Po trwającej trzy tygodnie passie wzrostowej, w minionym tygodniu ceny złota spadły do 1320 dolarów za uncję. To oznacza, że rynki pozostały obojętne na działania Korei Północnej, która przeprowadziła kolejną próbę rakietową. Czy czeka nas dalsza korekta?
Spadki dotknęły wszystkie metale szlachetne. Oprócz złota, którego kurs stracił na wartości niespełna 2 procent w porównaniu do zamknięcia poprzedniego tygodnia, w dół poszły także ceny srebra (o ponad 2 procent – do poziomu 17,6 dolara za uncję), palladu (1,5 proc. – do 924 USD) i platyny, która ucierpiała najbardziej (zniżka o prawie 4 procent) i zakończyła piątkową sesję poniżej 970 dolarów z uncję.
Inwestorzy przestali bać się Kima
To jasno wskazuje, że rynki przestały reagować na poczynania Kim Dzong Una, który w zeszły piątek wystrzelił następną rakietę, która przecięła niebo nad japońską wyspą Hokkaido i zakończyła swój lot w Pacyfiku. Choć była to już druga próba rakietowa w trakcie minionych tygodni, a tysiące Japończyków ewakuowały się do schronów, inwestorzy zignorowali cały incydent.
Może to świadczyć o przekonaniu uczestników rynków, że z pogróżek ze strony Korei Północnej nie wyniknie nic groźnego. Istotne są także daty – Pjongjang przeprowadzał swoje testy zawsze wtedy, gdy trwały ważne – z globalnego punktu widzenia – wydarzenia. Najpierw, w lutym, Kim wystrzelił rakietę, gdy japoński premier Shinzo Abe gościł w Stanach Zjednoczonych. Potem, w maju, gdy w Chinach trwał szczyt gospodarczy „Jeden pas i jedna droga”. A test pocisku międzykontynentalnego przypadł akurat na 4 lipca, gdy Amerykanie świętowali Dzień Niepodległości. Z kolei próba z zeszłego piątku mogła stanowić reakcję na nałożone przez ONZ kilka dni wcześniej sankcje.
Choć zachowanie Korei Północnej odbija się szerokim echem na całym świecie, głównym adresatem pozostają Stany Zjednoczony. Kim Dzong Un boi się, że USA będą chciały pozbawić go władzy, podobniej jak wcześniej Saddama Husajna w Iraku i Muammara Kadafiego w Libii. Straszy więc posiadaniem pocisku, który jest w stanie dolecieć do amerykańskiego wybrzeża. Koreański dyktator jest przekonany, że tylko to może zatrzymać Amerykanów i zapewnić mu dalsze rządy. Mało prawdopodobne jednak, by odważył się użyć swojego arsenału jądrowego wcześniej. To bowiem broń służąca obronie, a nie atakowi. Zdają się być o tym przekonani także inwestorzy i dlatego wszystko wskazuje na to, że pozostaną obojętni także na kolejne zaczepki ze strony Pjongjangu.
Co zrobi Fed?
Na pierwszy plan powinny w najbliższym czasie – kosztem ryzyka geopolitycznego – wysunąć się więc sprawy ekonomiczne. W najbliższym tygodniu głównym tematem będzie posiedzenie amerykańskiego Fedu. Zgodnie z założeniami konsensusu rynkowego, w 2017 roku nie dojdzie już do trzeciej podwyżki stóp procentowanych. I o ile Rezerwa Federalna nie będzie chciała zmienić tego przekonania, nie powinno to wywołać reakcji metali szlachetnych.
Pozostaje jeszcze kwestia redukcja sumy bilansowej – na najbliższym posiedzeniu Fed najprawdopodobniej przedstawi jej plan. Przedstawiciele Rezerwy Federalnej, na szczęcie, nie będą musieli skupiać się skutkach huraganu Irma, który w zeszłym tygodniu nawiedził Stany Zjednoczone. Straty, które przyniósł, okazały się bowiem mniej znaczne niż wcześniejsze prognozy meteorologów.