Nagromadzenie czynników zniechęcających do akcji skutkowało w poniedziałek kolejnym w ostatnich tygodniach silnym tąpnięciem na giełdach. Objęło ono w największym stopniu indeksy krajów o najbardziej rozwiniętych gospodarkach. DAX uparcie testuje wsparcie, a S&P500, po przekraczającym 2,5 spadku, zbliża się do niedawnego minimum. Niewiele lepiej prezentuje się wskaźnik giełd rynków wschodzących, jednak jego spadek był nieco mniej dynamiczny. To efekt spokojnie zachowującego się parkietu w Chinach. Po okresie silnych wahań, Shanghai Composite porusza się w bok, w bezpiecznej odległości od krytycznego poziomu 300 punktów. Takie zachowanie można uznać za podejrzane, szczególnie że niepokój na światowych rynkach wynika z obaw o chińską gospodarkę. Opublikowane w poniedziałek dane wskazują na najmocniejszy od kilku lat spadek zysku chińskich firm.
W tym kontekście seria jastrzębich wypowiedzi przedstawiciele Fed, wskazująca na duże prawdopodobieństwo podwyżki stóp w tym roku, działa wyraźnie na korzyść niedźwiedzi. Poniedziałkowe umocnienie euro wobec dolara nie stoi w sprzeczności z tymi oczekiwaniami, a raczej świadczy o popycie na wspólną walutę, wynikającym z zamykania transakcji carry trade. Pewien wpływ na to mogło też mieć odosobnione stanowisko Charlesa Evasa z Fed, twierdzącego że w tym roku stóp najlepiej byłoby nie podnosić. O ucieczce od ryzyka świadczy też dynamiczny wzrost cen obligacji skarbowych. Spadkom na rynkach surowcowym towarzyszy przecena walut krajów najbardziej uzależnionych od ich eksportu.
Po silnych poniedziałkowych spadkach, poranne notowania na niemal wszystkich rynkach sygnalizują kontynuację złych nastrojów. Nikkei traci aż 4 proc., mocniejsze zniżki powracają także do Szanghaju, indeksy europejskie zaczynają od ponad 1 proc. przeceny, kurs euro idzie w kierunku 1,13 dolara.
dr Maciej Jędrzejak, Dyrektor Zarządzający Saxo Bank Polska