euro i jenem na czele powinny krótkim terminie radzić sobie dobrze, zwłaszcza, że wzbiera niepewność dotycząca losów reformy systemu podatkowego.Dziś w centrum uwagi będą dane o inflacji z USA. W sześciu na siedem ostatnich przypadkach inflacja bazowa rozczarowała (co było przecież kluczem do słabości dolara w tym roku). Dane za październik mają jednak szanse by pozytywnie zaskoczyć za sprawą m.in. mniejszej podaży używanych aut, czy stopniowego „przegryzania się” wyższych cen importowanych dóbr. Po poprzednich huraganach trajektoria cen również podnosiła się z minimum miesięcznym opóźnieniem. Wyższe ceny bazowe w USA zderzone z rozczarowaniami inflacją w innych gospodarkach byłyby oczywiście pozytywne dla dolara, lecz przy przesądzonej podwyżce w grudniu ważniejsze są losy reformy systemu podatkowego. Główny wskaźnik inflacji konsumenckiej powinien natomiast wyhamować z 2,2 do 2,0 proc. rok do roku za sprawą normalizacji cen paliw po wrześniowym wystrzale spowodowanym przez huragany. Bazowy wskaźnik (również dziś publikowanej) sprzedaży detalicznej powinien przybrać solidną dynamikę – przy dobrych nastrojach gospodarstw domowych i rozpędzonym rynku pracy nie ma podstaw by obawiać się o siłę konsumpcji w USA. Na froncie danych warto też zwrócić uwagę na informacje z brytyjskiego rynku pracy. Pomimo dość słabej inflacji (dane wczorajsze) funt odrabia straty na fali słabości dolara – GBP/USD powraca w kierunku 1,32. Biorąc pod uwagę słabnącą pozycję premier May oraz oczekiwane przez nas schłodzenie koniunktury odsuwające lutową podwyżkę stóp przez Bank Anglii nie widzimy podstaw by obecne poziomy zostały w kolejnych tygodniach utrzymane.