W ubiegłym tygodniu nie było pojedynczej wiadomości, która miałaby silnie jednorazowo wpłynąć na poziom wycen złotego. Pewnym rozczarowaniem była niższa wartość wskaźnika Ifo w Niemczech, ale polski rynek walutowy przyjął to relatywnie dzielnie. O ile pojedynczych wiadomości i znaczącej sile zabrakło, to już pewne obawy mogą budzić pierwsze decyzje prezydenta Trumpa. Dekrety uderzające w handel międzynarodowy rykoszetem mogą uderzyć w dłuższym terminie w waluty krajów wschodzących. Ograniczenia procesu globalizacji może działać niekorzystanie na wyceny aktywów bardziej ryzykownych. Rosnąca niepewność co do kolejnych decyzji nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych będzie przynajmniej w najbliższym czasie ciążyć na wycenach. Szczególnie w kontekście potencjału wpływu Rosji na wschodnią część Europy i Skandynawię. Trzeba też pamiętać, że zahamowanie skali wymiany handlowej uderzać będzie w możliwości eksportowe Niemiec, a tym samym w skalę popytu, jaki Niemcy zgłaszają w Polsce.
W rozpoczętym właśnie tygodniu ciekawie zapowiada się jutrzejsza publikacja wstępnego szacunku dynamiki polskiego PKB w 2016 roku. Tu istotne jest zarówno, co pokażą dane, jak i to, jak rynek będzie na nie reagował. Wiadomo bowiem, że gospodarka ma za sobą trudny okres, ale najnowsze dane sugerują, że trudności są już za nami. Przekonamy się zatem, czy zwycięży ewentualna reakcja na słabszy odczyt za IV kw. (wyliczony na bazie znanych wartości pozostałych trzech kwartałów i całości roku), czy też na lepszą już perspektywę w tym roku.
Wpływ na notowania złotego może mieć również zaplanowany na środę komunikat po posiedzeniu FOMC. Amerykańska władza monetarna wprawdzie nie zmieni parametrów polityki pieniężnej już na tym posiedzeniu, ale na rynku pojawiają się spekulacje, że do kolejnej podwyżki stóp procentowych już w marcu. Obecnie rynek jako całość szacuje, że taka decyzja ma prawdopodobieństwo ok. 25 proc. Pierwszym realnym terminem wciąż pozostaje posiedzenie czerwcowe. W środę będzie się również mówić o wskaźnikach PMI dla przemysłu, a szczególnie interesować nas będzie odczyt dla przemysłu polskiego. W czwartek uwagę skupi posiedzenie Komitety Polityki Monetarnej Banku Anglii oraz amerykańskie dane o wydajności pracy. Za to w piątek będzie się mówiło o rynku pracy w USA oraz usługowe wskaźniki PMI (tym razem już bez odpowiednika polskiego).
W ostatnich dniach PLN zanotował lekką poprawę wyceny. Nastąpiło umocnienie względem CHF, EUR i USD (w tym ostatnim przypadku najmocniejsze). PLN osłabił się wobec GBP, ale piątek przyniósł wyraźne zmniejszenie skali tego osłabienia.
Indeks PLN powoli zyskuje na wartości. Przed indeksem poziom oporu na 71,3 pkt. Przełamanie tej bariery byłoby sygnałem, który potencjalnie może przyspieszyć zwyżkę. Czynniki ryzyka są wymienione wyżej, ale na razie nie szkodzą one polskiej walucie. Trzymając się zaleceń AT, obserwujemy zachowanie indeksu względem oporu.
Na rynku USD/PLN bilans ostatnich tygodni przynosi umocnienie złotego, ale wahania kreślone w ramach tego ruchu prowadzą do utworzenia formacji klina zniżkującego, który ma w tym miejscu pro-wzrostową wymowę. Może to sygnalizować, że popyt ma dość dobrze przygotowany grunt do powalczenia o zainicjowanie wzrostowego odbicia. Jeśli pojawiłoby się zdecydowane wybicie z formacji górą (nota bene niemal całkowicie już wypełnionej), wówczas w ramach ruchu powrotnego dolar miałby prawo skierować się w stronę podażowej strefy 4,13-4,15, gdzie pojawiłaby się ponownie okazja do dołączenia do obozu sprzedających amerykańską walutę.
Na wykresie dziennym w szerszym horyzoncie rynek pozostaje w fazie zarysowywania prawego ramienia rocznej formacji głowy z ramionami. Linia szyi znajduje się w rejonie 4,28 i jeśli rynek znalazłby się w tym miejscu “jednym pociągnięciem”, wówczas kombinacja obecności istotnego wsparcia w połączeniu z krótkoterminowym wyprzedaniem technicznym skutkowałoby dostarczeniem potencjalnej okazji do kupna euro. Filtrem dla tego scenariusza byłaby oczywiście konieczność pojawienia się reakcji popytu w tym miejscu.
Sytuacja techniczna funta w relacji do złotego pozostaje od dłuższego czasu niezbyt jasna, głównie z uwagi na spore zawirowania związane ze zmiennością brytyjskiej waluty. Pozostaje zatem spojrzeć na rynek z większego dystansu. Na wykresie dziennym popyt próbuje w ostatnich miesiącach walczyć o załamanie wcześniej obowiązującego trendu spadkowego, o czym można już mówić. Po pierwsze załamana została struktura coraz niżej położonych maksimów, a po drugie pojawił się powrót nad podażową półkę w strefie 4,87-4,8850, która przejęła teraz rolę wsparcia. Można zatem przyjąć, że osłabienie funta rozpoczęte w grudniu ma tu tylko korekcyjny charakter.