Poranek ostatniego pełnego tygodnia maja jest dla rynków finansowych bardzo pozytywny. Niemal wszędzie obserwujemy próbę negowania obaw związanych ze spowolnieniem gospodarczym czy recesją. Silny w ostatnich amerykański dolar oddaje część swoich wzrostów, waluty krajów wschodzących, w tym również zaliczając polskiego złotego umacniają się, a kontrakty na indeksy giełdowe zaliczają kolejną próbę odbicia. Jest jednak rynek, który teoretycznie dominuje wzrostami mierząc zmianę od początku roku. Jest to rosyjski rubel. Jakim cudem waluta kraju, który niemal upadł pod ciężarem sankcji jest taka mocna? To efekt sztucznej wyceny.
Patrząc na notowanie rubla w stosunku do dolara tuż przed wybuchem wojny wywołanej przez Rosję w Ukrainie, możemy zauważyć, że za jednego dolara trzeba było płacić ok. 75-80 rubli. Następnie w obliczu wojny, potężnych sankcji gospodarczych kurs rubla załamał się i jeden dolar kosztował już dwukrotnie więcej. Wtedy jednak doszło do działań ze strony rosyjskich władz oraz banku centralnego. Stopa procentowa została podniesiona do 20%, ale to jednak nie wywołało długotrwałego ruchu. Doszło praktycznie do zablokowania jakiegokolwiek przepływu środków z i do kraju. Konta zagranicznych inwestorów zostały zamrożone i nie było możliwości wycofania swoich środków. Międzynarodowy handel na rublu praktycznie zamarł i jedynej wymiany jaką dokonywano to była wymiana krajowa, po kursie który notował bank centralny. To jednak nie wszystko. Rosja nakazała płacić sobie za gaz w rublach. Oczywiście część krajów nie zgodziła się na taki ruch, ale w tym momencie ocenia się, że nawet połowa kontrahentów kupująca wcześniej rosyjski gaz, zdecydowała się na żądania ze strony Rosji. Teraz kraje, które kupują rosyjski gaz, przesyłają euro lub dolary na specjalne konto do Gazprombanku, a następnie dochodzi do przewalutowania na ruble na drugie konto. To właśnie w tym miejscu kreowany jest sztuczny, dosyć potężny rynek na których dochodzi do faktycznej wymiany. Co więcej, Rosja wciąż zarabia miliardy, dlatego waluta też ma jakieś podstawy do utrzymania pełnej bazy. Zastosowanie takich środków do jakich sięgnęły rosyjskie władze ma sens, kiedy międzynarodowe trudności są krótkotrwałe. Jednak obecnie oczekujemy tego, że sankcje będą trwały latami i będzie chodziło do dalszego odsuwania Rosji od międzynarodowego grona. W takim wypadku można oczekiwać, że kiedyś dojdzie do rewizji rzeczywistości, choć nikt nie potrafi stwierdzić czy będzie to jednak szybciej, czy raczej później.
Na ten moment rubel umacnia się do dolara o niemal 20% w tym roku, mimo że w pewnym momencie tracił ponad 50%. Kurs zbliża się do poziomu 60 rubli za dolara, co oznacza okolice notowań z 2020 roku. Z perspektywy długoterminowej rubel jest oczywiście bardzo słaby, gdyż przed załamaniem cen ropy z 2014 roku za dolara trzeba było płacić jedynie 35 rubli. Obecnie wydaje się, że załamanie obecnego, nawet sztucznego stanu rzeczy może nastąpić jedynie w przypadku znacznego osłabienia cen surowców. Dopóki jednak OPEC nie zwiększy znacznie produkcji ropy, a Europa nie znajdzie nowych dostawców, będzie to mało prawdopodobny scenariusz.
Przed rozpoczęciem sesji w Europie obserwujemy naprawdę mocnego złotego. USDPLN notowany jest w okolicach 4,36, choć jeszcze niedawno było to powyżej 4,50. Za euro płacimy 4,6226 zł i tu jest zdecydowanie bardziej stabilnie w ostatnich 2 miesiącach. Za franka płacimy 4,4843 zł, pomimo gotowości SNB do zmian w polityce monetarnej, natomiast za funta płacimy 5,4765 zł wobec możliwości zapaści gospodarczej w Wielkiej Brytanii.