Długo wyczekiwane porozumienie wreszcie ujrzało światło dzienne – Unia decyduje się na zaprzestanie importu rosyjskiej ropy. Jak to zwykle bywa w tak szerokim gronie, porozumienie nie jest do końca pełne, ale i tak widzimy presję na wzrost ceny surowca. A to oznacza problemy dla europejskiej gospodarki.
Czy unijne porozumienie to faktycznie embargo na ropę? Embargo przewiduje całkowity zakaz, tymczasem unijne porozumienie to zakaz, ale nie całkowity i nie od razu a z końcem roku. Unia chwali się ograniczeniem importu z Rosji o 90%, ale ten nastąpi dopiero na koniec roku, gdy Niemcy i Polska mają zaprzestać korzystania z ropociągu. Na ten moment postanowiono o zakazie importu drogą morską, zaś Węgry (a efektywnie także Czechy i Słowacja) w ogóle zostały wyłączone z porozumienia. Tym niemniej są to nadal spore wartości mając na uwadze dość zbilansowany rynek ropy i możliwy wzrost importu z Chin wobec ponownego otwarcia Szanghaju. Presję wzrostową na cenach Brent i WTI widzimy od kilku dni. Sama decyzja nie przyniosła skokowego wzrostu, ale cena Brent wzrosła do niemal 120 dolarów i jest najwyższa od 9 marca.
O ile zatem embargo jest niepełne, dla europejskiej gospodarki i tak oznacza to problem.
Nienotowane od dekad poziomy inflacji przy nadal dość solidnej kondycji konsumenta sprawiają, że EBC niechętnie ale coraz bardziej konsekwentnie mówi o podwyżkach stóp (pierwsza ma mieć miejsce w lipcu). Naturalnie podwyżki takie w obliczu szoku podażowego (mowa nie tylko o energii, ale też globalnych zakłóceniach produkcyjnych) rodzą ryzyko spowolnienia. W tym kontekście rosnące ceny ropy są podwójnie niekorzystne. Kurs EURUSD rósł w ostatnim czasie, ale wydaje się, że korekta wzrostowa może powoli dobiegać tam końca. O ile wzrosty cen ropy zwiększają presję na podwyżki, negatywne skutki będą bardziej odczuwalne dla Europy niż USA. To może też oznaczać wyznaczenie lokalnego minimum na parze USDPLN.
Dziś poznamy wstępne dane o majowej inflacji w Polsce (10:00). Konsensus rynkowy widzi ją na poziomie 13,8%. Globalnie koncentracja rynków będzie na powrocie Wall Street z długiego weekendu i możliwości utrzymania silnego odbicia, które obserwowaliśmy w drugiej połowie ubiegłego tygodnia. O 8:15 euro kosztuje 4,5846 złotego, dolar 4,2681 złotego, frank 4,4480 złotego, zaś funt 5,3904 złotego.