Złoty zyskuje drugi kolejny dzień na wartości. To w mniejszym stopniu dalszy ciąg odreagowania po decyzji agencji Moody's, w większym natomiast efekt utrzymujących się dobrych nastrojów na rynkach globalnych, co zwiększa apetyt na ryzyko.
O godzinie 09:40 kurs EUR/PLN testował poziom 4,3650 zł, USD/PLN 3,8530 zł, a CHF/PLN 3,9410 zł. We wszystkich trzech przypadkach oznacza to nieznaczne spadki w stosunku do poziomów z wczorajszego zamknięcia i wyraźnie niższe poziomy niż na zakończenie poprzedniego tygodnia. Złoty traci jedynie w relacji do brytyjskiego funta, za którego dziś trzeba zapłacić prawie 5,59 zł, czyli o 2,3 gr więcej niż w poniedziałek wieczorem.
Silniejszego złotego oczywiście można podciągnąć pod odreagowanie po weekendowej decyzji agencji Moody's Investors Service, która pomimo wielu obaw utrzymała rating Polski na poziomie A2 (nie zmienił się on od 2002 roku), obniżając jedynie jego perspektywę do "negatywnej" ze "stabilnej". Tyle tylko, że to byłaby dość naciągana teza. Odreagowanie miało miejsce wczoraj i było wydarzeniem jednorazowym. Dzisiejsze umocnienie złotego to efekt dobrych nastrojów płynących z rynków zagranicznych, co zwiększa apetyt na ryzyko i zachęca do zakupów złotego i innych polskich aktywów.
Powyższa teza o globalnym wpływie na notowania złotego znajduje odzwierciedlenie w notowaniach naszej waluty w relacji do węgierskiego forinta. Kurs PLN/HUF, po wczorajszym wyraźnym wzroście, wskazującym na zdecydowanie lokalny charakter poprawy sentymentu do złotego, dziś w sposób śladowy traci na wartości.
We wtorek do końca dnia nastroje na krajowym rynku walutowym będą kształtowane przez czynniki globalne. To oznacza, że potencjalny wpływ na nie będzie miała cała seria publikowanych po południu amerykańskich danych makroekonomicznych. O godzinie 14:30 będzie to niezwykle ważny raport o kwietniowej inflacji konsumenckiej (prognoza: 1,1% R/R) oraz znacznie mniej istotne dane nt. wydanych pozwoleń na budowy domów (prognoza: 1,13 mln) i rozpoczętych budów (prognoza: 1,125 mln). A o godzinie 15:15 będą to dane o produkcji przemysłowej (prognoza: 0,3% M/M).
Uzupełnieniem tych "figur" będą liczne dziś wystąpienia przedstawicieli Rezerwy Federalnej (Fed), które tradycyjnie będą analizowane w kontekście oczekiwanej daty kolejnej podwyżki stóp procentowych w USA. Z punktu widzenia polskiego rynku, podobnie jak w przypadku innych rynków wschodzących, im dalej ta podwyżka odsuwa się w czasie, tym lepiej. I odwrotnie.
Nastroje na świecie będą przez cały tydzień ważnym czynnikiem wpływającym na złotego. Nie będą jednak jedynym. Już jutro zostaną opublikowane miesięczne dane o płacach (prognoza: 3,8% R/R) i zatrudnieniu (prognoza: 2,8% R/R) w Polsce, które mogą lekko wpłynąć na nastroje. Kluczowe będą jednak dopiero czwartkowe dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej w Polsce. Oczekuje się, że po zaskakującym załamaniu w marcu, roczna ich dynamika wróci w okolice 3,5%. Wyraźnie gorsze od prognoz dane byłyby mocnym ostrzeżeniem, że w gospodarce zaczyna się źle dziać, co musiałoby przełożyć się na osłabienie złotego (szczególnie w kontekście piątkowych rozczarowujących danych o PKB za I kwartał br.). Lepsze od prognozy wyniki oczywiście będą wsparciem dla złotego.